piątek, 31 maja 2013

Chapter 8

W kuchni byli Niall i Sarah. W pewnym momencie kobieta krzyknęła :
- Powiedz jej to ! Ile chcesz czekać ?!
- Chyba wiesz ,jakie to trudne. - Irlandczyk starał się zachować spokój. Przynajmiej starałam się to wnioskować po jego głosie.
- No to przećwicz to na mnie.
- OK. ... Rose starałem się ci to powiedzieć jeszcze przed X-factorem. Jesteś dla mnie najważniejszą kobietą na świecie.Masz w sobie coś takiego ... urzekającego. Przyjaźń już mi nie wystarcza. Liczę na coś więcej. Mam do ciebie słabość. Wymiękam ,gdy na mnie patrzysz. Mam fioła na twoim punkcie. Zawaliłem to ,ale chciałem do ciebie zadzwonić a zabroniono mi. Dla mnie jesteś ideałem. Tęskniłaś a ja nic nie mogłem zrobić. Chce ci powiedzieć ... Kocham cię z całego serca!

- Powiedziałeś to z takimi emocjami.
- Nie powiem jej tego. Nie mam odwagi!
W tym momencie wychyliłam się w stronę wejścia do kuchni. Gdy kobieta mnie zauważyła ,rozszerzyła oczy i powiedziała do niego :
- Chyba już nie musisz.
On z zdziwieniem na nią spojrzał i popatrzał się w moją stronę. Już miał wstać i podejść do mnie ,ale dałam mu znak ,że ma tam zostać. Do mojego mózgu nadal nie docierało to co zostało przed chwilą powiedziane. Wymamrotałam tylko "Muszę wszystko przemyśleć. To dla mnie za dużo ,jak na jeden dzień". Poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżko i wpatrywałam się w sufit ,dobre pare godzin. Dopiero wtedy do mnie dotarła wiadomość ,że Niall kocha mnie. Przebrałam się w jakąś piżamę i zdobyłam się na odwagę ,by pójść do niego. Zapukałam w drzwi. Ktoś wyszeptał Proszę ,ale ledwo co było można je usłyszeć. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam go w łóżku. Już miał wstawać ,ale dałam mu gest ręką ,żeby tam został. Zamknęłam drewniane drzwi. Podeszłam do łóżka i usiadłam na brzegu. Po chwili położyłam się obok go i wtuliłam się w jego nagi tors. Nachodziły mi do oczu kolejne łzy. Ledwo co wyszeptałam Kocham Cię. Po tych słowach przycisnął mnie bardziej do niego. Tak zasnęłam z nim.
Rano Sarah obudziła nas ,wołając na śniadanie. Gdy rozejrzałam się po pokoju zauważyłam ,że zasnęłam u niego. Los chciał ,że on obudził się wcześniej i patrzał się na mnie cały ranek. Na dodatek był już ubrany.
- Dzień Dobry ,księżniczko. - wy powiedział to z taką ... dumą w głosie. Pare sekund później mogłam poczuć jego usta na moim nosie.
- Dzień Dobry ,mój książę. - po moich słowach uśmiechnął się ,ukazując szereg krystalicznie białych zębów.
- Czas chyba iść na śniadanie.
- Raczej tak. - już miałam się podnieść ,ale on położył rękę na mojej tali ,uniemożliwiając mi to.
- To niesamowite uczucie budzić się obok tak pięknej dziewczyny. - mimowolnie się zarumieniłam.
Wychodząc z pokoju powiedziałam Dziękuje. M usiałam się ubrać i uczesać przecież dzisiaj wracam do Londynu. Miło było spędzić tutaj czas. Odnowiłam znajomości ,pogodziłam się z bratem. Jednak o czymś zapomniałam. Prezentacja! Jak mogłam jej nie zrobić ,ale z kim teraz. Może z bratem i Sarah. Tak to dobry pomysł ,ale mało czasu. Nie zdążę. Będę musiała wszystko nagrać ,żeby później na spokojnie to posklejać w dobre myśli. Zeszłam na dół i zrobiłam mały wywiad z nią i z bratem. Okazało się ,że narzeczona jego - Meg ,jest Polką. Mam szczęście. Rozmowy nagrywałam dyktafonem. Zostanę świętą ,jak to coś spodoba się profesorowi Kidnam. Cóż ... za 5 min. jadę z Niall`em do jego rodzinki a później na lotnisko. Nie mam ochoty spotkać Greg`a. On ... on po prostu mnie nie lubi. Nie wiem dlaczego. Nigdy nie lubił ,jak spotykałam się z jego bratem. Nie chce już wspominać. Trzeba się spakować.
- Możmy jechać. - krzyknęłam ,schodząc po schodach.
- Więc dowidzenia Sarah - powiedział do starszej kobiety.
- Do zobaczenia. Mam nadzieję ,że nas odwiedzisz w Londynie. - szybko dobiegłam do niej i ją przytuliłam.
- Zobaczymy się jeszcze na pewno. Jedźcie już ,bo się spóźnicie.
Odjeżdżając pomachaliśmy jej.
- No to jeszcze tylko odwiedziny mojej rodzinki i na lotnisko.
- Niestety.
***
Jesteśmy już po odwiedzinach. Stało się ,co myślałam ,że się stanie. Greg traktował mnie ,jak nie wiadomo co. Wszyscy byli szczęśliwi ,że ich Horanek wrócił. W połowie uścisków jego mamy na dowidzenia "uciekłam". Tak dyskretnie ich opuściłam. Nikt nawet nie zauważył ,że mnie nie ma. W sumie to dobrze ,bo na pożegnalne uściski brat blondyna wy powiedziałby coś w stylu "Nie zasługujesz na niego". Szczerze to jest prawda. Nie zasługuję na niego. Najlepiej ,jakbym nie istniała ,bo każdej osobie przynoszę zawód. Nie mam już sił ,mimo mojego młodego wieku.
***
Weszłam do pokoju z swoją walizką. Wszędzie były zużyte chusteczki a na łóżku leżała Sue z rozmazanym makijażem.
- Sue ... żyjesz ?
- Na moje nieszczęście ... tak.
- Co się stało ?
- Josh mnie rzucił.
- Nie możliwe.
- Możliwe.
- Dlaczego ?
- Nie wiem. Zadzwonił do mnie wczoraj i powiedział ,że chce pogadać. Zeszłam do parku i on ... on tak po prostu mi powiedział ,że znudziłam mu się.
- Oh ... przykro mi. - podeszłam do niej i ją przytuliłam.
Ona teraz potrzebuje czułości. Czyli będę skazana na wredne komentarze z jej strony na "dupka". Nie mam ochoty i czasu na jej problemy. Wkurza mnie to już ,że jest z kimś z 2 tyg. myśli ,że to największa miłość i chłopak ją rzuca. Przeżyłam z nią już z 20 miłości. Nie mam już siły więcej na te jej krótkie związki. Pomogę jej się pozbierać po Josh`u i nigdy więcej. Dokończę jeszcze tą prezentację i idę spać. Na dzisiaj mam już dość.
*perspektywa Niall`a*
Jest już 7 rano a ja nadal nie mogę zasnąć. Nie rozumiem Greg`a. Rose jest najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała. Jeszcze ją podrywa Dave. Nienawidzę go. Słyszałem ,co on i jego koledzy z pracy wyrabiają. Zauroczą dowolną dziewczynę i kończy się jednego dnia na seksie. Gratuluję im wytrzymałośći. Nie wiem ,jak oni mogą "to" robić pare razy dziennie. Ja postanowiłem ,że zrobię to po ślubie. Każdy chwali się swoimi podbojami ,nawet mój braciszek ,który ma narzeczoną. Zeszłem na dół do kuchni. Zjadłem coś z lodówki i popiłem mlekiem. Zastanawiam się ,czy nie zadzowinić do Rosalie ,ale lepiej nie będę jej budził.
*perspektywa Rosalie*
Dzisiaj niedziela i pierwszy dzień zimy. Widać za oknem już pierwszy śnieg i dzieci rzucające się śnieżkami. Dzień idealny na poranną ,gorącą kawę lub herbatę pitą pod kocykiem. Niestety kawusię trzeba wypić w szybkim tempie ,bo nasza kochana Sue. Dzisiaj najchętniej poszłabym z nią na pierwszy ,zimowy spacerek po Londynie. Chyba wyniosę ją z łóżka siłą na ten spacer.
- Sue chcesz herbatę ,czy kawę do jajecznicy ?!
- Kawę !
- Już się robi.
Przyniosłam nam śniadanko. Zjadłyśmy je razem na łóżku Susane. Po moich zachętach ,motywacjach i powodach do życia ,zgodziła się na wymarzony spacer. Po 30 min. byłyśmy już na dworze. Spacer uliczkami w taką pogodę jest niesamowity. Kupiłyśmy sobie gorące herbaty i usiadłyśmy na ławce. Rozmawiałyśmy ,jak za dawnych czasów ,czasami wtrącając zabawne komentarze na temat pierwszych upadków przechodniów na ziemię. Sue postanowiła iść dzisiaj do urzędu pracy. Nie chce już żyć z podarunków bogatych rodziców. Rozumiem ją ,w sumie mogłabym zgodzić na pracę w barze. Poszłam do baru i poprosiłam ich szefa. On zaprosił mnie do swojego biura. Cieszył się z mojej decyzji. Zaczynam od jutra. Nie miałam już co robić ,więc zadzwoniłam do ... nie wiem ,jak stoję z Niall`em ,czy jesteśmy razem ,czy nadal przyjaciółmi.
- Halo ? - odezwał się.
- Niall ,hej.
- Oh to ty Rose. Chciałem do ciebie zadzwonić ,ale myślałem ,że śpisz.
- Nie ,nie śpię. Chciałam ci się pochwalić.
- Serio ,czym ?
- Mam pracę.
- Gdzie ?
- W barze obok internatu. Na razie to jest praca na 2 tygodnie ,bo nie wiadomo ,czy będę dobra ,jako kelnerka.
- Cieszę się razem z tobą. Może się spotkamy o 18.00 ,bo akurat będę po nagrywaniu piosenek na nowy album. W parku za twoim internatem.
- A zaśpiewasz mi coś ?
- Dla ciebie wszystko. No to dozobacznia.
- Dozobaczenia.
Do 18.00 mam jeszcze dużo czasu. Wróciłam do internatu i zaczęłam wypełniać prezentację. Szczerze ,wyszła lepiej niż myślałam. I jeszcze mam 30 min. do wyjścia. Ubrałam coś cieplejszego ,bo śniegu pogoda nie żałuje i nadal pada. Wyszłam wcześniej. Szłam ścieżką i zobaczyłam Niall`a wpatrującego się w mały staw. Podeszłam do niego.
(najlepiej włącz z playlisty piosenkę Bruno Mars "It Will Rain")
- Eeem ... Rose ?
- Tak?
- Muszę Ci coś powiedzieć.
- Mów.
- Nie możemy być razem.- teraz coś we mnie wybuchło to była iskierka nadziei. Jedno zdanie wzbudziło tyle emocji. Nie wiedząc co zrobić opowiedziałam mu.
- Przecież nie jesteśmy razem. - wy powiedziałam to z dużym trudem to było ... potwierdzenie najgorszych myśli ,które właśnie przechodziły przez moją głowę.
- Myślałem... - przerwałam mu.
- To źle myślałeś. Nie pozwoliłabym Ci na ... - nie dokończyłam zdania ,bo czułam się okropnie.
Związek ?! Z osobą ,która mnie zraniła i przez nią dołowałam się z 1-2 lata ,bo myślałam ,że nie chce on mnie znać. To życie jest cholernie trudne ... bynajmniej moje. Poszłam do internatu. Nie miałam choćby najmniejszej ochoty na ... na wszystko.
*perspektywa Niall'a*
Kurwa ,znowu wyszło wszystko na odwrót. Daje jej nadzieje a później ją ranię. Pierdolony Modest. Mam ich dość. Udawać parę z największą divą świata. Nie dziękuje ,ale umowa. Harry zerwał z Taylor ,bo miał jej dość ,a w zamian ja muszę udawać "związek". Nigdy Rose mi nie uwierzy ,że to nie moja wina. Modest planuje nam życie za nas. I te wszystkie fanki dowiedziały się o Rosalie i lecą na nią hejty. Tylko nieliczne Directionerki mówią ,że to moja sprawa i moje życie. One Direction to super zabawa ,ale ... brak prywatności. To ja chciałem z nią jechać do Mullingar a nie ona mnie o to prosiła. Wiem ,że będzie znów załamana. Współczuje jej ,ale nawet nie dała mi wyjaśnić sprawy.
*perspektywa Harry'ego*
Zerwałem z Taylor dla Rose ,a Niall musiał z nią pojechać do Mullingar. Wiem ,że ciągle o niej mówił ,ale ona ... z nim? To anioł! Z Taylor i tak bym zerwał i pojawiła się Rosalie. Jak dowiedziałem się ,że jeden z nas pojechał z nią do Irlandii ,zacząłem się częściej szwędać po klubach. Liam też parę razy wspomniał o jakiejś Rose ,ale nie wiedziałem ,że to też o niej. Liam bardziej traktuje ją ,jak najlepszą przyjaciółkę ,bo widział kiedy cierpi. Poznałem ją z 7-8 dni temu a przejęła wszystkie moje myśli. Ostatnią noc naprawdę przebalowałem. Głowa mnie boli a siedzę na jakiejś ławce. Nie mam sił wstawać a nadchodzi już rano. Zadzwonię do chłopaków ,żeby mnie odebrali. Przeszukałem kieszenie i doszłem do wniosku ,że zgubiłem telefon. Zacząłem się rozglądać i nie kojarzę tej ulicy ,nigdy tu nie byłem. Kręci mi się w głowie ,nigdy nie będę tyle pił ... chyba ,że będzie powód. Najlepiej ,jak tu zostanę.
*perspektywa Rosalie*
Nie spałam całą noc. Czuję się okropnie. W sumie to czego mogłam oczekiwać ?! Że wrócimy do siebie i będzie ,jak przed X-factorem?! Przecież o jest teraz sławny ,a ja ... tworzę tylko szarą rzeczywistość. Jeszcze tylko 3 lata na studiach i skończy się to wszystko. Wyjadę i znajdę ciekawą pracę. Szkoda ,że to nie jest prawdą ,a problemy nie znikną same. Jakoś-to-będzie to mało precyzyjny plan ,ale to jedyny plan jaki mam. Nie mogę żyć przeszłością ,teraz się tylko liczy.
Liam traktuje mnie jako przyjaciółkę od serca i jest na razie najbliszy mojej duszy. Zna moją przeszłość i wie ,jak mogę cierpieć przez jedną osobę. Dave?! To tylko kumpel z liceum ,ale ... nie wiem ,czy to moje złudznie ,czy nie ,ale myślę ,że on coś czuje do mnie. On stara się zwiększyć swoją wiedzę na mój temat i ogólnie na temat dziewczyn. Kieran?! Nie ,on to szkolny podrywacz. Nic na mój temat nie wie ,ale leci na urodę ,której niestety nie mam ,a jednak coś go ciągnie do mnie. Harry?! Nie wiem nic o nim. To na razie tylko znajomy ,ale czuję ,że to się zmieni. Nie pociągają mnie jego loczki i dołeczki ,a charakter. Zayn ,Louis?! To koledzy od pogadanek. Perrie ,El ,Danielle to kumpele i nie wiem z o nich zbyt dużo. Sue to najlepsza przyjaciółka. Znamy się bardzo dobrze i nie zdradzimy nikomu powierzonych sekretów.
Nie wiem co zrobić z swoim życiem. Czasami fakt ,że to moje życie i to ja muszę coś z nim zrobić ,przeraża mnie. Przejdę się po naszym Londynie. Ubrałam ciepły płaszcz ,czapkę i szalik. Idąc uliczką zauważyłam leżącego na ławce naszego lokowatego. Podeszłam do niego z dużą niepewnością ,jak on zareaguje.




Następny rozdział za min.2 komentarze :) Przepraszam za błędy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz