poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Nowy blog!

Hej ,założyłam nowego bloga. Też fanfiction z 1D. Całkowicie inna fabuła. http://illusionfanfiction.blogspot.com/
Najlepiej byłoby dla mnie, jakbym skończyła ten blog i dopiero rozpoczęła nowy. Więc chyba tak zrobię.

Zwiastun: 


Opis:
Alice to już dorosła dziewczyna. Próbuje być silna, a w środku jest delikatna. Nie potrafi mówić otwarcie o swoich uczuciach. Wydaje się być zagubiona. Pragnęła odnaleźć prawdziwą rodzinę. Przez swoją głupotę wpakowała się w duże niebezpieczeństwo. Czy ktoś jej pomoże? Miłość, czy sprawiedliwość? Pasja, czy awans? A może śmierć będzie lepszym rozwiązaniem?

PS Przepraszam, że nie dodałam żadnego rozdziału, ale dopadł mnie kompletny brak weny. 
I dzisiaj są moje urodzinki :P

wtorek, 6 sierpnia 2013

Chapter 16

- Wszystkiego najlepszego Rose!
Spojrzałam się jeszcze raz na niego. Bilety do Paryża?!
- Kto będzie jeszcze? - wiedziałam ,że coś on knuje ,a moje urodziny są jedynie pretekstem.
- Musisz być taka.
- Jaka?... Nieufna ,wkurzająca ,chamska.
- Tak.- po krótkiej przerwie kontynuował - Ty ,ja z Dan ,Niall z Demi ,Harry z Sue ,Zayn z Perrie ,Louis z El i chyba Ed z Taylor. Jeśli chcesz też możesz kogoś wziąć.
-Kogo? Dźwiękowca ,owada ,rybę? - rzuciłam pudełko z biletami na stół i się znów położyłam. - Swoją drogą pies byłby lepszą niespodzianką ,albo rybki.
- Dzięki za pomysł na następny raz.
- Proszę. Jutro nie będę w Anglii ,bo jadę do Mullingar ,by odwiedzić grób mojego ojca i matki.
- Dlaczego?
- Liam... - nie mam najmniejszej ochoty ,by o tym mówić.Nawet jemu.
- Mówisz mi dlaczego ,albo jedziesz z nami.
Wzięłam głęboki wdech i wydech. Naprawdę nie lubię mówić o mojej przeszłości.
- Bo pare lat temu w dzień moich urodzin odbył się pogrzeb mojego taty. Prawdziwego taty.
- Rose? W twoje urodziny. - powiedział to w taki sposób ,jakby mi nie wierzył
- Tak ,w moje urodziny. Zamiast prezentów dostawałam kondolencje. Rozumiesz? Jeśli mi nie wierzyć to nie wierz. Powiedziałam co chciałeś wiedzieć i tyle. - poszłam do kuchni i nalałam sobie wody mineralnej. To szczera prawda. Moje życie to jakieś dno. Upiłam łyk zimnego napoju.
- Wierzę ci. Po co miałabyś mnie okłamywać? -wstał i nalał sobie soku - Ale nadal to są twoje urodziny. Powinnaś je świętować.
- Dlaczego przychodzisz do mnie ,optymisto, skoro wiesz ,że jestem skończoną idiotką z minimalnym poczuciem humoru?
- Jest jeszcze nadzieja ,że cię uratuję przed stoczeniem się na dno. - powiedział i wziął duży łyk napoju.
- Przecież nie ćpam ,nie palę ,nie piję nałogowo i nadal jestem dziewicą, - na moje ostanie słowa prawie wypluł napój.
- Rose. - palnął z tym uśmieszkiem.
- Nawet o tym nie myśl! - wróciłam na swoje miejsce ,a on za mną. - Nie z tobą.
- Okej. Nie było tematu. - sięgnął po pilota i włączył stację muzyczną. Akurat musiała lecieć moja piosenka "End Up Here" z teledyskiem.
- Nie mówiłaś ,że napisałaś nową piosenkę.
- Nie pytałeś.
Zaczęłam zbierać chusteczki z stolika. Jestem troszkę przeziębiona. Po wyrzuceniu śmieci ,rozejrzałam się po lodówce. Banany ,energetyki ,itp. Dawno nie byłam na zakupach. Wyjęłam 2 banany i wzięłam z blatu pudełeczko ciastek i położyłam przed Liam'em.
- Proszę - podałam mu owoc - Częstuj się.
- Lubię cię Rose ,ale... - przerwał mu dzwonek z telefonu. Odebrałam i włączyłam tryb głośno mówiący.
- Rosalie ,przepraszam ,ale nie mogłem się nie zgodzić i możesz na mnie krzyczeć..
- Najpierw może mi powiesz ,o co chodzi? -przerwałam mu.
- Jutro masz wywiad. - pokazałam przyjacielowi język - I musisz napisać jedną piosenkę na nowy album. Wiesz ,jak zwykle o zerwaniu ,albo miłości.
- OK. Mam gdzieś w zapasach piosenki. Nie musisz się martwić.
- Ona musi mieć jutro ten wywiad? -przerwał nam Daddy.
- Hej ,Liam! A co się stało?
- Chciałem ją zabrać do Paryża.
- Do miasta miłości? Razem? - było słychać charakterystyczny śmiech Jason'a.
- Nie razem ,bo z znajomymi ,a poza tym nie zapominaj mam dziewczynę.
- Nie wiem ,czy wiecie ,ale ja tu jestem. Gdzie ten wywiad?
- W Paryżu ,Rose. - odpowiedział Jason.
- Wygrałem! Jedziesz ze mną! - krzyknął kolega.
- Hah Uspokój się. - powiedział mój menadżer.
- No właśnie. - fuknęłam. - O czym będę musiała mówić?
- Normalny wywiad. Będzie pytał o nową płytę i ciekawostki z twojego życia. Pamiętaj ,bądź ostrożna. Oni tylko czekają byś powiedziała coś bardzo prywatnego.
- Wiem. Chyba wszystko już wiem. Cześć.
- Do zobaczenia!
Odłożyłam telefon na stolik.
- Pomóc ci się pakować? - spojrzał na niego morderczym wzrokiem. Złapałam poduszkę i zaczęłam go bić na żarty. I tak rozpoczęła się nasza poduszkowa "bitwa".
***
- Chcesz sukienkę w czarno-białą (KLIK) ,czy zieloną? - spytał mnie ,kiedy się pakowałam.
- Nie chcę żadnej sukienki ,Liam. - powiedziałam układając ubrania w walizce.
- Ale w sukienkach ci najpiękniej. Lubię cię w tych obu. - spojrzałam się na niego z niedowierzaniem. - Co się tak patrzysz?
- Danielle to prawdziwa szczęściara. - powiedziałam i cały czas się na niego patrzyłam.
- Dlaczego?
- Bo ma ciebie. - uśmiechnęłam się - Wiesz ,jak poprawić kobiecie humor. Przyglądasz się jej. Doradzasz w spawie ubrań. Wspierasz. Kochasz ją. I wiele innych rzeczy. - zwierzyłam się i wróciłam do poprzedniej czynności.
- Hmm - podał mi rękę. Jak wstałam ,przyłożył mi dwie sukienki do ciała - Lepiej byłoby ,jakbyś się ubrała w nie. I zrobiłabyś mi mały pokaz.
- Liam? - spojrzałam na niego ,czy on chce zrobić mi kawał ,czy mówi serio.
Wcisnął mi ubrania i posłał do łazienki. Nie miałam wyjścia i musiałam się w nie wcisnąć.
Wzięłam najpierw zieloną (KLIK). Wyszłam z łazienki i zaczęłam szukać Liam'a. Siedział w salonie na kanapie i przeglądał mój śpiewnik. Zaraz ,co?! Mój śpiewnik. Podbiegłam do niego i wyrwałam mu go.
- Uszanuj moją prywatność. - Chłopak spojrzał się na mnie i go zatkało. - Żyjesz?
- Em .. j-ja ... Piękna jesteś. - powiedział i się uśmiechnął. Wywróciłam oczami ,obróciłam się na pięcie i chciałam pójść zdjąć to coś z siebie ,ale on pociągnął mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Rose. Mi bardzo się podoba.
Patrzeliśmy sobie w oczy ,a nasze twarze były niebezpiecznie blisko. Przybliżył nasze usta ,dzieliły nas milimetry. Nie mogłam. Wyrwałam mu się.
- Liam ,ty masz dziewczynę ,a my jesteśmy tylko przyjaciółmi. My nie możemy.- zaczęłam panikować. Wbiegłam do łazienki i ochlapałam wodą twarz. - To tylko sen ,Rose. To tylko sen.
Stałam tam ,jak wryta w ziemię. Wytarłam się ręcznikiem i weszłam z powrotem do salonu. Nie było go. Poszłam do sypialni.
- Uznajmy ,że tej sytuacji nie było. - usłyszałam.
- Tak , to chyba będzie najlepsze rozwiązanie - oparłam się framugę drzwi i spojrzałam w dół. Nagle końcówki moich trampek stały się bardzo ciekawe.
- Sukienka i ty są piękne ,ale trampki tu nie pasują. - uśmiechnęłam się.
- To jakie ,mój stylisto ,polecasz? - podszedł do szafy i spojrzał się na mnie.
- Może czarne koturny.
- Jasne. Będą pasować ,ale jest już późno ,a ja chciałabym się wyspać. - wzięłam z szafy moją koszulę. Dokładniej koszulę Liam'a ,dał mi ją. Mimo zaistniałej sytuacji ,troszkę bałam się przebierać ,kiedy obok był on ,ale mieliśmy udawać ,że tej sytuacji nie było. Czasami nawet zostawał ze mną na noc. Gadaliśmy o życiu wtuleni w siebie.Zdjęłam sukienkę i ubrałam piżamę. Spakowałam resztę rzeczy ,które będą mi potrzebne na 4 dni.
- Zostać z tobą na noc? - usiadł na łóżku.
- A spakowałeś się już?
- Yhm.
- No to wskakuj. - powiedziałam zamykając walizkę.
Zaczął zdejmować ciuchy. Został w samej bieliźnie. Po paru sekundach leżeliśmy razem w łóżku. Gadaliśmy do 1 w nocy o tym ,co będziemy robić w Francji.
***
- Ugh, która godzina? - powiedziałam zaspanym głosem. - Liam? - odważyłam się otworzyć oczy. 
Nie było go. Na jego poduszce leżała karteczka ... jak zwykle. 
Pojechałem do domu po rzeczy.
Spotkamy się na lotnisku xx
- Idiota. - mruknęłam do siebie. Nadal nie wiedziałam ,która godzina ,więc wstałam z łóżka i zaczęłam szukać telefonu. - Jeszcze większy idiota! - krzyknęłam ,kiedy znalazłam telefon. Nie mój ,jego. 10:40 widniała na wyświetlaczu. Szybko się przebrałam (KLIK) i ogarnęłam włosy. Nie mogłam znaleźć swojego telefonu ,więc zadzwoniłam z komórki Liam'a na mój. 1 sygnał ,2 sygnał.
- Halo? - usłyszałam.
- Pomyliłeś telefony ,durniu.
- Co?
- Wziąłeś mój ,a swój zostawiłeś. Na lotnisku mi go oddasz.
Rozłączyłam się i pobiegłam do lodówki. Wyjęłam ostatniego banana i włożyłam do torebki. Do walizki włożyłam jeszcze piżamę i 2 książki. Z stolika wzięłam kluczki do samochodu. Zabrałam jeszcze torebkę ,walizkę i mogłam iść.
Podczas jazdy zjadłam banana. Pierdolić przepisy ,byłam głodna. Wychodząc z samochodu ,pomyślałam o biletach.
- Jaka ze mnie idiotka! - krzyknęłam. Miałam nadzieję ,że Liam wziął też mój. Wyjęłam jego telefon i zadzwoniłam.
- Co się stało?
- Powiedz ,że wziąłeś mój bilet. Błagam.


Ta da. Wyszedł ,jaki wyszedł.
 Kocham Was najbardziej na świecie. Dziękuje za
ponad 1000 wyświetleń!
Nie wiecie ,jak bardzo się ucieszyłam :D
Mniej więcej to była moja reakcja:

I jeszcze raz wielkie dzięki ,że czytacie to ... coś.

wtorek, 30 lipca 2013

Chapter 15

Gadałyśmy razem z dziewczynami do północy. Były strasznie zmęczone ,więc poszły spać. Rano to ja wstałam o 5 i nie mogłam się rozchmurzyć po całym zajściu w studiu. Musiałam je odwieść do domów. Przez całą noc udawałam miłą i sympatyczną. Rzygam już tymi udawanymi uczuciami. Mam dość wszystkiego. Rozumiecie to ,że zostałam nominowana do nagrody "The Best Music Idol Ever"z Justin'em Bieber'em ,Demi Lovato ,Little  Mix ,One Direction i innymi. Przepraszam ,ale JA? Co ja takiego zrobiłam?!
Wspomagasz akcje charytatywne ,dajesz darmowe koncerty,codziennie piszesz
,że kochasz swoich fanów ,wymieniać dalej ,czy Ci wystarczy?
Aha ,wystarczy. Cholerna podświadomość. Mówiąc o wspieraniu akcji to pomagam tylko rodzinom w ,których jest używana przemoc. Dlaczego? Przeżyłam to i nie polecam nikomu. Najgorsze uczucie jest takie ,kiedy wmawiają Ci ,że jesteś wpadką. Tak ,wpadką. Rodzice nie planowali mieć kolejnego dziecka. 
A wracając do nominacji to na nią nie zasługuję. Nie chcę i nie przyjdę na tą galę wręczenia nagród. Przecież i tak nie wygram. 
14:00 ,27 Grudnia
Jestem w domu dziecka. Poproszono mnie ,żebym przyjechała i udzieliła małego koncertu dla dzieci. Minęło pół godziny ,a już się zjawiłam na miejscu. Przywitałam się z dziećmi i z tego co się dowiedziałam ,większość dzieci uważa mnie ,ze wzór do naśladowania. JA?! No ,ok. Usiadłam na jednym z krzeseł i dawałam autografy. Podeszła do mnie jedna zapłakana dziewczynka ,a uśmiech z mojej twarzy momentalnie zniknął.
- Hej ,co się stało? - zerwałam się z siedzenia i uklękłam obok niej.
- Dlaczego pytasz?
- Bo boję się o ciebie.
Dziewczynka wysiliła się na słaby uśmiech.
- Jak masz na imię?
- Diana.
- Piękne imię dla pięknej dziewczynki. - wyjęłam z moich włosów małą wsuwkę z kwiatkami i wsunęłam w jej włosy. - Powiesz mi co się stało?
- On - pokazała na pewnego chłopca. - Powiedział ,że jestem dziwna i zabrał  mi misia. Jedyną pamiątkę po rodzicach. 
- Dlaczego powiedział ,że jesteś dziwna?
- Bo mam jedno marzenie.
- Jakie?
- Chciałabym pójść kiedyś do wojska ,jak kiedyś tata.
- To jest marzenie warte spełnienia. Jeśli tego chcesz to nie pozwól takim idiotom ,jak on zniszczyć siebie. Jesteś piękna. Idealna partia dla prawdziwego mężczyny. Wierz ,że ci się uda ,a za nim się obejrzysz będziesz na poligonie z innymi żołnierzami. Poczekaj chwilę.
Podeszłam do wskazanego chłopca. Usiadłam obok niego. I spytałam:
- Hej ,mały. Dlaczego obrażasz dziewczynki?
- Nie twoja sprawa dziwko. - nie powiem wkurzyłam się.
- Wiesz ,co znaczy słowo "dziwka"?
- Laska ,która śpi z wieloma osobami i to lubi.
- Błąd. Taka osoba to nimfomanka. Dziwka to kobieta puszczalska, często prostytutka, używa się też jako określenia złej kobiety. Ta dam. 
- No i?
- No i to ,że używasz pewnych stwierdzeń bez wiedzy ,co one znaczą. 
- Ona cię nasłała. 
- Nie. Sama przyszłam.
- Czego chcesz?
- Misia.
- Kup sobie ,nie stać cię?
- Stać ,ale ten miś to pamiątka po jej rodzicach. Rzecz sentymentalna.
- Rodzice są nic warci.
- Nie każdy rodzic jest idealny. - chłopiec oddał misia i sobie poszedł. Był nieźle wkurzony.
Wróciłam do dziewczynki i oddałam jej pluszaka. 
***
Zaśpiewałam im 4 pioseneki: "End Up Here" ,"Warrior" ,"Somebody To Love" i "People Help The People".
Miałam się zbierać ,ale zobaczyłam opiekuna ,który uderzył na oko 14-nastolatkę. Szybko wstałam i podeszłam do niego.
- Hej! Co ty robisz?! - krzyknęłam i zwróciłam uwagę jednej z innych opiekunów
- Nie wtrącaj się dziwko.
- I kto to mówi?
- Coś ty powiedziała?
- Nie udawaj ,że nie usłyszałeś. Co z ciebie za człowiek ,że bijesz bezbronne dziecko?
- Nie twoja sprawa. - facet popchnął mnie z całej siły ,aż się przewróciłam. Złapał dziecko za nadgarstek i próbował iść ,ale ona się próbowała wyrwać mu. Poczuła zastrzyk adrenaliny. Szybko wstałam i zaczęłam się z nim szarpać ,ale on się odwrócił i przywalił mi z otwartej dłoni w policzek. Ponownie się przewróciłam i złapałam za czerwieniejące miejsce. Nie poczułam ,jak parę łez spłynęło z mojej twarzy. To nie były łzy litości ,a bezsilności. Przerwała nam jakaś kobieta -dyrektorka
- Co ty sobie wyobrażasz?
- A co zwolnisz mnie?
- Nie wolno bić dzieci ,ani gości. Jesteś nienormalny.
- Ha-ha-ha. Sama się prosiła o zlaznie.
- Zwalniam się. - chłopak spojrzał na nią i szybkim ruchem wybiegł z pokoju ,ale przed tym uderzył mnie mocno w brzuch. - Nic ci nie jest ,Anne? - nastolatka pokręciła przecząco głową - Dobrze idź już. Wszystko później mi wyjaśnisz.
Ulotniła się szybko z pokoju ,a mnie zbadał pielęgniarz. Będę miała lekko opuchnięty brzuch przez 1-2 dni ,ale warto było.
***
12:00 ,30 Grudnia
Dwa dni leniuchowania. Moje życie jest ciekawe ,wyczuj ten sarkazm. Jutro nowy rok i moje urodziny. Super. Wyczuwam już ten klimat. Ja na balkonie z  butelkami piwa ,wina i ciastkami obserwująca fajerwerki i udawająca ,że są dla mnie. Woo Hoo. Nie mogę się doczekać. 
Od wczoraj leżę na kanapie i oglądam sobie filmy. Taki maraton filmowy. Obejrzałam już z 7-10 filmów i nie zmrużyłam oka.
- Rekord! Yep! - zaśmiałam się. W samotności człowiek naprawdę głupieje ,ugh.
Ktoś zadzwonił do drzwi.
- Otwarte! - krzyknęłam. Ktoś chyba starał się otworzyć drzwi ,ale były zamknięte. Wiem o tym ,ale nie chce mi się wstawać.
- Rosalie Camille Cullen,otwórz drzwi! Proszę cię grzecznie! - Liam ,tak to on. Tylko on zna moje 2 imię. Nawet brat nie wie. Dlaczego mu powiedziałam?! 
Bo byłaś wtedy nawalona w cztery dupy!
Ugh! Zamknij się! Nie moja wina.
- A co będę z tego miała?! - odkrzyknęłam.
- Mam coś dla ciebie!
- W ramach?!
- Urodzin?!
- Pytasz się ,czy stwierdzasz.
- Stwierdzam. Otwórz je w końcu!
- Po co?!
- Rose!
- Idę.
Zsunęłam się z kanapy i otworzyłam drzwi ,ale moje nogi były ,jak z waty. Nawet do lodówki ,czy do kibelka nie szłam ,bo nie chciało mi się wstawać.
- Rose! - krzyknął i mnie przytulił.
- Rozgość się. - powiedziałam ledwo co.
- Nie mamy czasu!
- Nie mamy? Dlaczego mówisz w liczbie mnogiej?
- Mam dla ciebie prezent.
- Juhu ,ale cieszę. - fuknęłam od niechcenia i położyłam się znów na kanapie. Liam najwyraźniej miał to w dupie i wyłączył mi telewizor. - Ej ,ja to oglądałam!
- No właśnie ,oglądałaś. - usiadł koło mnie ,więc musiałam też zmienić pozycję na siedzącą. -
- Więc?!
- Wszystkiego najlepszego! - podał mi małe pudełeczko. - Otwórz ,kochanie! - spojrzałam na niego ,jak na idiotę.
- Po 1. masz dziewczynę ,więc tak niemów do mnie. Po 2. nie musiałeś nic kupować ,albo wystarczyłoby piwo.
- Po 1. to co ,że mam dziewczynę. Po 2. nie będę finansował pijaków.
- Dzięki... Ej! - szturchnęłam go w ramię. 
- Otwórz w końcu.
- Cieszysz się ,jak małe dziecko.
- Otwórz ,otwórz ,otwórz!
- OK. 
Otworzyłam pudełeczko ,a to co zobaczyłam zamurowało mnie.
- Wszystkiego najlepszego ,Rose.


O mój boże! Jak ja się na męczyłam z tym rozdziałem. Pisałam go z 7 razy ,ale i tak był ,jest i będzie beznadziejny ,ugh. MAM INTERNET ,MAM GO! *everybody dance now* hahaha :D
Nowy rekord Directioners ,ale jeszcze mamy do pobicia drugi. :) Musimy obejrzeć teledysk 100 mln. razy w mniej niż 37 dni. Wierzę w was ,kochane! Rozdział myślę ,że jest dłuższy!
Komentarze = szybsze dodanie rozdziału :)

wtorek, 23 lipca 2013

Chapter 14

Piosenka Rose w poprzednim rozdziale "End Up Here" [LINK], "Stay" [LINK]

- Rose... to jest... niesamowite. Sama to napisałaś?
- Tak. Myślisz ,że ta piosenka się nadaje?
- Jasne to jest lepsze od reszty piosenek z albumu. Musisz im to pokazać.
***
26.12.13r. Boxing Day
Dzisiaj mamy drugi dzień świąt. Rozdajemy sobie prezenty itd. Humor dzisiaj mi nie dopisuje. Brat nie zadzwonił. Liam obiecał ,że przyjdzie mnie odwiedzić ,ale wiedziałam ,że Danielle go nie puści. Uważa ,że mam na niego zły wpływ. Ja? Przepraszam ,ale są tylko 2 osoby ,które utrzymują mnie przy życiu. Liam i Dylan - mój brat. Tylko oni mogą mnie naprawdę pocieszyć. Mimo mojego młodego wieku ,nie mam już sił na nic. 
Moim życiowym priorytetem jest miłość, która przede mną ucieka. Często siedzę w oknie i wspominam. Patrzę na ludzi, którzy ciągle gdzieś biegną. Może tak jak ja, szukają w tym wszystkim sensu. Mam przed oczami twarze. Ludzie, którzy odeszli i już nie wrócą. Pojąc herbatę marzę. I choć tak często brakuje mi sił, żeby te marzenia spełniać, to się nie poddaję. Chcę żyć, istnieć, coś dla kogoś znaczyć.Zabawne jest to, że nikt tak naprawdę nie wie jak bardzo ktoś cierpi. Mógłbyś stać obok kogoś kompletnie zniszczonego i nawet o tym nie wiedzieć.
Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Jeszcze w piżamie ,mimo późnej pory otworzyłam je. O 12 w piżamie to nie był dobry pomysł. Listonosz. Kto inny mógłby przyjść? Pytanie z oczywistą odpowiedzią - nikt. Podpisałam ,odebrałam listy. I przy okazji dałam mu ,żeby wysłał "przyjaciołom" życzenia. Usiadłam na sofie i zaczęłam przeglądać. 1. list od brata i Meg ,2. od Niall'a i Demi ,3. od Zayn'a i Perrie ,4. od Louis'ego i Eleanor ,5. od Liam'a i Danielle ,6.od Harry'ego i Susane ,7. od Sarah z Mullingar ,8. od Kieran'a ,9. od Dave'a ,a reszta od fanów. Nie spodziewałam się ,że ktoś napisał do mnie.
Najpierw przeczytałam od brata. Naprawdę? Przeprasza mnie ,że nie przyjechał ,ani zadzwonił ,ale Meg bardzo chciała wyjechać na święta i się zgodził. Pojechali do Hiszpani. WOW. Czego innego mogłam się spodziewać? Że zostawi ją na parę godzin ,przyjedzie i mnie przytuli? Hah śmieszne ,ale prawdziwe. Meg i Danielle robią wszystko ,by doszczętnie mnie zniszczyć. Zastanawiam się nad tym często, ale nie potrafię zrozumieć, dlaczego właściwie dobroć wyszła z mody?
List Liam'a i Dan. Przyjaciel przeprasza mnie ,że nie może przyjść ,bo jego dziewczyna i jeszcze nowa trasa. Dzięki ,ale mogłeś zadzwonić. Usłyszałabym przynajmniej jego głos.
Kolejny list. Zdjęcie ,które dałam Niall'owi ,2 lata temu. Ja i Niall w piekarni. A jednak mają mnie w dupie. I życzenia. OK.
Reszta życzenia. Fani mnie przynajmniej lubią ,a nawet kochają ,bo jedna fanka wysłała mi jakąś płytę. Podeszłam do odtwarzacza i włączyłam filmik. Na początku wieli napis "We're remember about you". Później krótkie filmiki ,a na sam koniec mój tatuaż na nadgarstku "I promised...". Popłakałam się. Oni mnie kochają. Dopiero teraz to wiem. Szybko włączyłam tt na moim telefonie i podziękowałam im za wszystko.
Mimo faktu ,że dzisiaj jest święto ,ja muszę iść nagrać wszystkie piosenki na 2 album. Ubrałam się w normalne ciuchy i wyszłam do studia. 
***
- Ugh! - warknęłam i rzuciłam torbę oraz kurtkę na sofę. Wkurzona szybkim krokiem szłam do lodówki wszystko byłoby OK. ,gdybym się o coś nie potknęła. Uderzyłam bardzo mocno o kolano. 
- Aaał! To bolało. Kurwa!- krzyknęłam ,jaby to coś miało dać.
- Jesteś cała? - usłyszałam jakiś głos. CO? Kto jest w moim domu pod moją nie obecność?
- Nie. Ałć.- powiedziałam niepewnie.
- To źle. - ktosiek podreptał do włącznika światła. Światło mnie oślepiło. - Przepraszam.
- Nie przepraszaj. To moja wina. - złapałam się o komodę  ,by wstać.
- To o mnie się przewróciłaś.- zaprowadziła mnie na sofę. Usiadłam i dopiero uświadomiłam sobie ,że jej nie znam ,a bynajmniej nie przypominam sobie. - Eem ,jak masz na imię?
- Ach ,no tak. Nie przedstawiłam się. Jestem twoją dużą fanką.
- A na imię masz?
- Harriet. Chcesz poznać resztę dziewczyn?
- Resztę? - wyszczerzyłam oczy. 
- Tak. Kate ,Lilly i Vicki.
- Mam małe pytanie.
- Tak.
- Co do cholery robicie w moim domu? Sorry za słownictwo ,ale to trochę...
- Przerażające. - dokończyła za mnie
- Dokładnie.
- Ej ,dziewczyny. - zawołała je. Gdy tylko mnie zauważyły ,zaczęły krzyczeć. 
- Ała. Moja głowa. Proszę ,cisza. - błagałam o litość.
- Przepraszamy ,ale jesteśmy twoimi największymi fankami.
- Widać. Wykiwałyście ochroniarzy ,włamałyście się do domu , wywróciłam się o jedną z was i ubrałyście się w moje ciuchy. - dziewczyny spojrzały się na siebie i zarumieniły  się.- Nie mam nic przeciwko. Ale są 2 zasady.
- Proszę ,powiedz nam. 
- Pierwsza zasada. Nie drzecie się mi do uszu. Dacie radę?
- Tak. A druga? - Harriet
- Nie szperacie w moich szafkach w sypialni. OK. Wyjątek: moja szafa z ciuchami ,bo widzę ,że i tak już się dobrałyście.
- Damy radę. - krzyknęły wszystkie.
- Zobaczymy. Rozgośćcie się.
- Dziękujemy. - wszystkie podbiegły i mnie przytuliły.
- OK. Dajcie mi tlenu. Chciałabym trochę jeszcze pożyć.


I really sorry. Nie miałam weny ,a na siłę lepiej nie piasć. Rozdział krótki ,ale dodany w 3 rocznicę powstania 1D. Idziemy świętować. I jeszcze ten teledysk aaasdbduadgd. 
1D FOREVER TOGETHER IN OUR HEART.
Z wyglądu się zmienili ,ale to jest nadal nasza 5 idiotów.
PS. Wyjeżdżam niedługo na wakacje i nie będę w stanie dodać nn. Chyba ,że będzie internet ,wtedy to oczekujcie dłuższego w ramach wynagrodzenia.

sobota, 13 lipca 2013

Chapter 13

Wychodząc z toalety ,ktoś złapał mnie w talii i zakrył chustą mi usta. Czułam nie miły zapach wydobywający się z szmatki. To nie był Niall.
- Jak się bawisz ,co? Pewnie zastanawiasz się ,kim ja do cholery jestem. Mówię prawdę ,co nie? Jestem twoim utrapieniem ,a ty moją księżniczką. Niall i Harry ciebie nie uratują. Jesteś dla nich zerem ,rozumiesz?- nieznajomy wyciągnął nóż i przyłożył mi go do szyi - Boisz się ,prawda? Oni należą tylko do ich faneczek. Mają ciebie w dupie. - teraz przyłożył mi nóż do prawego uda- Nic im nie powiesz o naszym spotkaniu ,bo źle się to dla ciebie skończy. - przeciął mi skórę i rana zaczynała krwawić. To tak mocno bolało i czułam ,że tracę przytomność.
* perspektywa Niall'a  *
Zaparkowałem auto 4 domy przed internatem ,by Rose mnie nie zauważyła. Zadzwoniłem do niej ,ale pewnie rozładował jej się telefon. Wszedłem nie zauważony przez sprzątaczki. Wchodząc do jej pokoju ,zauważyłem mężczyznę całującego Rose nad łóżkiem. Odepchnąłem go od niej i zaczęliśmy się bić. Po moich silnych uderzeniach chłopak uciekł. Podeszłem szybko do mojej księżniczki i zauważyłem ,że jest nie przytomna i ma rozciętą nogę. Szybko zacząłem szukać apteczki. Znalazłem ją w łazience. Zabandażowałem jej ranę. Chciałem ją zabrać do szpitala ,ale nie wiedziałem ,czy nie brała narkotyków. Wszystkiego po tej dziewczynie można było się spodziewać.
***
Leżałem z nią. Musiałem wiedzieć ,kto to był i co chciał od niej. 
- Niall? - usłyszałem jej głos i się ocknąłem.
- Księżniczko jesteś bezpieczna. - szybko ją przytuliłem. Leżałem z nią ,aż się uspokoiła. - Kto to był?
- Słucham?
- Kim był ten facet ? - na ostatnie słowo się do mnie bardziej przytuliła.
- Nie znam go.- odpowiedziała szlochając. Zacząłem ją uspokajać.
- Spokojnie ,księżniczko.
- Nie mów tak do mnie ,proszę.
- Dobrze ,nie bój się.
- Dlaczego się spóźniłeś?
- Ktoś mi przebił oponę w samochodzie i pożyczyłem auto od Liam'a. - po dłuższej ciszy odezwał się znów
- Musimy ci załatwić ochroniarza ,kochanie.
- Niall zrozum. Jeżeli ty będziesz koncertował po całym świecie to ja zawsze będę narażona na niebezpieczeństwo.
- Mogę przestać być w zespole dla ciebie.
- Nie! Nie o to mi chodziło. 
- To oświeć mnie.
- Jeżeli nadal będziemy parą. A ty będziesz koncertował z chłopakami to ja będę skazana tylko na siebie.
- Będę cię wspierać.
- Niall. Związek na odległość w tym przypadku to nie jest dobry pomysł.
- Czy ty coś sugerujesz?
- Niall ,proszę.
- Podróżuj ze mną.
- Nie chcę być bagażem ,który będziesz targał po całym świecie. Nie możesz trzymać mnie w klatce ,jak papugę.
- Staram się byś była szczęśliwa. 
- Zostańmy przyjaciółmi. Wiem ,że to boli ,ale to jedyne według mnie rozwiązanie.
- Jest inne. Na pewno! Dajmy sobie szanse ,jeśli się nie uda to rozejdziemy się.
- Jesteś tego pewny?
- Jak niczego innego. Rose ,my powinniśmy spróbować.
- Rozumiem.
Szczerze mówiąc to nie byłam przekonana do jego pomysłu ,ale jeśli on chce spróbować nie będę protestować. Jutro pojadę do lekarza i sprawdzę ,czy dostało się zakażenie. Niall ,ostatecznie zgodził się na mój występ na stadionie Wembley z Ben'em. Był przy mnie całą noc.
Rano obudziłam się wciśnięta do Niall'a. Miał głowę położoną na mojej szyi przez ,co uniemożliwił mi normalne oddychanie.
- Niall. - jękłam z bólu. Próbowałam się posunąć ,ale z każdym moim ruchem zacieśniał uścisk. W ramach tego ,że nie chciał się obudzić ,uderzyłam go z łokcia.
- Ał - syknął zabierając głowę. - Musiałaś tak mocno?
- To pytanie retoryczne.
- Wiadomo. - odparł przeczesując ręką włosy. - Zawieść cię do szpitala?
- Nie chcę wywoływać zainteresowania mediów.
- Rozumiem. - odparł. - Rose?
- Tak? - odwróciłam się w jego stronę.
- Wiesz o tym ,że za 2 dni wyjeżdżamy w trasę promującą album.
- Wiem ,Niall. - posmutniałam.
- Nie martw się ,wrócę. - podniósł mój podbródek ,żebym na niego spojrzała...

~ 2 years ago ~

Minęły już 2 lata od spotkania całego 1D. Nie jestem już z Niall'em. Byliśmy razem do tego momentu. Spróbowaliśmy związku na odległość ,ale to nie wypaliło. Miał tyle wad, a ja idealizowałam go bez końca. Każdy chciał najszybszego naszego zerwania. Prawie doszliśmy razem do załamania psychicznego. Coraz częściej się kłóciliśmy z byle powodu ,ale punktem kulminacyjnym była zdrada Niall'a. Nie z byle kim ,z Demi Lovato. Skąd się dowiedziałam? Zdjęcia w prasie ,jego potwierdzenie i wyprowadzka. Znalazł rozwiązanie.
Moja kariera muzyczna rozwinęła się w nieobliczalnym tempie ,ale jednak byłam i nadal jestem nienawidzona przez Directionerki i inne fandomy. Po występie na Wembley ,okrzyknięto mnie zjawiskiem roku. Wzięłam udział w X-factorze i go wygrałam. Wszystko super ,niczym życie idealne ,pomijając kilka detali. Natarczywego włamacza jeszcze nie złapano. Sława nie uderzyła mi do głowy. Nie ćpałam ,nie pijałam ,nie paliłam ,ale... się samookaleczałam. Kto mnie uratował? Liam James Payne. Mój jedyny prawdziwy przyjaciel. Wyjątkowy człowiek. Kieran ? Zapomniał ,że istnieje taka sobie Rosalie Cullen. Niedawno wydałam piosenkę ,która przebija się na sam szczyt. "End Up Here" taki jest tytuł piosenki.
Moją jedyną rodziną w tej chwili jest mój brat. Teraz pracuje w wojsku. Jestem z niego dumna ,ale bardzo się boję straty jego ,bo to jedyna osoba ,która z własnej woli przyjedzie do mnie w święta ,żebym nie czuła się samotna. To prawdziwy skarb. Mój ojczym znalazł pracę i opłakiwał to co zrobił ,ale nie na długo ,bo policja go zgarnęła. Został oskarżony o przyczynienie się do samobójstwa mojej mamy. Po paru dniach sam się przyznał do winy. Został pozbawiony wolności na 20 lat. Moja "przyjaciółka" Sue ,nie powiedziała mi do końca prawdy. Wyprowadziła się do kolegi ,ale nie powiedziała mi ,że ten kolega nazywa się Harry Styles. Epizod z Harry'm nad jeziorem był tylko przyjacielską niespodzianką. Dlaczego się przeprowadziła ? Proste pytanie ,prosta odpowiedź. Była w ciąży z nim. Dlaczego Josh z nią zerwał? Bo się dowiedział o dziecku. Później nadszedł moment ich ślubu. Niby wszystko OK. ,ale jednak nie. Nie zostałam zaproszona ,a co podali za powód? Moją trasę koncertową ,mimo faktu ,że miałam tydzień wolnego. Nie ,nie byłam zazdrosna ,ale to zabolało. A kto został świadkiem? Niall James Horan i Demetria Devonne Lovato. Zostałam odrzucona na ostatni plan. 
Dzisiaj ,25 grudnia
Dzisiaj w Anglii jest pierwszy dzień świąt. Nie mamy Wigilii ,ale jest uroczysty obiad z rodziną. Ja jednak nie mam wolnego ,dzisiaj nagrywam piosenki na nowy album "When I cry...". Podniosłam się z łóżka i przebrałam w ciuchy. Zjadłam śniadanie i pojechałam do studia. Wzięłam swój notatnik i znalazłam piosenkę ,którą tak bardzo chciałam im pokazać i ją wydać na mój album. Weszłam do środka i przywitał mnie Peter- mój dźwiękowiec.
- Szybciej ,bo nie zdążymy.
- Peter ,mam do ciebie sprawę.
- Mów.
- Mógłbyś przesłuchać moją piosenkę. Napisałam ją i chciałabym ,usłyszeć jakąś opinię na jej temat. Pomógłbyś?
- Jasne.
- Dziękuje.A kiedy byś mógł?
- Nawet teraz. Zaśpiewasz mi ją po nagraniu.
- OK.
Zaśpiewałam wszystkie piosenki ,które mieliśmy w planach i nadszedł czas na moją. Pierwszy raz zaśpiewam komuś moją własną piosenkę.
- Czyli ją sama napisałaś?
- Tak.
- O czym jest?
- Mówiąc metaforą ,ona jest o mnie. Jest częścią mnie. - odparłam.
- No to śpiewaj.
- Tytuł "Stay"
 If this world is wearing thin
And you're thinking of escape
I'll go anywhere with you
Just wrap me up in chains
But if you try to go alone
Don't think I'll understand

Stay with me
Stay with me

In the silence of your room
In the darkness of your dreams
You must only think of me
There can be no in between
When your pride is on the floor
I'll make you beg for more

Stay with me
Stay with me

You'd better hope and pray
That you make it safe
Back to your own world
You'd better hope and pray
That you'll wake one day
In your own world
Cause when you sleep at night
They don't hear your cries
In your own world
Only time will tell
If you can break the spell
Back in your own world

Stay with me
Stay with me
Stay, stay with me
Stay, stay, stay, stay, stay
Stay with me
- I jak? - spytałam ,widząc ,że naprawdę go zaskoczyłam.
- Rose... to jest...

Jak będzie reakcja Peter'a? Czy piosenka wejdzie na album? Tego dowiecie się w nowym rozdziale.
Rozdział myślę ,że będzie troszkę ciekawszy od poprzednich. Przeniosłam czas akcji o 2 lata do przodu ,bo myślę ,że trochę nudne byłoby opisywanie ,jak źle układa się Rose. Będę miła i zrobiłam Wam okładkę albumu Rose. OK.?
Liczę na wasze komentarze ,bo one motywują mnie do pracy (:
Stay and read.

piątek, 5 lipca 2013

Chapter 12

Dzisiejszy dzień ma być inny. To dziś nagram swoją pierwszą piosenkę i to z najlepszym raperem ,jakiego poznałam. Weszłam do studia i od razu spotkałam jego menadżerkę ,a zarazem narzeczoną.
- Hej ,jestem Tricia Davis - menadżerka Ben'a. Słyszałam ,że twój głos nadaje się na refren.
- Hej ,jestem Rosalie. Mów do mnie Rose. Mam nadzieję ,że nadaję się.
- Chodźmy do pokoju nagrań. Nie bój się. Wszystko pójdzie dobrze.
Wzięłam głęboki oddech i poszłam za Tricią. Wszystko było takie magiczne ,ale ten głos musiał wszystko zmienić.
- Rose? - zapytał mnie niepewnie mężczyzna. Odwróciłam się w jego stronę.
- Co chcesz Niall?
- Co ty tutaj robisz?
- Pierwsza zadałam pytanie.
Po mojej odpowiedzi ,zatkało go. Staliśmy tam przez parę sekund.
- Rose ? Wszystko OK.? - zapytała menadżerka Ben'a.
- Tak ,możemy już iść...
I wszystko zaczęło się znów rujnować. Humor zmniejszył się z 100% na 20. Niestety ,los szczęścia mi żałuje. Poszłyśmy dalej. Czułam na sobie jego palący wzrok.
- Hej ,Rose! - krzyknął Ben na przywitanie i mnie przytulił.
Weszliśmy do studia nagrań.
- Cześć! - starałam się powiedzieć to miłymi pełnym entuzjazmu głosem ,ale wyszło mi ,jak zwykle nijak.
- OK. Mów co się stało ,bo twój głosik troszkę ucierpi. - powiedział ,a ja się zaśmiałam.
- Sprawy prywatne - uśmiechnęłam się.
- Nie chcę być nie miła ,ale... No ,troszkę nie prywatne ,bo chłopak się dobija do drzwi. - powiedziała Tricia.
Posłałam jej miły uśmiech i zebrałam siły ,by podejść do drzwi. Spojrzałam przez ramię ,że Ben zabrał się za przygotowania ,a menadżerka mu pomagała.
- Rosalie ,chcę pogadać. - powiedział Niall.
Powiedziałam ekipie ,że zaraz wracam. Nie mógł ,kiedy indziej spieszyć mi życie. Wyszłam na dwór ,a on podążył za mną.
- Co się stało? - syknęłam.
- Dlaczego nie odbierasz moich telefonów?
- A może pamiętasz noc ,kiedy oskarżałeś mnie o działanie na "2 frontach". Kiedy ty nie byłeś lepszy.
- Rosalie ,przepraszam. Ja po prostu...
- Zatkało ,co?
- Po prostu za dużo wypiłem i mówiłem bzdury.
- Bzdury? Bo wiesz ludzie ,jak się upiją i zbiera im się na wyznania to mówią ukrywaną według nich prawdę.
- I może ja mówiłem takie sekrety?
- Nie wiem to nie ja się upiłam z swoją dziewczyną.
- Byłą. Dziewczyną. - dodał.
- I co aż taka była zła w łóżku?
- Rosalie ,nie bądź złośliwa.
- Czyli jednak?!
- DOBRA ,JEŻELI CHCESZ ZNAĆ PRAWDĘ TO SIĘ DOWIESZ! - krzyknął zwracając uwagę wszystkich ludzi - NIGDY NIE UPRAWIAŁEM Z NIĄ SEKSU. KIEDY SIĘ UPIŁEM POJECHAŁEM Z NIĄ DO DOMU. TAK ,PRÓBOWAŁA SIĘ DO MNIE DOBIERAĆ ,ALE NIE MOGŁEM I NIE CHCIAŁEM TEGO ZROBIĆ.
- Dlaczego?! Przecież zabawa uczuciami dziewczyn to niezły ubaw ,co nie ,Niall?
- Kocham tylko ciebie ,a ona to była tylko zabawką Modestu! Zrobili to ,by zwrócić większą uwagę mediów na nasz zespół ,kiedy my już mamy po dziurki w nosie sławy!
- To dlaczego się nie sprzeciwiłeś?
- Proste. Umowa.
Zrobiło mi się głupio ,że nie pomyślałam w ten sposób. Miałam straszne wyrzuty sumienia. Czego mi się dziwić?! Przytuliłam go. Tak bardzo brakowało mi jego ramion. Tego zapachu jego perfum.
- Przepraszam - wyszeptałam.
- Rosalie?
- Tak?
- Chce ,żebyś wiedziała ,że kocham cię najmocniej na świecie ,księżniczko
- Też cię kocham ,mój księciu.- łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.
Wszyscy wokół zaczęli bić nam brawo. Liczyliśmy się tylko my ,cały świat zszedł na drugi plan. W odpowiedzi Niall umocnił nasz uścisk i razem się zaśmialiśmy.
- Muszę iść - szepnęłam
- Dlaczego?!
- Mam coś do zrobienia. Chcę komuś pomóc.
- Przyjadę dzisiaj po ciebie. Koło 17. Ubierz się ładnie. Proszę. - wysapał mi do ucha.
Kiwnęłam tylko głową i poszliśmy w swoje strony.Mam straszne wyrzuty sumienia ,że się zgodziłam ,uległam mu. Teraz faktycznie czuję się ,jakbym działała na 2 fronty. Co się teraz stanie? Przecież oni wyjeżdżają na kontynuację trasy ,a ja teraz potrzebuje więcej bliskości ,niż kiedy indziej. Ja... ja nie mam nikogo.
***
- Wyszło nam ... aż mam brak słów! - krzyknął Ben po usłyszeniu całej piosenki.
- Jaki będzie tytuł? - zapytałam
- "Darkness" - odpowiedziała Tricia - Może ,jak będziesz chciała to zaśpiewasz ją z Ben'em na najbliższym koncercie.
- Na Wembley - dodał Ben.
Spojrzałam się na nich i szukałam w ich oczach rozbawienia. Nie ,oni mówili serio.
- Od razu na... na tak dużym widowisku?
- To jest mój ostatni koncert tutaj w Anglii w najbliższym czasie. To ,jak Rose?
- Tak. Zgadzam się. - podbiegłam do Macklemore'a i do Tricia'i. Zrobiliśmy grupowy uścisk. Minęło parę dni ,a już ich kocham. Oczywiście ,jak przyjaciół. Dostałam szczegółowy opis ,jak mam się ubrać itd.
***
Jestem tak szczęśliwa. Podniosłam się z łóżka i zaczęłam szukać tej rzeczy. Znalazłam ją pod materacem. Otworzyłam i spojrzałam na wszystkie teksty piosenek napisane przeze mnie. To moja skarbnica. Od dawna w niej nie pisałam ,bo mam wenę tylko ,kiedy zdarzy się coś ważnego w moim życiu. Wzięłam gitarę ,długopis i zaczęłam "komponować". Jestem amatorką w pisaniu tekstów ,ale kiedyś moja mama znalazła notatnik i chciała mnie zapisać do szkoły muzycznej ,ale ojczym się nie zgodził. Zaczęłam notować swoje pomysły i miałam pierwsze słowa.
Stay for me. Stay for us.
Stay for all the things that we can do.
Według mnie ta piosenka miała czytelnika zabrać do innego świata... świata idealnego. Ona musi mieć przekaz. Po paru godzinach miałam gotową piosenkę. Nową piosenkę. Zaczęłam grać ,by sprawdzić tekst ,bo może były błędy. Nie ,nie było. Spojrzałam na zegarek z nadzieją ,że mam dużo czasu do "randki" z Niall'em. Speszyłam ,bo było już 10 min. po ustalonym czasie. Wyjrzałam przez okno ,by sprawdzić ,czy już nie czeka. Nie było go. Może i dobrze ,że się nie przyszykowałam ,bo może coś mu wypadło. Podeszłam do szafki ,wyjęłam czarne rurki , niebiesko-zielony top i czarną marynarkę. Poszłam do toalety się przebrać. Wychodząc z toalety ,ktoś złapał mnie w talii i zakrył ręką usta. To nie był Niall. 



Czy ktoś uratuje Rosalie? Kto ją napadł? Czy ona powie o napadzie chłopakom z 1D?Co zrobią ,gdy się dowiedzą? Tego dowiecie się w nowym rozdziale.Kiedy dodam? Nie jestem w stanie odpowiedzieć.
Sprawa nr.1   Ankiety :) 1. Wybraliście ,że zakończenie będzie smutne. Z odp. "To i to" chodziło o to ,że dla kogoś skończy się dobrze ,a dla innych źle. Chyba troszeczkę mnie rozumiecie.
2. Przyjęłam sobie do świadomości ,że historia was zaciekawiła. Rozdziałów będzie 30-40. Ktoś był miły ,albo zabawny i zaznaczył odp. "więcej niż 50 rozdziałów". Dziękuje xx
Możecie głosować jeszcze do 2 ankiet. Powinny być zamknięte pod koniec września ,więc macie czas.
Sprawa nr.2 Chciałabym was poinformować o innym blogu ,który prowadzę. Jest on o naszych problemach ,których możemy nie zauważać.To nie jest fanfic. Link:  http://my-stolen-hopes-and-lost-dreams.blogspot.com/
Sprawa nr.3  Napiszcie w komentarzu ,czy długość rozdziałów wam pasuje :) Proszę was słodko.
Zapraszam do komentowania i wyrażania swoich uwag! Pisząc ,że coś mam poprawić ,uczę się od was ,że to i to wam nie odpowiada lub pasuje.
Miłych i udanych wakacji Wam życzę xx

sobota, 29 czerwca 2013

Chapter 11

Harry odwiózł mnie do internatu. Pożegnałam się i poszłam do mojego pokoju. Zauważyłam ,że nie nie ma tutaj rzeczy Sue. Pewnie zabrała je i się wyprowadziła. Położyłam się na łóżku i patrzyłam w biały sufit. Wszystko się spieprzyło. Idę inną drogą. Nie wiem, czy dobrą, czy złą. Teoretycznie, z Niall'em to już koniec ,jednak w praktyce, coś w środku nie pozwala zapomnieć. Czasem pozwalamy drugiej połówce przejść obok, nie akceptując jej lub nie dostrzegając. Przez własny egoizm skazujemy się na najgorszą torturę, jaką wymyślił rodzaj ludzki. Na samotność. Cholera.
*Tydzień później*
Zaległości w szkole mam już nadrobione. Projekt z prezentacją skończony. Zaprzyjaźniłam się z Kieran'em. Szokujące co nie ,ale stał się teraz po prostu miły. Z chłopakami z 1D nie widziałam się już od 7 dni. Mam czas na przemyślenia. Mimo faktu ,że to była Niall'a wina i to on zawalił ,to właśnie ja mam ochotę zacząć rozmowę od słowa "przepraszam". Bywa też tak, że nie ma szczęśliwych zakończeń. Ale cały czas myślę o wyjeździe do Mullingar. O tym dniu ,kiedy powiedział ,że mnie kocha , o poranku w jego pokoju. Nie chcę zmarnować kolejnego dnia. Sue nie odbiera moich telefonów ,a chciałabym z nią porozmawiać. Muszę się z kimś w końcu skontaktować ,bo zwariuję w tej ciszy. Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a. Bez zastanowienia podbiegłam ,by go przeczytać.
Od: Kieran
Hej! Masz ochotę pogadać ,bo nudzi mi się? A tobie?
Do: Kieran
OK. Przyjdź to pogadamy.
Tylko ,co wysłałam ,a już usłyszałam pukanie do drzwi.
- Zwariowałeś? - zapytałam go.
- Dlaczego?
- Czekasz pod drzwiami.
- Nudziło mi się.
- A teraz nie?
- Już nie - uśmiechnął się i usiadł na fotelu. - Sue już tu nie mieszka?
- Nie ,przecież wiesz.
- Zapomniałem.
Rozmawialiśmy przez dłuższy czas ,ale ja musiałam iść do pracy.
***
Dzisiaj ma być afterparty Macklemore'a. Szczerze ,cieszę się ,że to jego ,a nie kogoś innego. Ludzie zaczęli się schodzić ,ale Ben przyszedł w połowie imprezy. Zamówił piwo i zaczął ze mną rozmawiać. Był bardzo towarzyski i rozmowny. Nawet obiecał mi ,że przyjdzie na jutrzejsze karaoke ,jeżeli ja tam będę ,żeby posłuchać mojego śpiewu. Na sam koniec rozmowy ,mówił ,jak bardzo kocha swoją narzeczoną. Sprawiał wrażenie sympatycznego człowieka.
***
Jest rano koło 8. Nie wyspałam się. Dzisiaj tylko do pracy na nocną zmianę i wracam do domu. Doszłam do wniosku ,że mam nawet duże oszczędności ,by kupić sobie mieszkanie 3 strefie mieszkaniowej Londynu ,czyli będę mieć blisko do szkoły. Przeszukam ogłoszenia i może zdecyduję się ,by kupić własne mieszkanie. Dawno nie byłam u pani Isabelli. Postanowiłam pójść do niej w odwiedziny.
- Dzień Dobry! - krzyknęła z entuzjazmem na mój widok.
- Dzień Dobry. - odpowiedziałam przytulając ją.
- Jak tam w szkole? Masz już kogoś? Musisz mi wszystko powiedzieć. - zachowywała się ,jak nastolatka ,mimo swego wieku. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać. Niestety później musiałam pójść do pracy.
Przyszłam 2 min. przed czasem ,ale i tak było mało osób. Podeszłam do lady i obsługiwałam klientów. Zgodnie z obietnicą ,przyszedł Ben do baru i to on rozpoczął karaoke. Po paru piosenkach w jego wykonaniu ,zrobił się niezły tłum w barze. Po nim zaśpiewało parę osób. Każda wytapetowana laska pytała mnie ,kto lepiej całuje Niall ,czy Harry. Pojawiły się jeszcze osoby ,które mnie po prostu obrażały.Po parunastu takich pytań ,poszłam na przerwę. Byłam trochę wkurzona i zrozpaczona ,ale co zrobić ,jestem teraz obiektem hejtów. Po paru tygodniach im przejdzie. Wiem ,że to nie były prawdziwe Directionerki ,bo raczej zależałoby im na ich szczęściu ,a nie hejtowaniu mnie ,bo Harry i Niall są ich i nie mam u nich szans.
Wróciłam bardziej pewna siebie i nie odpowiadałam już na ich obraźliwe komentarze. Po kolejnych paru piosenkach Ben'a ,poprosił ,żebym zaśpiewała z nim. Zgodziłam się i Ben wybrał jego piosenkę Otherside. On rapował ,a ja śpiewałam refren. Później wróciłam na miejsce pracy. Macklemore został do samego końca. Wszyscy się rozeszli ,a nasz szef wyszedł zadowolony z dzisiejszych zarobków i dał nam niewielką premię.
- Rose! - krzyknął do mnie Ben. Podeszłam do niego.
- Tak?
- Mam dla ciebie propozycję.
- Jaką?
- Jutro nagrywam nową piosenkę tutaj w Londynie i nie znalazłem jeszcze dziewczyny do refrenów. Proszę ,żebyś nagrała ze mną piosenkę. - zamurowało mnie. Tak po prostu sławna gwiazda muzyki prosi mnie o nagranie z nim piosenki. - Rosalie?
- Tak. Przepraszam ,zaskoczyłeś mnie.
- To zgadzasz się ,czy nie?
- Tak! Dziękuje ci! - przytuliłam go.
- To ja powinienem ci dziękować.
- Nie ,to ja powinnam.
Po paru minutach "kłótni" poszliśmy do domów. Wcześniej jeszcze dał mi jego numer i adres ,gdzie mam się wstawić.

Niestety w tym rozdziale nie ma 1D ,ale w następnym oj będą. Nie wiem ,co moja wyobraźnia sobie ubzdura ,ale OK. Zapraszam do udziału w ankietach i komentowania. Nie wiem jeszcze ,czy zmienić szablonu bloga i dodatkowo parę rzeczy ,ale przekonamy się niedługo. W związku ,że mamy W KOŃCU długo wyczekiwane wakacje ,życzę wszystkim udanych i szczęśliwych dni wolnego od szkoły.

niedziela, 23 czerwca 2013

Chapter 10

Po tych słowach wziął mnie na ręce i zaniósł do jego pokoju. Powoli położył mnie na jego łóżku i zaczął szukać czegoś w szafie. Wyjął jego koszulkę i powiedział ,że od teraz jest moja. Nie chciałam nic od niego brać ,a szczególnie jego koszulki.
- Harry ,ja nie mogę jej wziąść. - powiedziałam błagalnym głosem.
- Proszę weź ją. Będę się lepiej czuł wiedząc ,że masz coś mojego.
- Dlaczego?
- Po prostu.
Dyskusja dalej się toczyła i wygrał ją lokowaty. Poprosił mnie ,żebym się w nią przebrała ,ale przy nim. Niechętnie się zgodziłam. Obserwowałkażdy mój ruch. Kiedy zdjęłam swoją koszulę podszedł do mnie i przytulił od tyłu. Zaczął muskać moją szyję. Starałam się jakoś oprzeć pokusie ,ale on był ode mnie silniejszy. Chciał zdjąć moje spodnie ,a wtedy się ocknęłam i oderwałam się od niego. Spojrzał na mnie z zdziwieniem ,ale chyba w końcu zrozumiał ,co chciał zrobić. Przeprosił mnie i powiedział ,że będzie spał na kanapie. Kiedy chciał wyjść złapałam go za rękę. Znów spojrzał na mnie z pytającą miną. Nie wiedziałam nawet dlaczego to zrobiłam. Odparłam ,że nie mogę zasnąć w czyimś domu ,co było nie prawdą. Uśmiechnął się ,chyba wyczuł ,że skłamałam i podszedł do mnie. Złapał mnie w pasie ,podniósł i za chwilę usiadł na fotelu.

Całowaliśmy się z dłuższą chwilę ,nie chciałam jej kończyć. Później przeniósł nas na łóżko. Zaczął zdejmować z nas ubrania i zostaliśmy tylko w bieliźnie. Czułam się trochę niekomfortowo ,bo nie lubiłam swojego ciała. Szepnął mi do ucha ,że jestem przepiękna. Mimowolnie się zarumieniłam ,ponieważ niecodziennie dostaje się takie komplementy. Zakrył nas koudrą i poszliśmy spać.
***
Była dopiero 6.10 ,a obudziłam się pierwsza. On był wtulony we mnie. Może bał się ,że w nocy wyjdę z jego domu. Strałam się wstać,ale z każdą próbą on mocniej przytulał mnie do siebie. Leżałam tak z 20 min ,aż w końcu mi się udało. Do domu wróciłam pieszo. Muszę odpocząć i przyszykować się do szkoły.
Nie wszystko jest takie proste. Usłyszałam wibracje telefonu. Ach no tak ,zostawiłam go. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam 41 nieodebranych połączeń ,w tym 40 od Niall'a i 1 Harry'ego oraz 10 SMS od blondyna. Przejrzałam wiadomości "Rose byłem pijany ,przepraszam. Wybaczysz mi?"i podobnej treści. "Sorry ,ale nie. To było ... straszne. "Nic Tobie nie zrobiłam ,a mnie oskarżyłeś." - odpisałam. 6.50 już ,więc trzeba się ogarnąć i spakować. Wzięłam prysznic i ubrałam się w odpowiednie ciuchy. Jeszcze tylko przejrzeć wiadomości na twitterze i mogę iść. Odpisałam dziewczynom i dodałam 3 tweety. Wzięłam pendrive i wyszłam na autobus. Odałam nauczycielowi prezentacje i poszłam na wykłady. W szkole nie było Sue. Zdziwiło mnie to trochę i na przerwie między wykładami zadzwoniłam do niej. Powiedziała ,że to nie jest sprawa na telefon i powiedziała ,że mam przyjść do kafejki po zajęciach.
***
- Hej ,Sue.
- Rose.- przytuliła mnie i usiadłyśmy przy wybranym stoliku.
Zamówiłyśmy razem po kawie i rogaliku.
- Dlaczego nie było Cię na wykładach?
- Rose , nie wiem ,jak to przyjmiesz ,ale muszę ci to powiedzieć ... Przerwałam studia.
- Co ?!
- P-przerwałam studia.
- Dlaczego ?!
- Po prostu nie mogę już się skupiać na wykładach i nie interesuje mnie ten rodzaj studiów.
- Czyli się wyprowadzisz z internatu? - zapytałam ,z małą nadzieją ,że powie "nie" ,ale niestety znam prawdę.
- Tak. Będę mieszkała u kolegi ,przepraszam. Gniewasz się ?
- Nie ,no coś ty. To twój wybór ,ale mam nadzieję ,że mnie nie opuścisz i będziesz mnie odwiedzać.
- Hahaha jasne ,że będę cię odwiedzać , kiciu.
Rozmowa toczyła się dalej. Rozmawiałyśmy o jej "nowym rozdziale życia".
***
Potrzebuję chwili wytchnienia dla siebie. Ten wieczór ,ta cisza są moje. Czas ,by znaleźć sens życia ,nowe motta. Po prostu potrzebuję kogoś. Poszukuję powodu ,by żyć. Chciałabym ,żeby tym moim powodem był ...
***
Wstałam wypoczęta. Te wczorajsze łzy sprawiły ,że poczułam się oczyszczona z negatywnych emocji ,ale ktoś musiał ten błogi stan przerwać. Po pokoju rozległy się dźwięki pukania do drzwi. Nie miałam ochoty sprawdzać ,kto to był ,ale mus to mus. Wolnym krokiem przeszłam się do wejścia. Otworzyłam drzwi.
- Dzień Doo... - nie skończyłam ,bo ktoś złożył na moich ustach przyjemny pocałunek.
- Dzień Dobry ,Rose. - przwitał mnie Harry.
I znów wracam do szarej rzeczywistości. I znów wszystko stało się skomplikowane.
- Idź się przebrać ,a zbiorę cię w takie jedno miejsce.
- Miejsce ?
- Tak. No już idź się przebrać. - pośpieszał mnie.
Za jego prośbami poszłam się przebrać. Ubrałam białą bokserkę ,czerwoną bejsbolówkę i czarne spodnie. Włosy upiełam w kok. Wszystko w miarę jakoś wyglądało.
- Wow ,postarałaś się.
- Postarałam w czym?
- Wyglądasz pięknie- podszedł do mnie i znów złożył na moich ustach pocałunek. - Jedźmy już. - szepnął mi do ucha. W odpowiedzi tylko skinęłam głową.
Jechaliśmy mało znaną mi drogą ,aż skręcił w leśną dróżkę. Las wyglądał przepięknie. Wsiadliśmy z samochodu ,a on wziął mnie na ręce.
- Co robisz?
- Próbuję być romantyczny. - uśmiechnął się ,ukazując szereg białych zębów.
Niósł mnie ,przez leśną ścieżkę. Wtuliłam się w niego i nie wiadomo ,kiedy zasnęłam.
*perspektywa Harry'ego*
Starałem się być romantyczny. Przyjechałem po nią i zawiozłem w moje ulubione miejsce. Zasnęła w moich ramionach. Niosłem ją dalej ,aż doszłem do domku nad małym jeziorem. Zawsze byłem tu sam ,ale uznałem ,że ona musi to zobaczyć.
Weszłem do domku i położyłem ją na łóżku. Usiadłem koło niej i patrzyłem w jej słodką twarz. Później poszłem na moje małe molo. Patrzyłem się bezczynnie w wodę i myślałem o swoim życiu.
*perspektywa Rosalie*
Obudziłam się w sypialni. Raczej nie należała do mnie. Zobaczyłam drzwi ,więc wyszłam na świeże powietrze. Na molo zauważyłam Harry'ego. Usiadłam koło niego i spojrzałam się na jego zasmuconą twarz.
- Co się stało? - zapytałam ,a on odwrócił twarz w moją stronę.
Dopiero teraz zobaczyłam jego łzy. Otarłam je moją ręką.
- Myślałem nad moją przyszłością. Co będę robił ,czy znajdę kogoś i tak dalej. Nie ważne.
- Nie ważne? Harry to twoje życie i ono jest ważne. Nie potrafię odpowiedzieć na twoje pytania ,ale... ono jest dla milionów fanów najważniejsze. Życzę ci z całego serca ,żebyś znalazł kogoś z kim będziesz dzielił życie. - po mojej przemowie ,przytulił mnie i przeciągnął mnie tak ,żebym usiadła na jego nogach.
Spojrzał mi prosto w oczy i szepnął :
- Chyba ją znalazłem. Chyba...


Przepraszam ,że tak długo czekaliście na ten rozdział ,ale miałam duuużo problemów prywatnych. Jeszcze nie mogę powiedzieć ,kiedy dodam nowy post ,ale w piątek MOŻE znajdę czas na napisanie go. Liczę na wasze komentarze i branie udziałów w ankietach. Na razie mam pomysł na skończenie tego opowiadania ,ale jeszcze daleeeko do niego. I jeszcze raz przepraszam ,że tak długo czekaliście.

piątek, 7 czerwca 2013

Chapter 9

Ten rozdział zawiera przekleństwa. Tak dla waszej świadomości ,aby później nie było ,że nic nie mówiłam :)

*perspektywa Harry'ego*
- Eem ... pamiętasz mnie? - ten głos rozpoznałbym wszędzie. Kurczę ,że teraz jestem pijany i mogę palnąć coś ,co odepchnie ją ode mnie.
- Jasne ,Rosalie - odpowiedziałem podnosząc się. Usiadła koło mnie.
- Co tutaj robisz? I mów do mnie po prostu Rose.
- Ja ?! Ja tutaj ...
- Ty tutaj ...
- Nie będę cie okłamywał. Zabalowałem trochę za mocno i nie wiem ,co tutaj robię.
- Widzę ,że jesteś trochę nie ogarnięty ,więc może pójdziemy do mnie. Dam ci coś do picia i zadzwonisz spokojnie po kogoś.
- Dzięki Rose. Jesteś moim aniołem stróżem.
- Gdzieś to już słyszałam. Chodź ,bo jak fanki cie rozpoznają to będzie raczej niemiło.
*perspektywa Rosalie*
Poszliśmy do mnie ,co prawda nie przeszłam się na wymarzony spacer ,ale cóż ... nie pozwolę komuś zmarznąć w taką zimę. Naprawdę było zimno. Sue dzisiaj poszła do kolegi - dowiedziałam się tego z kartki ,którą zostawiła podczas mojego "spaceru". Usiadłam na moim łóżku ,a Harry powiedział ,że za moją gościnność odwdzięczy się. Niechętnie się zgodziłam. Zdjął moje buty ,płaszcz i szalik. Zrobił to tak ,jakby się czegoś bał. Pare razy podczas rozwiązywania sznurówek spojrzał się na mnie i uśmiechnął nieśmiało. Szczerze to była niezręczna sytuacja. Niecodziennie słynna gwiazda muzyki , wielbiony przez nastolatki mężczyzna ,a raczej idiota lub wariat rozwiązuje ci supełki od conversów. Gadaliśmy razem przez chyba godzinę ,ale w końcu musiało dojść do tematu "Ja i Niall".
- To ,jak jesteście razem z Niall'em? -spytał trochę nieśmiało.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Dlaczego?
- Wyjaśnię ci to w najprostszy sposób : Nie ,nie jesteśmy razem.
- Nie trzeba się denerwować. Po prostu nie wiedziałem.
- Spoko.
- Czyliii ... jesteś wolna ?
- A co cię to interesuje?
- Po prostu chciałem wiedzieć. Odpowiesz mi na to pytanie?
-Tak ,jestem wolna. Pasuje?
- Tak ,pasuje.
Po tym powiedział ,że musi iść do domu skoro już wie ,gdzie jest. Podeszłam do drzwi ,a on za mną. W pewnym momencie się odwróciłam ,a on przywarł mnie do ściany. Powiedział ,że będzie na mnie czekał ,aż zdecyduję się na niego. Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Dziwny obrót spraw. Myślałam ,że to tylko kolega ,a poza tym dobrze się nie znamy. Ugh ,wszystko się komplikuje.
Dzisiaj pierwszy dzień w pracy. W sumie to nie jest ciężka praca. Szef jest miły i znośny ,można oglądać mecze razem z innymi ,inne kelnerki też są uprzejme. Tylko iść i pracować ,taka miła praca. W pewnym czasie ujawnią się jej minusy. Ubrałam czarne rurki ,zieloną koszulkę i na to niebieską bluzę. Nie mam powodów ,by się stroić. Jutro pójdę do profesora i oddam mu prezentację. Przecież ile można czekać.
***
Szef i pracownice ucieszyły się ,że mają dodatkową parę rąk do pracy. Miło mnie przyjęły. Dzisiaj jest mecz Anglia - Irlandia. Nie mogę powiedzieć ,kto wygra ,bo szanse są wyrównane. Przyszło dużo osób ,aż zrobiło się tłoczno. Nie wiadomo ,gdzie się ruszyć ,ale koleżanki nie przejęły się tym. W pewnym momencie ludzie zaczęli klaskać.
- Ej ,dlaczego oni klaszczą? - zapytałam jedną z barmanek - Brittany.
- Przyszedł Niall. Taki jeden piosenkarz ,rzadko tutaj się zjawia ,ale dzisiaj przyszedł z jakąś dziewczyną. To chyba jakaś aktorka ,czy coś tam. - odpowiedziała.
- Dzięki. - szepnęłam ,a dziewczyna się tylko uśmiechnęła.
Kurczę ,ON Z JAKĄŚ DZIEWCZYNĄ PRZYSZEDŁ ,KIEDY JA AKURAT MAM PIERWSZY DZIEŃ PRACY. Ach no tak , IRLANDIA dzisiaj gra. Stanowczo stoję za Londynem. Nie mogę normalnie funkcjonować ,jak Niall tu jest. Wolałabym ,żeby inny członek One Direction tu był.
Rosalie ,dzisiaj stoisz przy barze ,pomożesz Britt! - wykrzyczał na cały głos szef. Chyba każdy to usłyszał ,bo jakiś typ spytał się go ,czy przedstawi im mnie. Szefunio tylko kiwnął głową i gestem ręki kazał mi podejść do niego. Stanął na stole i podał mi dłoń. Byłam koło niego ,kiedy próbował wszystkich uciszyć. Nie udawało mu się ,więc sama krzyknęłam - Cisza!- podziękował mi i rozpoczął swoją przemowę.
- W naszym barze pojawiła się nowa kelnerka. W tej chwili wokół jej osoby jest niemałe zamieszanie. - jakie zamieszanie? - Pewnie ją rozpoznacie ,oto nasza nowa pracownica ,Rose! - wszystkie spojrzenia poszły na mnie. Jakie zamieszanie? O co mu chodziło? Oby to nie było zamieszanie z 1D. Nie czytałam żadnych gazet od ... dawna. Och nie ,pewnie wyciekły jakieś zdjęcia ,a może to jest związane z szkołą. Wygrałam pare konkursów ,może o to chodziło. Po prostu się kogoś zapytam.
Stanęłam przy barze i zbierałam zamówienia facetów i wysłuchiwałam ich komentarzy na temat meczu. Kiedyś musiało do tego dojść ,że nasz Irlandczyk przyjdzie po piwa dla niego i jego dziewczyny.
- No Rose ,fajna praca.
- Zamknij się. Ile chcesz piwa ? Pewnie dwa dla ciebie i ... jej. - wkurzył mnie.
- Dobra jesteś w zgadywanki. Jak tam z twoim kochasiem?
- Britt daj dwa piwa - krzyknęłam do barmanki. - Jaki kochaś? Chyba za dużo wypiłeś.
- Nie ,wypiłem dopiero 3 piwa. - ta jasne ,jest pewnie co najmniej po ... 5 ,bo chwiał się ,jak nie wiadomo co. - No twój kochaś! Co ty gazet nie czytasz? Nie dobrze działać na dwa fronty. - Co?! O co mu kurwa chodzi?! Jakie 2 fronty?!
- O co ci chodzi?!
- Byłaś ze mną i z Harry'm. Nie grzeczna z ciebie dziewczyna.
- Nie jestem z Harry'm! Coś ci się popierdoliło! - wykrzyczałam to i przy okazji zwróciłam uwagę paru osób. - To ty jesteś tym złym.Byłeś ze mną i wyjechałeś ,a później chcesz wszystko naprawić ,ale to spierdoliłeś! Już wszystko zniszczyłeś. Nie chce cie już znać. - podałam mu piwa i poinformowałam Brittany ,że idę się przewietrzyć.
Wybiegłam na świeże powietrze. Nie wierzę ,że on mi to powiedział prosto w oczy. Przez nadmiar emocji rozpłakałam się.

- Nie płacz. - ten głos to ...
- Harry?
- Proszę ,nie płacz. - usiadł koło mnie i mnie przytulił. To chyba jedna rzecz ,którą w tej chwili potrzebowałam ... odrobina czułości. - Nie płacz.
- Ale...
- Nie ,nie ma żadnego "ale". Jak widzę ,kiedy płaczesz moje serce rozrywa się na miliony kawałków.- przerwał mi. - Po pracy pojedziemy do mnie. Musimy pogadać.
- Dobrze.
- A to skurwysyn ,żeby się nachlać i przyjść z swoją dziewczyną do tego klubu. Chciał wzbudzić twoją zazdrość.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Rose?
- Tak.
- Ja się w tobie zakochałem.

Mam szczerą nadzieję ,że to nie były słowa puszczone na wiatr.
- Harry? Nie okłamuj mnie ,bo coś sobie zrobię.
- Jeżeli nie chcesz mnie znać to nie musimy się spotykać ,ale po prostu chciałem ,żebyś wiedziała.
Ogarnęłam się i wróciłam do koleżanki. Po skończonym dniu szef zaproponował mi pracę przy barze na stałe ,przyjęłam ją. Harry po mnie przyszedł ,a później pojechaliśmy do niego.Ma on naprawdę duży dom.
***
Weszliśmy do salonu ,kiedy on odwrócił mnie w jego stronę i mocno przytulił.
- Nie chcę ,żebyś się ode mnie odwróciła.
- Ale ja nic nie mówiłam.
- Wiem ,że to głupie ,a znamy się z 10 dni ,ale od pierwszego wejrzenia się w tobie zakochałem.
- Harry ,proszę przestań.
- Ja nie mogę.
- Proszę. Nie mam na nic dzisiaj siły...

Wiem ,krótki rozdział ,ale próbuję was trzymać w napięciu. A to szczerze interesujący moment. Trochę wam zajęło uzbieranie ... 0 komentarzy ,ale cóż... próbujcie. Niektóre blogi są zawieszane na okres wakacji ,ale ja postaram się dodawać rozdziały ,może nieregularnie. Skoro mało jest osób chętnych na komentowanie to następne rozdziały będą za ilość wyświetleń. Liczę na wasze komentarze i przepraszam was bardzo za błędy.

piątek, 31 maja 2013

Chapter 8

W kuchni byli Niall i Sarah. W pewnym momencie kobieta krzyknęła :
- Powiedz jej to ! Ile chcesz czekać ?!
- Chyba wiesz ,jakie to trudne. - Irlandczyk starał się zachować spokój. Przynajmiej starałam się to wnioskować po jego głosie.
- No to przećwicz to na mnie.
- OK. ... Rose starałem się ci to powiedzieć jeszcze przed X-factorem. Jesteś dla mnie najważniejszą kobietą na świecie.Masz w sobie coś takiego ... urzekającego. Przyjaźń już mi nie wystarcza. Liczę na coś więcej. Mam do ciebie słabość. Wymiękam ,gdy na mnie patrzysz. Mam fioła na twoim punkcie. Zawaliłem to ,ale chciałem do ciebie zadzwonić a zabroniono mi. Dla mnie jesteś ideałem. Tęskniłaś a ja nic nie mogłem zrobić. Chce ci powiedzieć ... Kocham cię z całego serca!

- Powiedziałeś to z takimi emocjami.
- Nie powiem jej tego. Nie mam odwagi!
W tym momencie wychyliłam się w stronę wejścia do kuchni. Gdy kobieta mnie zauważyła ,rozszerzyła oczy i powiedziała do niego :
- Chyba już nie musisz.
On z zdziwieniem na nią spojrzał i popatrzał się w moją stronę. Już miał wstać i podejść do mnie ,ale dałam mu znak ,że ma tam zostać. Do mojego mózgu nadal nie docierało to co zostało przed chwilą powiedziane. Wymamrotałam tylko "Muszę wszystko przemyśleć. To dla mnie za dużo ,jak na jeden dzień". Poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżko i wpatrywałam się w sufit ,dobre pare godzin. Dopiero wtedy do mnie dotarła wiadomość ,że Niall kocha mnie. Przebrałam się w jakąś piżamę i zdobyłam się na odwagę ,by pójść do niego. Zapukałam w drzwi. Ktoś wyszeptał Proszę ,ale ledwo co było można je usłyszeć. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam go w łóżku. Już miał wstawać ,ale dałam mu gest ręką ,żeby tam został. Zamknęłam drewniane drzwi. Podeszłam do łóżka i usiadłam na brzegu. Po chwili położyłam się obok go i wtuliłam się w jego nagi tors. Nachodziły mi do oczu kolejne łzy. Ledwo co wyszeptałam Kocham Cię. Po tych słowach przycisnął mnie bardziej do niego. Tak zasnęłam z nim.
Rano Sarah obudziła nas ,wołając na śniadanie. Gdy rozejrzałam się po pokoju zauważyłam ,że zasnęłam u niego. Los chciał ,że on obudził się wcześniej i patrzał się na mnie cały ranek. Na dodatek był już ubrany.
- Dzień Dobry ,księżniczko. - wy powiedział to z taką ... dumą w głosie. Pare sekund później mogłam poczuć jego usta na moim nosie.
- Dzień Dobry ,mój książę. - po moich słowach uśmiechnął się ,ukazując szereg krystalicznie białych zębów.
- Czas chyba iść na śniadanie.
- Raczej tak. - już miałam się podnieść ,ale on położył rękę na mojej tali ,uniemożliwiając mi to.
- To niesamowite uczucie budzić się obok tak pięknej dziewczyny. - mimowolnie się zarumieniłam.
Wychodząc z pokoju powiedziałam Dziękuje. M usiałam się ubrać i uczesać przecież dzisiaj wracam do Londynu. Miło było spędzić tutaj czas. Odnowiłam znajomości ,pogodziłam się z bratem. Jednak o czymś zapomniałam. Prezentacja! Jak mogłam jej nie zrobić ,ale z kim teraz. Może z bratem i Sarah. Tak to dobry pomysł ,ale mało czasu. Nie zdążę. Będę musiała wszystko nagrać ,żeby później na spokojnie to posklejać w dobre myśli. Zeszłam na dół i zrobiłam mały wywiad z nią i z bratem. Okazało się ,że narzeczona jego - Meg ,jest Polką. Mam szczęście. Rozmowy nagrywałam dyktafonem. Zostanę świętą ,jak to coś spodoba się profesorowi Kidnam. Cóż ... za 5 min. jadę z Niall`em do jego rodzinki a później na lotnisko. Nie mam ochoty spotkać Greg`a. On ... on po prostu mnie nie lubi. Nie wiem dlaczego. Nigdy nie lubił ,jak spotykałam się z jego bratem. Nie chce już wspominać. Trzeba się spakować.
- Możmy jechać. - krzyknęłam ,schodząc po schodach.
- Więc dowidzenia Sarah - powiedział do starszej kobiety.
- Do zobaczenia. Mam nadzieję ,że nas odwiedzisz w Londynie. - szybko dobiegłam do niej i ją przytuliłam.
- Zobaczymy się jeszcze na pewno. Jedźcie już ,bo się spóźnicie.
Odjeżdżając pomachaliśmy jej.
- No to jeszcze tylko odwiedziny mojej rodzinki i na lotnisko.
- Niestety.
***
Jesteśmy już po odwiedzinach. Stało się ,co myślałam ,że się stanie. Greg traktował mnie ,jak nie wiadomo co. Wszyscy byli szczęśliwi ,że ich Horanek wrócił. W połowie uścisków jego mamy na dowidzenia "uciekłam". Tak dyskretnie ich opuściłam. Nikt nawet nie zauważył ,że mnie nie ma. W sumie to dobrze ,bo na pożegnalne uściski brat blondyna wy powiedziałby coś w stylu "Nie zasługujesz na niego". Szczerze to jest prawda. Nie zasługuję na niego. Najlepiej ,jakbym nie istniała ,bo każdej osobie przynoszę zawód. Nie mam już sił ,mimo mojego młodego wieku.
***
Weszłam do pokoju z swoją walizką. Wszędzie były zużyte chusteczki a na łóżku leżała Sue z rozmazanym makijażem.
- Sue ... żyjesz ?
- Na moje nieszczęście ... tak.
- Co się stało ?
- Josh mnie rzucił.
- Nie możliwe.
- Możliwe.
- Dlaczego ?
- Nie wiem. Zadzwonił do mnie wczoraj i powiedział ,że chce pogadać. Zeszłam do parku i on ... on tak po prostu mi powiedział ,że znudziłam mu się.
- Oh ... przykro mi. - podeszłam do niej i ją przytuliłam.
Ona teraz potrzebuje czułości. Czyli będę skazana na wredne komentarze z jej strony na "dupka". Nie mam ochoty i czasu na jej problemy. Wkurza mnie to już ,że jest z kimś z 2 tyg. myśli ,że to największa miłość i chłopak ją rzuca. Przeżyłam z nią już z 20 miłości. Nie mam już siły więcej na te jej krótkie związki. Pomogę jej się pozbierać po Josh`u i nigdy więcej. Dokończę jeszcze tą prezentację i idę spać. Na dzisiaj mam już dość.
*perspektywa Niall`a*
Jest już 7 rano a ja nadal nie mogę zasnąć. Nie rozumiem Greg`a. Rose jest najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała. Jeszcze ją podrywa Dave. Nienawidzę go. Słyszałem ,co on i jego koledzy z pracy wyrabiają. Zauroczą dowolną dziewczynę i kończy się jednego dnia na seksie. Gratuluję im wytrzymałośći. Nie wiem ,jak oni mogą "to" robić pare razy dziennie. Ja postanowiłem ,że zrobię to po ślubie. Każdy chwali się swoimi podbojami ,nawet mój braciszek ,który ma narzeczoną. Zeszłem na dół do kuchni. Zjadłem coś z lodówki i popiłem mlekiem. Zastanawiam się ,czy nie zadzowinić do Rosalie ,ale lepiej nie będę jej budził.
*perspektywa Rosalie*
Dzisiaj niedziela i pierwszy dzień zimy. Widać za oknem już pierwszy śnieg i dzieci rzucające się śnieżkami. Dzień idealny na poranną ,gorącą kawę lub herbatę pitą pod kocykiem. Niestety kawusię trzeba wypić w szybkim tempie ,bo nasza kochana Sue. Dzisiaj najchętniej poszłabym z nią na pierwszy ,zimowy spacerek po Londynie. Chyba wyniosę ją z łóżka siłą na ten spacer.
- Sue chcesz herbatę ,czy kawę do jajecznicy ?!
- Kawę !
- Już się robi.
Przyniosłam nam śniadanko. Zjadłyśmy je razem na łóżku Susane. Po moich zachętach ,motywacjach i powodach do życia ,zgodziła się na wymarzony spacer. Po 30 min. byłyśmy już na dworze. Spacer uliczkami w taką pogodę jest niesamowity. Kupiłyśmy sobie gorące herbaty i usiadłyśmy na ławce. Rozmawiałyśmy ,jak za dawnych czasów ,czasami wtrącając zabawne komentarze na temat pierwszych upadków przechodniów na ziemię. Sue postanowiła iść dzisiaj do urzędu pracy. Nie chce już żyć z podarunków bogatych rodziców. Rozumiem ją ,w sumie mogłabym zgodzić na pracę w barze. Poszłam do baru i poprosiłam ich szefa. On zaprosił mnie do swojego biura. Cieszył się z mojej decyzji. Zaczynam od jutra. Nie miałam już co robić ,więc zadzwoniłam do ... nie wiem ,jak stoję z Niall`em ,czy jesteśmy razem ,czy nadal przyjaciółmi.
- Halo ? - odezwał się.
- Niall ,hej.
- Oh to ty Rose. Chciałem do ciebie zadzwonić ,ale myślałem ,że śpisz.
- Nie ,nie śpię. Chciałam ci się pochwalić.
- Serio ,czym ?
- Mam pracę.
- Gdzie ?
- W barze obok internatu. Na razie to jest praca na 2 tygodnie ,bo nie wiadomo ,czy będę dobra ,jako kelnerka.
- Cieszę się razem z tobą. Może się spotkamy o 18.00 ,bo akurat będę po nagrywaniu piosenek na nowy album. W parku za twoim internatem.
- A zaśpiewasz mi coś ?
- Dla ciebie wszystko. No to dozobacznia.
- Dozobaczenia.
Do 18.00 mam jeszcze dużo czasu. Wróciłam do internatu i zaczęłam wypełniać prezentację. Szczerze ,wyszła lepiej niż myślałam. I jeszcze mam 30 min. do wyjścia. Ubrałam coś cieplejszego ,bo śniegu pogoda nie żałuje i nadal pada. Wyszłam wcześniej. Szłam ścieżką i zobaczyłam Niall`a wpatrującego się w mały staw. Podeszłam do niego.
(najlepiej włącz z playlisty piosenkę Bruno Mars "It Will Rain")
- Eeem ... Rose ?
- Tak?
- Muszę Ci coś powiedzieć.
- Mów.
- Nie możemy być razem.- teraz coś we mnie wybuchło to była iskierka nadziei. Jedno zdanie wzbudziło tyle emocji. Nie wiedząc co zrobić opowiedziałam mu.
- Przecież nie jesteśmy razem. - wy powiedziałam to z dużym trudem to było ... potwierdzenie najgorszych myśli ,które właśnie przechodziły przez moją głowę.
- Myślałem... - przerwałam mu.
- To źle myślałeś. Nie pozwoliłabym Ci na ... - nie dokończyłam zdania ,bo czułam się okropnie.
Związek ?! Z osobą ,która mnie zraniła i przez nią dołowałam się z 1-2 lata ,bo myślałam ,że nie chce on mnie znać. To życie jest cholernie trudne ... bynajmniej moje. Poszłam do internatu. Nie miałam choćby najmniejszej ochoty na ... na wszystko.
*perspektywa Niall'a*
Kurwa ,znowu wyszło wszystko na odwrót. Daje jej nadzieje a później ją ranię. Pierdolony Modest. Mam ich dość. Udawać parę z największą divą świata. Nie dziękuje ,ale umowa. Harry zerwał z Taylor ,bo miał jej dość ,a w zamian ja muszę udawać "związek". Nigdy Rose mi nie uwierzy ,że to nie moja wina. Modest planuje nam życie za nas. I te wszystkie fanki dowiedziały się o Rosalie i lecą na nią hejty. Tylko nieliczne Directionerki mówią ,że to moja sprawa i moje życie. One Direction to super zabawa ,ale ... brak prywatności. To ja chciałem z nią jechać do Mullingar a nie ona mnie o to prosiła. Wiem ,że będzie znów załamana. Współczuje jej ,ale nawet nie dała mi wyjaśnić sprawy.
*perspektywa Harry'ego*
Zerwałem z Taylor dla Rose ,a Niall musiał z nią pojechać do Mullingar. Wiem ,że ciągle o niej mówił ,ale ona ... z nim? To anioł! Z Taylor i tak bym zerwał i pojawiła się Rosalie. Jak dowiedziałem się ,że jeden z nas pojechał z nią do Irlandii ,zacząłem się częściej szwędać po klubach. Liam też parę razy wspomniał o jakiejś Rose ,ale nie wiedziałem ,że to też o niej. Liam bardziej traktuje ją ,jak najlepszą przyjaciółkę ,bo widział kiedy cierpi. Poznałem ją z 7-8 dni temu a przejęła wszystkie moje myśli. Ostatnią noc naprawdę przebalowałem. Głowa mnie boli a siedzę na jakiejś ławce. Nie mam sił wstawać a nadchodzi już rano. Zadzwonię do chłopaków ,żeby mnie odebrali. Przeszukałem kieszenie i doszłem do wniosku ,że zgubiłem telefon. Zacząłem się rozglądać i nie kojarzę tej ulicy ,nigdy tu nie byłem. Kręci mi się w głowie ,nigdy nie będę tyle pił ... chyba ,że będzie powód. Najlepiej ,jak tu zostanę.
*perspektywa Rosalie*
Nie spałam całą noc. Czuję się okropnie. W sumie to czego mogłam oczekiwać ?! Że wrócimy do siebie i będzie ,jak przed X-factorem?! Przecież o jest teraz sławny ,a ja ... tworzę tylko szarą rzeczywistość. Jeszcze tylko 3 lata na studiach i skończy się to wszystko. Wyjadę i znajdę ciekawą pracę. Szkoda ,że to nie jest prawdą ,a problemy nie znikną same. Jakoś-to-będzie to mało precyzyjny plan ,ale to jedyny plan jaki mam. Nie mogę żyć przeszłością ,teraz się tylko liczy.
Liam traktuje mnie jako przyjaciółkę od serca i jest na razie najbliszy mojej duszy. Zna moją przeszłość i wie ,jak mogę cierpieć przez jedną osobę. Dave?! To tylko kumpel z liceum ,ale ... nie wiem ,czy to moje złudznie ,czy nie ,ale myślę ,że on coś czuje do mnie. On stara się zwiększyć swoją wiedzę na mój temat i ogólnie na temat dziewczyn. Kieran?! Nie ,on to szkolny podrywacz. Nic na mój temat nie wie ,ale leci na urodę ,której niestety nie mam ,a jednak coś go ciągnie do mnie. Harry?! Nie wiem nic o nim. To na razie tylko znajomy ,ale czuję ,że to się zmieni. Nie pociągają mnie jego loczki i dołeczki ,a charakter. Zayn ,Louis?! To koledzy od pogadanek. Perrie ,El ,Danielle to kumpele i nie wiem z o nich zbyt dużo. Sue to najlepsza przyjaciółka. Znamy się bardzo dobrze i nie zdradzimy nikomu powierzonych sekretów.
Nie wiem co zrobić z swoim życiem. Czasami fakt ,że to moje życie i to ja muszę coś z nim zrobić ,przeraża mnie. Przejdę się po naszym Londynie. Ubrałam ciepły płaszcz ,czapkę i szalik. Idąc uliczką zauważyłam leżącego na ławce naszego lokowatego. Podeszłam do niego z dużą niepewnością ,jak on zareaguje.




Następny rozdział za min.2 komentarze :) Przepraszam za błędy.