piątek, 24 maja 2013

Chapter 7

Jesteśmy już po wizycie u notariusza. Siedzę właśnie w kuchni i czytam ,a jeszcze pogodziłam się z Niall`em. Nie mogłam się na niego długo gniewać. Nie mogę w to uwierzyć ! Oto testament Anne :
"Testament
Ja, Anne Cullen, urodzona dnia 27.07.1927 r. w Londynie, córka Meg i Gregory`ego, oświadczam, iż do spadku powołuję: moją córkę, Rosalie Cullen , Dylan`a Cullen`a ,Niall`a Horan`a oraz moją sąsiadkę Sarah Owen. Mój syn Dylan odziedzicza dom , ma córka dostaje w spadku wszystkie moje książki ,moje rzeczy z sypialni i ,jak z domu mej matki. Niall dostaje mój samochód i rzeczy ,które schowałam w pudełku. Ono jest w posiadaniu notariusza. Moja sąsiadka Sarah dostaje wszystkie moje przepisy na przetwory domowe. Poprosiłabym o opuszczenie domu mego męża Rob`a Powell`a. Napisałam jeszcze 2 listy ,które będą adresowane do mojej córki i Niall`a.
XXX "          
Nie wiem co powiedzieć zatkało mnie to wszystko. Ojczym wyrzucony na próg a jego "dziewczyna " go rzuciła ,bo znalazła bogatszego. Niall dostał spadek ! A najważniejsze zostawiłam wam na koniec. Pogodziłam się z moim bratem po 3 latach. Niedługo bierze ślub i szukał domu a mama zapisała mu go. Szczęściarz! Sarah była też zadowolona z testamentu. Jeszcze muszę przeczytać list od mamy.
Mullingar ,20.04.2013r.
Kochana córeczko,
Jak już wiesz nie ma mnie już koło Ciebie ,ale zawsze będę w twoim sercu. Napisałam ten list ,żeby Ci uświadomić ,że moja śmierć nie była związana z Tobą ,ale tylko z Twoim ojczymem.
Piszę ten list w łazience. Rob mnie bił ,zdradzał i nie tylko. Po stracie twojego ojca ,poczułam dużą pustkę w sercu. Nie mogłam Cię sama wychowywać ,bo nie byłam w stanie. Wcześniej Rob był moim kolegą i powiedział ,że zajmie się nami. Nie spełnił obietnicy. To wszystko mnie już przerasta. Nie mogę już chodzić ,mam liczne ślady po biciu. To wszystko mnie boli a jeszcze bardziej ,że zostawiam Cię samą z problemami.
Przepraszam ! Mam dużą nadzieję ,że Niall i Sarah będą Ciebie wpierali. Pamiętaj ,kocham Ciebie ,moje słoneczko!
Anne Cullen
Został jeszcze list Nialla ,ale nie chciał go przeczytać na głos. Nie wiem dlaczego ,ale to nie moja sprawa. Szkoda ,że nikt nie rozumie jaką pustkę noszę w sobie. Rodzina a raczej mama i babcia były dla mnie najważniejsze. Obie je straciłam i może to była moja wina. Nie wiem co myśleć ,w tej chwili każda wersja jest realna.
- Rose ? - usłyszałam szept Dylan`a
- Tak - powiedziałam szybko ocierając łzy.
- Chcesz pójść ze mną , Niall`em i moją narzeczoną obejrzeć dom.
- Jasne.
Poszliśmy razem przed dom. Mój brat ,kiedy zobaczył ,że kolejne łzy napływają mi do oczu objął mnie ramieniem i powiedział "Pamiętaj ,kochała Nas mama". Zajmę się nią - szepnął na ucho Niall bratu. Brat puścił mnie a po krótkiej chwili poczułam zapach mojego kolegi. Wtuliłam się w niego ,jak w nikogo innego. Czułam ,że łączą mnie z nim szczególne więzi. Spakowałam książki z pomocą Irlandczyka ,później poszliśmy razem do garażu. W końcu dostał samochód. Obejrzał go i stwierdził ,że jest już bardzo stary i nie da się go już naprawić ,ale można odsprzedać go kolekcjonerowi. Nie zaprzeczyłam ,bo to był jego samochód i może z nim zrobić co chce.
***
Zostały jeszcze 2 dni pobytu w Irlandii. Niall pojechał do rodziny w odwiedziny ,brat wraz w narzeczoną pojechali kupić rzeczy na remont domu a Sarah poszła do pracy ,jest pielęgniarką w szpitalu. Poprosiła mnie ,żebym pojechała o 17.00 do kawiarenki ,bo ma małą niespodziankę. Widziałam jej mały entuzjazm w oczach ,kiedy to mówiła. Nie sprzeczając pojechałam ,w sumie i tak nic nie miałam do roboty. Usiadłam w przy stoliku i czekałam na "to coś". Przyszła z jakiś chłopakiem ,chyba go pamiętam.
- Rose ,to jest Dave. Pamiętasz go ?
- Dave! - podbiegłam go przytulić - Ile lat minęło od naszego ostatniego spotkania.
- Hah Rose ,dużo. Tęskniłem.
- Ja też.
Rozmawialiśmy i wspominaliśmy razem przez około 2-3 godziny. Zrobiło się już ciemno więc postanowiliśmy już pójść.  Zadawał mi rożne pytania w drodze powrotnej.
Dave mnie odprowadził pod sam dom. Miło było z nim spędzić czas. Spytałam go ,czy nie chciałby wejść ze mną do domu. Weszliśmy razem na górę. Idąc korytarzem sprawdziłam dom ,czy jest ktoś w domu ,nikogo nie było. Sarah pewnie była na nocnym dyżurze a Niall nie wróci dzisiejszej nocy do domu. Zaprosiłam go do chwilowo ,mojego pokoju.
- Więc ... to jest mój pokój. - odparłam
- Ładny.
- Chcesz coś do picia ?
- Jasne.
- A co chciałbyś ?
- Wszystko będzie dobre.
Poszłam do kuchni. Przeszukałam parę szafek i nie mogłam znaleźć żadnego alkoholu ,na który miałam nie małą ochotę. Wzięłam szklanki i sok pomarańczowy z lodówki. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam ,że Dave przygląda się książkom z pudła.
- Co cię tak zainteresowało ? - zapytałam.
- Porwana książka.
- Wiem ,znalazłam ją na stole w sypialni Anne.
- Nie możliwe ,żeby to ona ją zniszczyła.
- Też tak myślę.
Opowiedziałam mu historię sprzed dwóch dni ,która miała miejsce w domu obok. Jak mówiłam mu o agresywnej reakcji mojego ojczyma przytulił mnie i powiedział ,że nigdy już nie spotkam kogoś takiego. Dowiedziałam się ,że już siedzi za kradzież i napad na dziewczynę. Nie spodziewałam się ,że tak szybko wpadanie w szeregi sprawców. Rozmowa naprawdę się kleiła.
- Więc ... gdzie teraz pracujesz ?
- W policji. Zajmuję się głównie brudną robotą ,jak ,np. zabójstwa ,porwania i tak dalej. A ty ?
- Ja ... na razie nie pracuje ,miałam pracę w dyskotece ,ale nie znosiłam widoku nachlanych facetów próbujących zajrzeć ci pod sukienkę.
- Rozumiem ,a polujesz na jakąś pracę ?
- Zastanawiałam się nad pracą w kafejce obok internatu. Odbywają się tam wieczorami spotkania fanów piłki nożnej ,czyli mecze.
- Przecież tam też piją.
- Tak ,ale tam mają zachowaną kulturę. Sama tam chodzę i oglądam razem z nimi. Zdobyłam uznanie szefa i proponował mi pracę ,jako kelnerka.
- Przyjęłaś ją ?
- Powiedziałam ,że mogę spróbować ,ale za parę tygodni.
- Super.
Rozmawialiśmy do 22 w nocy ,ale Dave stwierdził ,że musi iść ,bo ma ranną zmianę. Przebrałam się w piżamę i mentalnie przygotowałam się na jutrzejszy pogrzeb. Miło z strony brata ,że zajął się przygotowaniami. Ja już nie mam siły myśleć o śmierci Anne. 
Nie spałam całą noc i czuję się okropnie a wyglądam jeszcze gorzej. Opuchnięta twarz ,sine usta , czerwone oczy - a to wszystko przez łzy. Muszę wypić mocną kawę. Wzięłam czarne spodnie ,białą koszulę i czarną marynarkę. Doprowadziłam się do ładu. Wysuszyłam włosy Nie malowałam się ,bo wiedziałam ,że tylko bym się rozmazała. Zeszłam na dół ,przygotowałam wszystkim śniadanie. Sama zjadłam pół kanapki a wypiłam 3 kawy z mlekiem. Padał za oknem deszcz. Zdziwiło mnie ,że nikt nie zszedł do kuchni. Zapukałam do pokoju Sarah. Nikt nie odpowiadał ,więc weszłam ,nie było jej tam. Wolnym krokiem szłam w stronę pomieszczenia dla Niall`a. Tym razem nie pukałam ,po prostu otworzyłam drzwi. On spał nadal w wczorajszych ubraniach. Nie chciałam go budzić ,ale chyba raczej musiałam. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do niego. Oczekując na sygnał oparłam się o ścianę. Gdy tylko usłyszał ,że coś dzwoni mu w spodniach ,szybko się ocknął i zaczął szukać przedmiotu z zamkniętymi oczami. Przyłożył telefon do ucha.
- Halo ? - rozpoczął z zaspanym głosem.
- Nie wiem ,czy wiesz ,która godzina. Wyrobisz się ? - gdy usłyszał mój głos szybko wstał i zaczął szukać odpowiednich ciuchów.
- Dzięki za pobudkę - usłyszałam to ,gdy wychodziłam.
Usiadłam znów na krześle i zaczęłam pić 4 kawę. Spać chyba nie będę przez następne 2 dni. Niall szybkim krokiem wszedł do kuchni i stał przede mną.
- Czego ? - odparłam nie patrząc na niego.
- Jak się podoba ? - spojrzałam się na niego i prze skanowałam go od stóp do głowy.
- Jest idealnie.
- Co się stało ? - zapytał się z troską i uklęknął obok mnie.
- O co ci chodzi ?
- Masz podkrążone oczy i spuchnięte usta. 
- To nic takiego - po tych słowach złapał mnie za podbródek i skierował go tak ,żeby spojrzała mu w oczy.
- Przecież widzę.
- Nie przespałam nocy i tylko tyle.
- Tyle ? Widać ,że płakałaś całą noc.
- Zjedz śniadanie lepiej. - nawet nie zauważył ,że odwróciłam jego uwagę.
Wyszliśmy o 15.00 a ostanie spotkanie z mamą odbyło się o 18.00. Późno ,ale nie mam nic do gadania.
***
Deszcz był coraz bardziej rozszalały ,jakby płakał razem ze mną. 

Na pogrzebie była cała rodzina z strony mamy i taty.Zjawił się też Dave. Z strony Anthony`ego nikogo nie znałam ,jedynie dziadka. Na uroczystości płakałam ,jak małe dziecko. Miałam też uczucie ,że chłopaki rywalizowali w kto ma mnie pocieszyć ,ale na moje szczęście "walkę" wygrała Sarah. Brat z wszystkimi rozmawiał ,bo on znał chyba każdego a ja ... ja czułam się dziwnie w takim dużym tłumie i wyszłam nad jezioro obok cmentarza. Zobaczyłam starszego pana łowiącego ryby. Miał na oko 80 lat. Dosiadłam się do niego.
- Jesteś z tego pogrzebu ? - rozpoczął.
- Tak ,niestety.
- Wyrazy współczucia.
- Dziękuje.
- Edward See ,ale mów mi Ed.
- Rosalie Cullen ,ale mów mi Rose.
- Więc Rose twoi rodzice to Anne i Anthony Cullen.
- Tak. A twoi ?
- Skoro cię to interesuje to Julie i Simon See.
- Opowiedzieć ci historię o ich bez granicznej miłości. Opowiedział mi ją mój tata a ja nie mam jej komu przekazać. Nie mam wnuków.
- Oczywiście.
- Pewnego deszczowego dnia poszli na spacer. Wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. Jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony.

- Jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. Podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. Wziął ją na ręce. Niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy.

- Przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - Chciałem Cię przygotować ...

- Na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy.

- Na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok.

- Na co?! - zaczęła krzyczeć.

- Spokojnie, kochanie. To był sprawdzian. Oblałaś. Nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. Wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu.
- Szaleni byli.
- To się nazywa prawdziwa miłość. Życzę ci jej ,wiedz ona do ciebie przyjdzie ,ale po drodze wyrządzi wiele szkód. A jeżeli jej nie przyjmiesz możesz już nie spotkać już na swej drodze.
- Dziękuje.
Mężczyzna zaczął się zbierać a ja zostałam i wpatrywałam się w zachód słońca. Po dłuższym czasie postanowiłam wrócić do domu. Wyglądałam chyba jeszcze gorzej niż rano. Wstałam i poszłam wolnym krokiem do domu. Idąc rozglądałam się za krajobrazami ,czyli wspomnieniami. Nic interesującego nie zwróciło mojej uwagi. Wchodząc do domu lekko a raczej cicho przymknęłam drzwi. Starałam się ,by nikt mnie nie usłyszał. W kuchni byli Niall i Sarah. W pewnym momencie kobieta krzyknęła :
- Powiedz jej to ! Ile chcesz czekać ?!
- Chyba wiesz ,jakie to trudne. - Irlandczyk starał się zachować spokój. Przynajmniej starałam się to wywnioskować po jego głosie.

I oto mam nowy rozdział. Nowy bohater to Dave Hodgman. W dalszych losach Rose wprowadzi większe zamieszanie niż możecie się spodziewać. Nie chcę was rozpieszczać ,niektórymi sprawami ,które wyjdą w nowym rozdziale. Ups ... chyba możecie coś sobie skojarzyć. Więc ... mam pomysł ,ale go wam nie zdradzę :) Liczę na szczere komentarze z waszej strony.

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział *.*
    Czekam z niecierpliwością na następny. Weny i buziaczki ;***
    ~Caroline

    P.S
    Chciałabym cię serdecznie zaprosić na mojego niedawno założonego bloga. Liczę na to że wpadniesz i zostawisz coś po sobie. Obserwujemy? ^^
    http://powrot-do-przyszlosci-1d-poland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń