sobota, 29 czerwca 2013

Chapter 11

Harry odwiózł mnie do internatu. Pożegnałam się i poszłam do mojego pokoju. Zauważyłam ,że nie nie ma tutaj rzeczy Sue. Pewnie zabrała je i się wyprowadziła. Położyłam się na łóżku i patrzyłam w biały sufit. Wszystko się spieprzyło. Idę inną drogą. Nie wiem, czy dobrą, czy złą. Teoretycznie, z Niall'em to już koniec ,jednak w praktyce, coś w środku nie pozwala zapomnieć. Czasem pozwalamy drugiej połówce przejść obok, nie akceptując jej lub nie dostrzegając. Przez własny egoizm skazujemy się na najgorszą torturę, jaką wymyślił rodzaj ludzki. Na samotność. Cholera.
*Tydzień później*
Zaległości w szkole mam już nadrobione. Projekt z prezentacją skończony. Zaprzyjaźniłam się z Kieran'em. Szokujące co nie ,ale stał się teraz po prostu miły. Z chłopakami z 1D nie widziałam się już od 7 dni. Mam czas na przemyślenia. Mimo faktu ,że to była Niall'a wina i to on zawalił ,to właśnie ja mam ochotę zacząć rozmowę od słowa "przepraszam". Bywa też tak, że nie ma szczęśliwych zakończeń. Ale cały czas myślę o wyjeździe do Mullingar. O tym dniu ,kiedy powiedział ,że mnie kocha , o poranku w jego pokoju. Nie chcę zmarnować kolejnego dnia. Sue nie odbiera moich telefonów ,a chciałabym z nią porozmawiać. Muszę się z kimś w końcu skontaktować ,bo zwariuję w tej ciszy. Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a. Bez zastanowienia podbiegłam ,by go przeczytać.
Od: Kieran
Hej! Masz ochotę pogadać ,bo nudzi mi się? A tobie?
Do: Kieran
OK. Przyjdź to pogadamy.
Tylko ,co wysłałam ,a już usłyszałam pukanie do drzwi.
- Zwariowałeś? - zapytałam go.
- Dlaczego?
- Czekasz pod drzwiami.
- Nudziło mi się.
- A teraz nie?
- Już nie - uśmiechnął się i usiadł na fotelu. - Sue już tu nie mieszka?
- Nie ,przecież wiesz.
- Zapomniałem.
Rozmawialiśmy przez dłuższy czas ,ale ja musiałam iść do pracy.
***
Dzisiaj ma być afterparty Macklemore'a. Szczerze ,cieszę się ,że to jego ,a nie kogoś innego. Ludzie zaczęli się schodzić ,ale Ben przyszedł w połowie imprezy. Zamówił piwo i zaczął ze mną rozmawiać. Był bardzo towarzyski i rozmowny. Nawet obiecał mi ,że przyjdzie na jutrzejsze karaoke ,jeżeli ja tam będę ,żeby posłuchać mojego śpiewu. Na sam koniec rozmowy ,mówił ,jak bardzo kocha swoją narzeczoną. Sprawiał wrażenie sympatycznego człowieka.
***
Jest rano koło 8. Nie wyspałam się. Dzisiaj tylko do pracy na nocną zmianę i wracam do domu. Doszłam do wniosku ,że mam nawet duże oszczędności ,by kupić sobie mieszkanie 3 strefie mieszkaniowej Londynu ,czyli będę mieć blisko do szkoły. Przeszukam ogłoszenia i może zdecyduję się ,by kupić własne mieszkanie. Dawno nie byłam u pani Isabelli. Postanowiłam pójść do niej w odwiedziny.
- Dzień Dobry! - krzyknęła z entuzjazmem na mój widok.
- Dzień Dobry. - odpowiedziałam przytulając ją.
- Jak tam w szkole? Masz już kogoś? Musisz mi wszystko powiedzieć. - zachowywała się ,jak nastolatka ,mimo swego wieku. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać. Niestety później musiałam pójść do pracy.
Przyszłam 2 min. przed czasem ,ale i tak było mało osób. Podeszłam do lady i obsługiwałam klientów. Zgodnie z obietnicą ,przyszedł Ben do baru i to on rozpoczął karaoke. Po paru piosenkach w jego wykonaniu ,zrobił się niezły tłum w barze. Po nim zaśpiewało parę osób. Każda wytapetowana laska pytała mnie ,kto lepiej całuje Niall ,czy Harry. Pojawiły się jeszcze osoby ,które mnie po prostu obrażały.Po parunastu takich pytań ,poszłam na przerwę. Byłam trochę wkurzona i zrozpaczona ,ale co zrobić ,jestem teraz obiektem hejtów. Po paru tygodniach im przejdzie. Wiem ,że to nie były prawdziwe Directionerki ,bo raczej zależałoby im na ich szczęściu ,a nie hejtowaniu mnie ,bo Harry i Niall są ich i nie mam u nich szans.
Wróciłam bardziej pewna siebie i nie odpowiadałam już na ich obraźliwe komentarze. Po kolejnych paru piosenkach Ben'a ,poprosił ,żebym zaśpiewała z nim. Zgodziłam się i Ben wybrał jego piosenkę Otherside. On rapował ,a ja śpiewałam refren. Później wróciłam na miejsce pracy. Macklemore został do samego końca. Wszyscy się rozeszli ,a nasz szef wyszedł zadowolony z dzisiejszych zarobków i dał nam niewielką premię.
- Rose! - krzyknął do mnie Ben. Podeszłam do niego.
- Tak?
- Mam dla ciebie propozycję.
- Jaką?
- Jutro nagrywam nową piosenkę tutaj w Londynie i nie znalazłem jeszcze dziewczyny do refrenów. Proszę ,żebyś nagrała ze mną piosenkę. - zamurowało mnie. Tak po prostu sławna gwiazda muzyki prosi mnie o nagranie z nim piosenki. - Rosalie?
- Tak. Przepraszam ,zaskoczyłeś mnie.
- To zgadzasz się ,czy nie?
- Tak! Dziękuje ci! - przytuliłam go.
- To ja powinienem ci dziękować.
- Nie ,to ja powinnam.
Po paru minutach "kłótni" poszliśmy do domów. Wcześniej jeszcze dał mi jego numer i adres ,gdzie mam się wstawić.

Niestety w tym rozdziale nie ma 1D ,ale w następnym oj będą. Nie wiem ,co moja wyobraźnia sobie ubzdura ,ale OK. Zapraszam do udziału w ankietach i komentowania. Nie wiem jeszcze ,czy zmienić szablonu bloga i dodatkowo parę rzeczy ,ale przekonamy się niedługo. W związku ,że mamy W KOŃCU długo wyczekiwane wakacje ,życzę wszystkim udanych i szczęśliwych dni wolnego od szkoły.

niedziela, 23 czerwca 2013

Chapter 10

Po tych słowach wziął mnie na ręce i zaniósł do jego pokoju. Powoli położył mnie na jego łóżku i zaczął szukać czegoś w szafie. Wyjął jego koszulkę i powiedział ,że od teraz jest moja. Nie chciałam nic od niego brać ,a szczególnie jego koszulki.
- Harry ,ja nie mogę jej wziąść. - powiedziałam błagalnym głosem.
- Proszę weź ją. Będę się lepiej czuł wiedząc ,że masz coś mojego.
- Dlaczego?
- Po prostu.
Dyskusja dalej się toczyła i wygrał ją lokowaty. Poprosił mnie ,żebym się w nią przebrała ,ale przy nim. Niechętnie się zgodziłam. Obserwowałkażdy mój ruch. Kiedy zdjęłam swoją koszulę podszedł do mnie i przytulił od tyłu. Zaczął muskać moją szyję. Starałam się jakoś oprzeć pokusie ,ale on był ode mnie silniejszy. Chciał zdjąć moje spodnie ,a wtedy się ocknęłam i oderwałam się od niego. Spojrzał na mnie z zdziwieniem ,ale chyba w końcu zrozumiał ,co chciał zrobić. Przeprosił mnie i powiedział ,że będzie spał na kanapie. Kiedy chciał wyjść złapałam go za rękę. Znów spojrzał na mnie z pytającą miną. Nie wiedziałam nawet dlaczego to zrobiłam. Odparłam ,że nie mogę zasnąć w czyimś domu ,co było nie prawdą. Uśmiechnął się ,chyba wyczuł ,że skłamałam i podszedł do mnie. Złapał mnie w pasie ,podniósł i za chwilę usiadł na fotelu.

Całowaliśmy się z dłuższą chwilę ,nie chciałam jej kończyć. Później przeniósł nas na łóżko. Zaczął zdejmować z nas ubrania i zostaliśmy tylko w bieliźnie. Czułam się trochę niekomfortowo ,bo nie lubiłam swojego ciała. Szepnął mi do ucha ,że jestem przepiękna. Mimowolnie się zarumieniłam ,ponieważ niecodziennie dostaje się takie komplementy. Zakrył nas koudrą i poszliśmy spać.
***
Była dopiero 6.10 ,a obudziłam się pierwsza. On był wtulony we mnie. Może bał się ,że w nocy wyjdę z jego domu. Strałam się wstać,ale z każdą próbą on mocniej przytulał mnie do siebie. Leżałam tak z 20 min ,aż w końcu mi się udało. Do domu wróciłam pieszo. Muszę odpocząć i przyszykować się do szkoły.
Nie wszystko jest takie proste. Usłyszałam wibracje telefonu. Ach no tak ,zostawiłam go. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam 41 nieodebranych połączeń ,w tym 40 od Niall'a i 1 Harry'ego oraz 10 SMS od blondyna. Przejrzałam wiadomości "Rose byłem pijany ,przepraszam. Wybaczysz mi?"i podobnej treści. "Sorry ,ale nie. To było ... straszne. "Nic Tobie nie zrobiłam ,a mnie oskarżyłeś." - odpisałam. 6.50 już ,więc trzeba się ogarnąć i spakować. Wzięłam prysznic i ubrałam się w odpowiednie ciuchy. Jeszcze tylko przejrzeć wiadomości na twitterze i mogę iść. Odpisałam dziewczynom i dodałam 3 tweety. Wzięłam pendrive i wyszłam na autobus. Odałam nauczycielowi prezentacje i poszłam na wykłady. W szkole nie było Sue. Zdziwiło mnie to trochę i na przerwie między wykładami zadzwoniłam do niej. Powiedziała ,że to nie jest sprawa na telefon i powiedziała ,że mam przyjść do kafejki po zajęciach.
***
- Hej ,Sue.
- Rose.- przytuliła mnie i usiadłyśmy przy wybranym stoliku.
Zamówiłyśmy razem po kawie i rogaliku.
- Dlaczego nie było Cię na wykładach?
- Rose , nie wiem ,jak to przyjmiesz ,ale muszę ci to powiedzieć ... Przerwałam studia.
- Co ?!
- P-przerwałam studia.
- Dlaczego ?!
- Po prostu nie mogę już się skupiać na wykładach i nie interesuje mnie ten rodzaj studiów.
- Czyli się wyprowadzisz z internatu? - zapytałam ,z małą nadzieją ,że powie "nie" ,ale niestety znam prawdę.
- Tak. Będę mieszkała u kolegi ,przepraszam. Gniewasz się ?
- Nie ,no coś ty. To twój wybór ,ale mam nadzieję ,że mnie nie opuścisz i będziesz mnie odwiedzać.
- Hahaha jasne ,że będę cię odwiedzać , kiciu.
Rozmowa toczyła się dalej. Rozmawiałyśmy o jej "nowym rozdziale życia".
***
Potrzebuję chwili wytchnienia dla siebie. Ten wieczór ,ta cisza są moje. Czas ,by znaleźć sens życia ,nowe motta. Po prostu potrzebuję kogoś. Poszukuję powodu ,by żyć. Chciałabym ,żeby tym moim powodem był ...
***
Wstałam wypoczęta. Te wczorajsze łzy sprawiły ,że poczułam się oczyszczona z negatywnych emocji ,ale ktoś musiał ten błogi stan przerwać. Po pokoju rozległy się dźwięki pukania do drzwi. Nie miałam ochoty sprawdzać ,kto to był ,ale mus to mus. Wolnym krokiem przeszłam się do wejścia. Otworzyłam drzwi.
- Dzień Doo... - nie skończyłam ,bo ktoś złożył na moich ustach przyjemny pocałunek.
- Dzień Dobry ,Rose. - przwitał mnie Harry.
I znów wracam do szarej rzeczywistości. I znów wszystko stało się skomplikowane.
- Idź się przebrać ,a zbiorę cię w takie jedno miejsce.
- Miejsce ?
- Tak. No już idź się przebrać. - pośpieszał mnie.
Za jego prośbami poszłam się przebrać. Ubrałam białą bokserkę ,czerwoną bejsbolówkę i czarne spodnie. Włosy upiełam w kok. Wszystko w miarę jakoś wyglądało.
- Wow ,postarałaś się.
- Postarałam w czym?
- Wyglądasz pięknie- podszedł do mnie i znów złożył na moich ustach pocałunek. - Jedźmy już. - szepnął mi do ucha. W odpowiedzi tylko skinęłam głową.
Jechaliśmy mało znaną mi drogą ,aż skręcił w leśną dróżkę. Las wyglądał przepięknie. Wsiadliśmy z samochodu ,a on wziął mnie na ręce.
- Co robisz?
- Próbuję być romantyczny. - uśmiechnął się ,ukazując szereg białych zębów.
Niósł mnie ,przez leśną ścieżkę. Wtuliłam się w niego i nie wiadomo ,kiedy zasnęłam.
*perspektywa Harry'ego*
Starałem się być romantyczny. Przyjechałem po nią i zawiozłem w moje ulubione miejsce. Zasnęła w moich ramionach. Niosłem ją dalej ,aż doszłem do domku nad małym jeziorem. Zawsze byłem tu sam ,ale uznałem ,że ona musi to zobaczyć.
Weszłem do domku i położyłem ją na łóżku. Usiadłem koło niej i patrzyłem w jej słodką twarz. Później poszłem na moje małe molo. Patrzyłem się bezczynnie w wodę i myślałem o swoim życiu.
*perspektywa Rosalie*
Obudziłam się w sypialni. Raczej nie należała do mnie. Zobaczyłam drzwi ,więc wyszłam na świeże powietrze. Na molo zauważyłam Harry'ego. Usiadłam koło niego i spojrzałam się na jego zasmuconą twarz.
- Co się stało? - zapytałam ,a on odwrócił twarz w moją stronę.
Dopiero teraz zobaczyłam jego łzy. Otarłam je moją ręką.
- Myślałem nad moją przyszłością. Co będę robił ,czy znajdę kogoś i tak dalej. Nie ważne.
- Nie ważne? Harry to twoje życie i ono jest ważne. Nie potrafię odpowiedzieć na twoje pytania ,ale... ono jest dla milionów fanów najważniejsze. Życzę ci z całego serca ,żebyś znalazł kogoś z kim będziesz dzielił życie. - po mojej przemowie ,przytulił mnie i przeciągnął mnie tak ,żebym usiadła na jego nogach.
Spojrzał mi prosto w oczy i szepnął :
- Chyba ją znalazłem. Chyba...


Przepraszam ,że tak długo czekaliście na ten rozdział ,ale miałam duuużo problemów prywatnych. Jeszcze nie mogę powiedzieć ,kiedy dodam nowy post ,ale w piątek MOŻE znajdę czas na napisanie go. Liczę na wasze komentarze i branie udziałów w ankietach. Na razie mam pomysł na skończenie tego opowiadania ,ale jeszcze daleeeko do niego. I jeszcze raz przepraszam ,że tak długo czekaliście.

piątek, 7 czerwca 2013

Chapter 9

Ten rozdział zawiera przekleństwa. Tak dla waszej świadomości ,aby później nie było ,że nic nie mówiłam :)

*perspektywa Harry'ego*
- Eem ... pamiętasz mnie? - ten głos rozpoznałbym wszędzie. Kurczę ,że teraz jestem pijany i mogę palnąć coś ,co odepchnie ją ode mnie.
- Jasne ,Rosalie - odpowiedziałem podnosząc się. Usiadła koło mnie.
- Co tutaj robisz? I mów do mnie po prostu Rose.
- Ja ?! Ja tutaj ...
- Ty tutaj ...
- Nie będę cie okłamywał. Zabalowałem trochę za mocno i nie wiem ,co tutaj robię.
- Widzę ,że jesteś trochę nie ogarnięty ,więc może pójdziemy do mnie. Dam ci coś do picia i zadzwonisz spokojnie po kogoś.
- Dzięki Rose. Jesteś moim aniołem stróżem.
- Gdzieś to już słyszałam. Chodź ,bo jak fanki cie rozpoznają to będzie raczej niemiło.
*perspektywa Rosalie*
Poszliśmy do mnie ,co prawda nie przeszłam się na wymarzony spacer ,ale cóż ... nie pozwolę komuś zmarznąć w taką zimę. Naprawdę było zimno. Sue dzisiaj poszła do kolegi - dowiedziałam się tego z kartki ,którą zostawiła podczas mojego "spaceru". Usiadłam na moim łóżku ,a Harry powiedział ,że za moją gościnność odwdzięczy się. Niechętnie się zgodziłam. Zdjął moje buty ,płaszcz i szalik. Zrobił to tak ,jakby się czegoś bał. Pare razy podczas rozwiązywania sznurówek spojrzał się na mnie i uśmiechnął nieśmiało. Szczerze to była niezręczna sytuacja. Niecodziennie słynna gwiazda muzyki , wielbiony przez nastolatki mężczyzna ,a raczej idiota lub wariat rozwiązuje ci supełki od conversów. Gadaliśmy razem przez chyba godzinę ,ale w końcu musiało dojść do tematu "Ja i Niall".
- To ,jak jesteście razem z Niall'em? -spytał trochę nieśmiało.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Dlaczego?
- Wyjaśnię ci to w najprostszy sposób : Nie ,nie jesteśmy razem.
- Nie trzeba się denerwować. Po prostu nie wiedziałem.
- Spoko.
- Czyliii ... jesteś wolna ?
- A co cię to interesuje?
- Po prostu chciałem wiedzieć. Odpowiesz mi na to pytanie?
-Tak ,jestem wolna. Pasuje?
- Tak ,pasuje.
Po tym powiedział ,że musi iść do domu skoro już wie ,gdzie jest. Podeszłam do drzwi ,a on za mną. W pewnym momencie się odwróciłam ,a on przywarł mnie do ściany. Powiedział ,że będzie na mnie czekał ,aż zdecyduję się na niego. Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Dziwny obrót spraw. Myślałam ,że to tylko kolega ,a poza tym dobrze się nie znamy. Ugh ,wszystko się komplikuje.
Dzisiaj pierwszy dzień w pracy. W sumie to nie jest ciężka praca. Szef jest miły i znośny ,można oglądać mecze razem z innymi ,inne kelnerki też są uprzejme. Tylko iść i pracować ,taka miła praca. W pewnym czasie ujawnią się jej minusy. Ubrałam czarne rurki ,zieloną koszulkę i na to niebieską bluzę. Nie mam powodów ,by się stroić. Jutro pójdę do profesora i oddam mu prezentację. Przecież ile można czekać.
***
Szef i pracownice ucieszyły się ,że mają dodatkową parę rąk do pracy. Miło mnie przyjęły. Dzisiaj jest mecz Anglia - Irlandia. Nie mogę powiedzieć ,kto wygra ,bo szanse są wyrównane. Przyszło dużo osób ,aż zrobiło się tłoczno. Nie wiadomo ,gdzie się ruszyć ,ale koleżanki nie przejęły się tym. W pewnym momencie ludzie zaczęli klaskać.
- Ej ,dlaczego oni klaszczą? - zapytałam jedną z barmanek - Brittany.
- Przyszedł Niall. Taki jeden piosenkarz ,rzadko tutaj się zjawia ,ale dzisiaj przyszedł z jakąś dziewczyną. To chyba jakaś aktorka ,czy coś tam. - odpowiedziała.
- Dzięki. - szepnęłam ,a dziewczyna się tylko uśmiechnęła.
Kurczę ,ON Z JAKĄŚ DZIEWCZYNĄ PRZYSZEDŁ ,KIEDY JA AKURAT MAM PIERWSZY DZIEŃ PRACY. Ach no tak , IRLANDIA dzisiaj gra. Stanowczo stoję za Londynem. Nie mogę normalnie funkcjonować ,jak Niall tu jest. Wolałabym ,żeby inny członek One Direction tu był.
Rosalie ,dzisiaj stoisz przy barze ,pomożesz Britt! - wykrzyczał na cały głos szef. Chyba każdy to usłyszał ,bo jakiś typ spytał się go ,czy przedstawi im mnie. Szefunio tylko kiwnął głową i gestem ręki kazał mi podejść do niego. Stanął na stole i podał mi dłoń. Byłam koło niego ,kiedy próbował wszystkich uciszyć. Nie udawało mu się ,więc sama krzyknęłam - Cisza!- podziękował mi i rozpoczął swoją przemowę.
- W naszym barze pojawiła się nowa kelnerka. W tej chwili wokół jej osoby jest niemałe zamieszanie. - jakie zamieszanie? - Pewnie ją rozpoznacie ,oto nasza nowa pracownica ,Rose! - wszystkie spojrzenia poszły na mnie. Jakie zamieszanie? O co mu chodziło? Oby to nie było zamieszanie z 1D. Nie czytałam żadnych gazet od ... dawna. Och nie ,pewnie wyciekły jakieś zdjęcia ,a może to jest związane z szkołą. Wygrałam pare konkursów ,może o to chodziło. Po prostu się kogoś zapytam.
Stanęłam przy barze i zbierałam zamówienia facetów i wysłuchiwałam ich komentarzy na temat meczu. Kiedyś musiało do tego dojść ,że nasz Irlandczyk przyjdzie po piwa dla niego i jego dziewczyny.
- No Rose ,fajna praca.
- Zamknij się. Ile chcesz piwa ? Pewnie dwa dla ciebie i ... jej. - wkurzył mnie.
- Dobra jesteś w zgadywanki. Jak tam z twoim kochasiem?
- Britt daj dwa piwa - krzyknęłam do barmanki. - Jaki kochaś? Chyba za dużo wypiłeś.
- Nie ,wypiłem dopiero 3 piwa. - ta jasne ,jest pewnie co najmniej po ... 5 ,bo chwiał się ,jak nie wiadomo co. - No twój kochaś! Co ty gazet nie czytasz? Nie dobrze działać na dwa fronty. - Co?! O co mu kurwa chodzi?! Jakie 2 fronty?!
- O co ci chodzi?!
- Byłaś ze mną i z Harry'm. Nie grzeczna z ciebie dziewczyna.
- Nie jestem z Harry'm! Coś ci się popierdoliło! - wykrzyczałam to i przy okazji zwróciłam uwagę paru osób. - To ty jesteś tym złym.Byłeś ze mną i wyjechałeś ,a później chcesz wszystko naprawić ,ale to spierdoliłeś! Już wszystko zniszczyłeś. Nie chce cie już znać. - podałam mu piwa i poinformowałam Brittany ,że idę się przewietrzyć.
Wybiegłam na świeże powietrze. Nie wierzę ,że on mi to powiedział prosto w oczy. Przez nadmiar emocji rozpłakałam się.

- Nie płacz. - ten głos to ...
- Harry?
- Proszę ,nie płacz. - usiadł koło mnie i mnie przytulił. To chyba jedna rzecz ,którą w tej chwili potrzebowałam ... odrobina czułości. - Nie płacz.
- Ale...
- Nie ,nie ma żadnego "ale". Jak widzę ,kiedy płaczesz moje serce rozrywa się na miliony kawałków.- przerwał mi. - Po pracy pojedziemy do mnie. Musimy pogadać.
- Dobrze.
- A to skurwysyn ,żeby się nachlać i przyjść z swoją dziewczyną do tego klubu. Chciał wzbudzić twoją zazdrość.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Rose?
- Tak.
- Ja się w tobie zakochałem.

Mam szczerą nadzieję ,że to nie były słowa puszczone na wiatr.
- Harry? Nie okłamuj mnie ,bo coś sobie zrobię.
- Jeżeli nie chcesz mnie znać to nie musimy się spotykać ,ale po prostu chciałem ,żebyś wiedziała.
Ogarnęłam się i wróciłam do koleżanki. Po skończonym dniu szef zaproponował mi pracę przy barze na stałe ,przyjęłam ją. Harry po mnie przyszedł ,a później pojechaliśmy do niego.Ma on naprawdę duży dom.
***
Weszliśmy do salonu ,kiedy on odwrócił mnie w jego stronę i mocno przytulił.
- Nie chcę ,żebyś się ode mnie odwróciła.
- Ale ja nic nie mówiłam.
- Wiem ,że to głupie ,a znamy się z 10 dni ,ale od pierwszego wejrzenia się w tobie zakochałem.
- Harry ,proszę przestań.
- Ja nie mogę.
- Proszę. Nie mam na nic dzisiaj siły...

Wiem ,krótki rozdział ,ale próbuję was trzymać w napięciu. A to szczerze interesujący moment. Trochę wam zajęło uzbieranie ... 0 komentarzy ,ale cóż... próbujcie. Niektóre blogi są zawieszane na okres wakacji ,ale ja postaram się dodawać rozdziały ,może nieregularnie. Skoro mało jest osób chętnych na komentowanie to następne rozdziały będą za ilość wyświetleń. Liczę na wasze komentarze i przepraszam was bardzo za błędy.