piątek, 31 maja 2013

Chapter 8

W kuchni byli Niall i Sarah. W pewnym momencie kobieta krzyknęła :
- Powiedz jej to ! Ile chcesz czekać ?!
- Chyba wiesz ,jakie to trudne. - Irlandczyk starał się zachować spokój. Przynajmiej starałam się to wnioskować po jego głosie.
- No to przećwicz to na mnie.
- OK. ... Rose starałem się ci to powiedzieć jeszcze przed X-factorem. Jesteś dla mnie najważniejszą kobietą na świecie.Masz w sobie coś takiego ... urzekającego. Przyjaźń już mi nie wystarcza. Liczę na coś więcej. Mam do ciebie słabość. Wymiękam ,gdy na mnie patrzysz. Mam fioła na twoim punkcie. Zawaliłem to ,ale chciałem do ciebie zadzwonić a zabroniono mi. Dla mnie jesteś ideałem. Tęskniłaś a ja nic nie mogłem zrobić. Chce ci powiedzieć ... Kocham cię z całego serca!

- Powiedziałeś to z takimi emocjami.
- Nie powiem jej tego. Nie mam odwagi!
W tym momencie wychyliłam się w stronę wejścia do kuchni. Gdy kobieta mnie zauważyła ,rozszerzyła oczy i powiedziała do niego :
- Chyba już nie musisz.
On z zdziwieniem na nią spojrzał i popatrzał się w moją stronę. Już miał wstać i podejść do mnie ,ale dałam mu znak ,że ma tam zostać. Do mojego mózgu nadal nie docierało to co zostało przed chwilą powiedziane. Wymamrotałam tylko "Muszę wszystko przemyśleć. To dla mnie za dużo ,jak na jeden dzień". Poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżko i wpatrywałam się w sufit ,dobre pare godzin. Dopiero wtedy do mnie dotarła wiadomość ,że Niall kocha mnie. Przebrałam się w jakąś piżamę i zdobyłam się na odwagę ,by pójść do niego. Zapukałam w drzwi. Ktoś wyszeptał Proszę ,ale ledwo co było można je usłyszeć. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam go w łóżku. Już miał wstawać ,ale dałam mu gest ręką ,żeby tam został. Zamknęłam drewniane drzwi. Podeszłam do łóżka i usiadłam na brzegu. Po chwili położyłam się obok go i wtuliłam się w jego nagi tors. Nachodziły mi do oczu kolejne łzy. Ledwo co wyszeptałam Kocham Cię. Po tych słowach przycisnął mnie bardziej do niego. Tak zasnęłam z nim.
Rano Sarah obudziła nas ,wołając na śniadanie. Gdy rozejrzałam się po pokoju zauważyłam ,że zasnęłam u niego. Los chciał ,że on obudził się wcześniej i patrzał się na mnie cały ranek. Na dodatek był już ubrany.
- Dzień Dobry ,księżniczko. - wy powiedział to z taką ... dumą w głosie. Pare sekund później mogłam poczuć jego usta na moim nosie.
- Dzień Dobry ,mój książę. - po moich słowach uśmiechnął się ,ukazując szereg krystalicznie białych zębów.
- Czas chyba iść na śniadanie.
- Raczej tak. - już miałam się podnieść ,ale on położył rękę na mojej tali ,uniemożliwiając mi to.
- To niesamowite uczucie budzić się obok tak pięknej dziewczyny. - mimowolnie się zarumieniłam.
Wychodząc z pokoju powiedziałam Dziękuje. M usiałam się ubrać i uczesać przecież dzisiaj wracam do Londynu. Miło było spędzić tutaj czas. Odnowiłam znajomości ,pogodziłam się z bratem. Jednak o czymś zapomniałam. Prezentacja! Jak mogłam jej nie zrobić ,ale z kim teraz. Może z bratem i Sarah. Tak to dobry pomysł ,ale mało czasu. Nie zdążę. Będę musiała wszystko nagrać ,żeby później na spokojnie to posklejać w dobre myśli. Zeszłam na dół i zrobiłam mały wywiad z nią i z bratem. Okazało się ,że narzeczona jego - Meg ,jest Polką. Mam szczęście. Rozmowy nagrywałam dyktafonem. Zostanę świętą ,jak to coś spodoba się profesorowi Kidnam. Cóż ... za 5 min. jadę z Niall`em do jego rodzinki a później na lotnisko. Nie mam ochoty spotkać Greg`a. On ... on po prostu mnie nie lubi. Nie wiem dlaczego. Nigdy nie lubił ,jak spotykałam się z jego bratem. Nie chce już wspominać. Trzeba się spakować.
- Możmy jechać. - krzyknęłam ,schodząc po schodach.
- Więc dowidzenia Sarah - powiedział do starszej kobiety.
- Do zobaczenia. Mam nadzieję ,że nas odwiedzisz w Londynie. - szybko dobiegłam do niej i ją przytuliłam.
- Zobaczymy się jeszcze na pewno. Jedźcie już ,bo się spóźnicie.
Odjeżdżając pomachaliśmy jej.
- No to jeszcze tylko odwiedziny mojej rodzinki i na lotnisko.
- Niestety.
***
Jesteśmy już po odwiedzinach. Stało się ,co myślałam ,że się stanie. Greg traktował mnie ,jak nie wiadomo co. Wszyscy byli szczęśliwi ,że ich Horanek wrócił. W połowie uścisków jego mamy na dowidzenia "uciekłam". Tak dyskretnie ich opuściłam. Nikt nawet nie zauważył ,że mnie nie ma. W sumie to dobrze ,bo na pożegnalne uściski brat blondyna wy powiedziałby coś w stylu "Nie zasługujesz na niego". Szczerze to jest prawda. Nie zasługuję na niego. Najlepiej ,jakbym nie istniała ,bo każdej osobie przynoszę zawód. Nie mam już sił ,mimo mojego młodego wieku.
***
Weszłam do pokoju z swoją walizką. Wszędzie były zużyte chusteczki a na łóżku leżała Sue z rozmazanym makijażem.
- Sue ... żyjesz ?
- Na moje nieszczęście ... tak.
- Co się stało ?
- Josh mnie rzucił.
- Nie możliwe.
- Możliwe.
- Dlaczego ?
- Nie wiem. Zadzwonił do mnie wczoraj i powiedział ,że chce pogadać. Zeszłam do parku i on ... on tak po prostu mi powiedział ,że znudziłam mu się.
- Oh ... przykro mi. - podeszłam do niej i ją przytuliłam.
Ona teraz potrzebuje czułości. Czyli będę skazana na wredne komentarze z jej strony na "dupka". Nie mam ochoty i czasu na jej problemy. Wkurza mnie to już ,że jest z kimś z 2 tyg. myśli ,że to największa miłość i chłopak ją rzuca. Przeżyłam z nią już z 20 miłości. Nie mam już siły więcej na te jej krótkie związki. Pomogę jej się pozbierać po Josh`u i nigdy więcej. Dokończę jeszcze tą prezentację i idę spać. Na dzisiaj mam już dość.
*perspektywa Niall`a*
Jest już 7 rano a ja nadal nie mogę zasnąć. Nie rozumiem Greg`a. Rose jest najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała. Jeszcze ją podrywa Dave. Nienawidzę go. Słyszałem ,co on i jego koledzy z pracy wyrabiają. Zauroczą dowolną dziewczynę i kończy się jednego dnia na seksie. Gratuluję im wytrzymałośći. Nie wiem ,jak oni mogą "to" robić pare razy dziennie. Ja postanowiłem ,że zrobię to po ślubie. Każdy chwali się swoimi podbojami ,nawet mój braciszek ,który ma narzeczoną. Zeszłem na dół do kuchni. Zjadłem coś z lodówki i popiłem mlekiem. Zastanawiam się ,czy nie zadzowinić do Rosalie ,ale lepiej nie będę jej budził.
*perspektywa Rosalie*
Dzisiaj niedziela i pierwszy dzień zimy. Widać za oknem już pierwszy śnieg i dzieci rzucające się śnieżkami. Dzień idealny na poranną ,gorącą kawę lub herbatę pitą pod kocykiem. Niestety kawusię trzeba wypić w szybkim tempie ,bo nasza kochana Sue. Dzisiaj najchętniej poszłabym z nią na pierwszy ,zimowy spacerek po Londynie. Chyba wyniosę ją z łóżka siłą na ten spacer.
- Sue chcesz herbatę ,czy kawę do jajecznicy ?!
- Kawę !
- Już się robi.
Przyniosłam nam śniadanko. Zjadłyśmy je razem na łóżku Susane. Po moich zachętach ,motywacjach i powodach do życia ,zgodziła się na wymarzony spacer. Po 30 min. byłyśmy już na dworze. Spacer uliczkami w taką pogodę jest niesamowity. Kupiłyśmy sobie gorące herbaty i usiadłyśmy na ławce. Rozmawiałyśmy ,jak za dawnych czasów ,czasami wtrącając zabawne komentarze na temat pierwszych upadków przechodniów na ziemię. Sue postanowiła iść dzisiaj do urzędu pracy. Nie chce już żyć z podarunków bogatych rodziców. Rozumiem ją ,w sumie mogłabym zgodzić na pracę w barze. Poszłam do baru i poprosiłam ich szefa. On zaprosił mnie do swojego biura. Cieszył się z mojej decyzji. Zaczynam od jutra. Nie miałam już co robić ,więc zadzwoniłam do ... nie wiem ,jak stoję z Niall`em ,czy jesteśmy razem ,czy nadal przyjaciółmi.
- Halo ? - odezwał się.
- Niall ,hej.
- Oh to ty Rose. Chciałem do ciebie zadzwonić ,ale myślałem ,że śpisz.
- Nie ,nie śpię. Chciałam ci się pochwalić.
- Serio ,czym ?
- Mam pracę.
- Gdzie ?
- W barze obok internatu. Na razie to jest praca na 2 tygodnie ,bo nie wiadomo ,czy będę dobra ,jako kelnerka.
- Cieszę się razem z tobą. Może się spotkamy o 18.00 ,bo akurat będę po nagrywaniu piosenek na nowy album. W parku za twoim internatem.
- A zaśpiewasz mi coś ?
- Dla ciebie wszystko. No to dozobacznia.
- Dozobaczenia.
Do 18.00 mam jeszcze dużo czasu. Wróciłam do internatu i zaczęłam wypełniać prezentację. Szczerze ,wyszła lepiej niż myślałam. I jeszcze mam 30 min. do wyjścia. Ubrałam coś cieplejszego ,bo śniegu pogoda nie żałuje i nadal pada. Wyszłam wcześniej. Szłam ścieżką i zobaczyłam Niall`a wpatrującego się w mały staw. Podeszłam do niego.
(najlepiej włącz z playlisty piosenkę Bruno Mars "It Will Rain")
- Eeem ... Rose ?
- Tak?
- Muszę Ci coś powiedzieć.
- Mów.
- Nie możemy być razem.- teraz coś we mnie wybuchło to była iskierka nadziei. Jedno zdanie wzbudziło tyle emocji. Nie wiedząc co zrobić opowiedziałam mu.
- Przecież nie jesteśmy razem. - wy powiedziałam to z dużym trudem to było ... potwierdzenie najgorszych myśli ,które właśnie przechodziły przez moją głowę.
- Myślałem... - przerwałam mu.
- To źle myślałeś. Nie pozwoliłabym Ci na ... - nie dokończyłam zdania ,bo czułam się okropnie.
Związek ?! Z osobą ,która mnie zraniła i przez nią dołowałam się z 1-2 lata ,bo myślałam ,że nie chce on mnie znać. To życie jest cholernie trudne ... bynajmniej moje. Poszłam do internatu. Nie miałam choćby najmniejszej ochoty na ... na wszystko.
*perspektywa Niall'a*
Kurwa ,znowu wyszło wszystko na odwrót. Daje jej nadzieje a później ją ranię. Pierdolony Modest. Mam ich dość. Udawać parę z największą divą świata. Nie dziękuje ,ale umowa. Harry zerwał z Taylor ,bo miał jej dość ,a w zamian ja muszę udawać "związek". Nigdy Rose mi nie uwierzy ,że to nie moja wina. Modest planuje nam życie za nas. I te wszystkie fanki dowiedziały się o Rosalie i lecą na nią hejty. Tylko nieliczne Directionerki mówią ,że to moja sprawa i moje życie. One Direction to super zabawa ,ale ... brak prywatności. To ja chciałem z nią jechać do Mullingar a nie ona mnie o to prosiła. Wiem ,że będzie znów załamana. Współczuje jej ,ale nawet nie dała mi wyjaśnić sprawy.
*perspektywa Harry'ego*
Zerwałem z Taylor dla Rose ,a Niall musiał z nią pojechać do Mullingar. Wiem ,że ciągle o niej mówił ,ale ona ... z nim? To anioł! Z Taylor i tak bym zerwał i pojawiła się Rosalie. Jak dowiedziałem się ,że jeden z nas pojechał z nią do Irlandii ,zacząłem się częściej szwędać po klubach. Liam też parę razy wspomniał o jakiejś Rose ,ale nie wiedziałem ,że to też o niej. Liam bardziej traktuje ją ,jak najlepszą przyjaciółkę ,bo widział kiedy cierpi. Poznałem ją z 7-8 dni temu a przejęła wszystkie moje myśli. Ostatnią noc naprawdę przebalowałem. Głowa mnie boli a siedzę na jakiejś ławce. Nie mam sił wstawać a nadchodzi już rano. Zadzwonię do chłopaków ,żeby mnie odebrali. Przeszukałem kieszenie i doszłem do wniosku ,że zgubiłem telefon. Zacząłem się rozglądać i nie kojarzę tej ulicy ,nigdy tu nie byłem. Kręci mi się w głowie ,nigdy nie będę tyle pił ... chyba ,że będzie powód. Najlepiej ,jak tu zostanę.
*perspektywa Rosalie*
Nie spałam całą noc. Czuję się okropnie. W sumie to czego mogłam oczekiwać ?! Że wrócimy do siebie i będzie ,jak przed X-factorem?! Przecież o jest teraz sławny ,a ja ... tworzę tylko szarą rzeczywistość. Jeszcze tylko 3 lata na studiach i skończy się to wszystko. Wyjadę i znajdę ciekawą pracę. Szkoda ,że to nie jest prawdą ,a problemy nie znikną same. Jakoś-to-będzie to mało precyzyjny plan ,ale to jedyny plan jaki mam. Nie mogę żyć przeszłością ,teraz się tylko liczy.
Liam traktuje mnie jako przyjaciółkę od serca i jest na razie najbliszy mojej duszy. Zna moją przeszłość i wie ,jak mogę cierpieć przez jedną osobę. Dave?! To tylko kumpel z liceum ,ale ... nie wiem ,czy to moje złudznie ,czy nie ,ale myślę ,że on coś czuje do mnie. On stara się zwiększyć swoją wiedzę na mój temat i ogólnie na temat dziewczyn. Kieran?! Nie ,on to szkolny podrywacz. Nic na mój temat nie wie ,ale leci na urodę ,której niestety nie mam ,a jednak coś go ciągnie do mnie. Harry?! Nie wiem nic o nim. To na razie tylko znajomy ,ale czuję ,że to się zmieni. Nie pociągają mnie jego loczki i dołeczki ,a charakter. Zayn ,Louis?! To koledzy od pogadanek. Perrie ,El ,Danielle to kumpele i nie wiem z o nich zbyt dużo. Sue to najlepsza przyjaciółka. Znamy się bardzo dobrze i nie zdradzimy nikomu powierzonych sekretów.
Nie wiem co zrobić z swoim życiem. Czasami fakt ,że to moje życie i to ja muszę coś z nim zrobić ,przeraża mnie. Przejdę się po naszym Londynie. Ubrałam ciepły płaszcz ,czapkę i szalik. Idąc uliczką zauważyłam leżącego na ławce naszego lokowatego. Podeszłam do niego z dużą niepewnością ,jak on zareaguje.




Następny rozdział za min.2 komentarze :) Przepraszam za błędy.

piątek, 24 maja 2013

Chapter 7

Jesteśmy już po wizycie u notariusza. Siedzę właśnie w kuchni i czytam ,a jeszcze pogodziłam się z Niall`em. Nie mogłam się na niego długo gniewać. Nie mogę w to uwierzyć ! Oto testament Anne :
"Testament
Ja, Anne Cullen, urodzona dnia 27.07.1927 r. w Londynie, córka Meg i Gregory`ego, oświadczam, iż do spadku powołuję: moją córkę, Rosalie Cullen , Dylan`a Cullen`a ,Niall`a Horan`a oraz moją sąsiadkę Sarah Owen. Mój syn Dylan odziedzicza dom , ma córka dostaje w spadku wszystkie moje książki ,moje rzeczy z sypialni i ,jak z domu mej matki. Niall dostaje mój samochód i rzeczy ,które schowałam w pudełku. Ono jest w posiadaniu notariusza. Moja sąsiadka Sarah dostaje wszystkie moje przepisy na przetwory domowe. Poprosiłabym o opuszczenie domu mego męża Rob`a Powell`a. Napisałam jeszcze 2 listy ,które będą adresowane do mojej córki i Niall`a.
XXX "          
Nie wiem co powiedzieć zatkało mnie to wszystko. Ojczym wyrzucony na próg a jego "dziewczyna " go rzuciła ,bo znalazła bogatszego. Niall dostał spadek ! A najważniejsze zostawiłam wam na koniec. Pogodziłam się z moim bratem po 3 latach. Niedługo bierze ślub i szukał domu a mama zapisała mu go. Szczęściarz! Sarah była też zadowolona z testamentu. Jeszcze muszę przeczytać list od mamy.
Mullingar ,20.04.2013r.
Kochana córeczko,
Jak już wiesz nie ma mnie już koło Ciebie ,ale zawsze będę w twoim sercu. Napisałam ten list ,żeby Ci uświadomić ,że moja śmierć nie była związana z Tobą ,ale tylko z Twoim ojczymem.
Piszę ten list w łazience. Rob mnie bił ,zdradzał i nie tylko. Po stracie twojego ojca ,poczułam dużą pustkę w sercu. Nie mogłam Cię sama wychowywać ,bo nie byłam w stanie. Wcześniej Rob był moim kolegą i powiedział ,że zajmie się nami. Nie spełnił obietnicy. To wszystko mnie już przerasta. Nie mogę już chodzić ,mam liczne ślady po biciu. To wszystko mnie boli a jeszcze bardziej ,że zostawiam Cię samą z problemami.
Przepraszam ! Mam dużą nadzieję ,że Niall i Sarah będą Ciebie wpierali. Pamiętaj ,kocham Ciebie ,moje słoneczko!
Anne Cullen
Został jeszcze list Nialla ,ale nie chciał go przeczytać na głos. Nie wiem dlaczego ,ale to nie moja sprawa. Szkoda ,że nikt nie rozumie jaką pustkę noszę w sobie. Rodzina a raczej mama i babcia były dla mnie najważniejsze. Obie je straciłam i może to była moja wina. Nie wiem co myśleć ,w tej chwili każda wersja jest realna.
- Rose ? - usłyszałam szept Dylan`a
- Tak - powiedziałam szybko ocierając łzy.
- Chcesz pójść ze mną , Niall`em i moją narzeczoną obejrzeć dom.
- Jasne.
Poszliśmy razem przed dom. Mój brat ,kiedy zobaczył ,że kolejne łzy napływają mi do oczu objął mnie ramieniem i powiedział "Pamiętaj ,kochała Nas mama". Zajmę się nią - szepnął na ucho Niall bratu. Brat puścił mnie a po krótkiej chwili poczułam zapach mojego kolegi. Wtuliłam się w niego ,jak w nikogo innego. Czułam ,że łączą mnie z nim szczególne więzi. Spakowałam książki z pomocą Irlandczyka ,później poszliśmy razem do garażu. W końcu dostał samochód. Obejrzał go i stwierdził ,że jest już bardzo stary i nie da się go już naprawić ,ale można odsprzedać go kolekcjonerowi. Nie zaprzeczyłam ,bo to był jego samochód i może z nim zrobić co chce.
***
Zostały jeszcze 2 dni pobytu w Irlandii. Niall pojechał do rodziny w odwiedziny ,brat wraz w narzeczoną pojechali kupić rzeczy na remont domu a Sarah poszła do pracy ,jest pielęgniarką w szpitalu. Poprosiła mnie ,żebym pojechała o 17.00 do kawiarenki ,bo ma małą niespodziankę. Widziałam jej mały entuzjazm w oczach ,kiedy to mówiła. Nie sprzeczając pojechałam ,w sumie i tak nic nie miałam do roboty. Usiadłam w przy stoliku i czekałam na "to coś". Przyszła z jakiś chłopakiem ,chyba go pamiętam.
- Rose ,to jest Dave. Pamiętasz go ?
- Dave! - podbiegłam go przytulić - Ile lat minęło od naszego ostatniego spotkania.
- Hah Rose ,dużo. Tęskniłem.
- Ja też.
Rozmawialiśmy i wspominaliśmy razem przez około 2-3 godziny. Zrobiło się już ciemno więc postanowiliśmy już pójść.  Zadawał mi rożne pytania w drodze powrotnej.
Dave mnie odprowadził pod sam dom. Miło było z nim spędzić czas. Spytałam go ,czy nie chciałby wejść ze mną do domu. Weszliśmy razem na górę. Idąc korytarzem sprawdziłam dom ,czy jest ktoś w domu ,nikogo nie było. Sarah pewnie była na nocnym dyżurze a Niall nie wróci dzisiejszej nocy do domu. Zaprosiłam go do chwilowo ,mojego pokoju.
- Więc ... to jest mój pokój. - odparłam
- Ładny.
- Chcesz coś do picia ?
- Jasne.
- A co chciałbyś ?
- Wszystko będzie dobre.
Poszłam do kuchni. Przeszukałam parę szafek i nie mogłam znaleźć żadnego alkoholu ,na który miałam nie małą ochotę. Wzięłam szklanki i sok pomarańczowy z lodówki. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam ,że Dave przygląda się książkom z pudła.
- Co cię tak zainteresowało ? - zapytałam.
- Porwana książka.
- Wiem ,znalazłam ją na stole w sypialni Anne.
- Nie możliwe ,żeby to ona ją zniszczyła.
- Też tak myślę.
Opowiedziałam mu historię sprzed dwóch dni ,która miała miejsce w domu obok. Jak mówiłam mu o agresywnej reakcji mojego ojczyma przytulił mnie i powiedział ,że nigdy już nie spotkam kogoś takiego. Dowiedziałam się ,że już siedzi za kradzież i napad na dziewczynę. Nie spodziewałam się ,że tak szybko wpadanie w szeregi sprawców. Rozmowa naprawdę się kleiła.
- Więc ... gdzie teraz pracujesz ?
- W policji. Zajmuję się głównie brudną robotą ,jak ,np. zabójstwa ,porwania i tak dalej. A ty ?
- Ja ... na razie nie pracuje ,miałam pracę w dyskotece ,ale nie znosiłam widoku nachlanych facetów próbujących zajrzeć ci pod sukienkę.
- Rozumiem ,a polujesz na jakąś pracę ?
- Zastanawiałam się nad pracą w kafejce obok internatu. Odbywają się tam wieczorami spotkania fanów piłki nożnej ,czyli mecze.
- Przecież tam też piją.
- Tak ,ale tam mają zachowaną kulturę. Sama tam chodzę i oglądam razem z nimi. Zdobyłam uznanie szefa i proponował mi pracę ,jako kelnerka.
- Przyjęłaś ją ?
- Powiedziałam ,że mogę spróbować ,ale za parę tygodni.
- Super.
Rozmawialiśmy do 22 w nocy ,ale Dave stwierdził ,że musi iść ,bo ma ranną zmianę. Przebrałam się w piżamę i mentalnie przygotowałam się na jutrzejszy pogrzeb. Miło z strony brata ,że zajął się przygotowaniami. Ja już nie mam siły myśleć o śmierci Anne. 
Nie spałam całą noc i czuję się okropnie a wyglądam jeszcze gorzej. Opuchnięta twarz ,sine usta , czerwone oczy - a to wszystko przez łzy. Muszę wypić mocną kawę. Wzięłam czarne spodnie ,białą koszulę i czarną marynarkę. Doprowadziłam się do ładu. Wysuszyłam włosy Nie malowałam się ,bo wiedziałam ,że tylko bym się rozmazała. Zeszłam na dół ,przygotowałam wszystkim śniadanie. Sama zjadłam pół kanapki a wypiłam 3 kawy z mlekiem. Padał za oknem deszcz. Zdziwiło mnie ,że nikt nie zszedł do kuchni. Zapukałam do pokoju Sarah. Nikt nie odpowiadał ,więc weszłam ,nie było jej tam. Wolnym krokiem szłam w stronę pomieszczenia dla Niall`a. Tym razem nie pukałam ,po prostu otworzyłam drzwi. On spał nadal w wczorajszych ubraniach. Nie chciałam go budzić ,ale chyba raczej musiałam. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do niego. Oczekując na sygnał oparłam się o ścianę. Gdy tylko usłyszał ,że coś dzwoni mu w spodniach ,szybko się ocknął i zaczął szukać przedmiotu z zamkniętymi oczami. Przyłożył telefon do ucha.
- Halo ? - rozpoczął z zaspanym głosem.
- Nie wiem ,czy wiesz ,która godzina. Wyrobisz się ? - gdy usłyszał mój głos szybko wstał i zaczął szukać odpowiednich ciuchów.
- Dzięki za pobudkę - usłyszałam to ,gdy wychodziłam.
Usiadłam znów na krześle i zaczęłam pić 4 kawę. Spać chyba nie będę przez następne 2 dni. Niall szybkim krokiem wszedł do kuchni i stał przede mną.
- Czego ? - odparłam nie patrząc na niego.
- Jak się podoba ? - spojrzałam się na niego i prze skanowałam go od stóp do głowy.
- Jest idealnie.
- Co się stało ? - zapytał się z troską i uklęknął obok mnie.
- O co ci chodzi ?
- Masz podkrążone oczy i spuchnięte usta. 
- To nic takiego - po tych słowach złapał mnie za podbródek i skierował go tak ,żeby spojrzała mu w oczy.
- Przecież widzę.
- Nie przespałam nocy i tylko tyle.
- Tyle ? Widać ,że płakałaś całą noc.
- Zjedz śniadanie lepiej. - nawet nie zauważył ,że odwróciłam jego uwagę.
Wyszliśmy o 15.00 a ostanie spotkanie z mamą odbyło się o 18.00. Późno ,ale nie mam nic do gadania.
***
Deszcz był coraz bardziej rozszalały ,jakby płakał razem ze mną. 

Na pogrzebie była cała rodzina z strony mamy i taty.Zjawił się też Dave. Z strony Anthony`ego nikogo nie znałam ,jedynie dziadka. Na uroczystości płakałam ,jak małe dziecko. Miałam też uczucie ,że chłopaki rywalizowali w kto ma mnie pocieszyć ,ale na moje szczęście "walkę" wygrała Sarah. Brat z wszystkimi rozmawiał ,bo on znał chyba każdego a ja ... ja czułam się dziwnie w takim dużym tłumie i wyszłam nad jezioro obok cmentarza. Zobaczyłam starszego pana łowiącego ryby. Miał na oko 80 lat. Dosiadłam się do niego.
- Jesteś z tego pogrzebu ? - rozpoczął.
- Tak ,niestety.
- Wyrazy współczucia.
- Dziękuje.
- Edward See ,ale mów mi Ed.
- Rosalie Cullen ,ale mów mi Rose.
- Więc Rose twoi rodzice to Anne i Anthony Cullen.
- Tak. A twoi ?
- Skoro cię to interesuje to Julie i Simon See.
- Opowiedzieć ci historię o ich bez granicznej miłości. Opowiedział mi ją mój tata a ja nie mam jej komu przekazać. Nie mam wnuków.
- Oczywiście.
- Pewnego deszczowego dnia poszli na spacer. Wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. Jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony.

- Jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. Podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. Wziął ją na ręce. Niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy.

- Przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - Chciałem Cię przygotować ...

- Na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy.

- Na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok.

- Na co?! - zaczęła krzyczeć.

- Spokojnie, kochanie. To był sprawdzian. Oblałaś. Nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. Wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu.
- Szaleni byli.
- To się nazywa prawdziwa miłość. Życzę ci jej ,wiedz ona do ciebie przyjdzie ,ale po drodze wyrządzi wiele szkód. A jeżeli jej nie przyjmiesz możesz już nie spotkać już na swej drodze.
- Dziękuje.
Mężczyzna zaczął się zbierać a ja zostałam i wpatrywałam się w zachód słońca. Po dłuższym czasie postanowiłam wrócić do domu. Wyglądałam chyba jeszcze gorzej niż rano. Wstałam i poszłam wolnym krokiem do domu. Idąc rozglądałam się za krajobrazami ,czyli wspomnieniami. Nic interesującego nie zwróciło mojej uwagi. Wchodząc do domu lekko a raczej cicho przymknęłam drzwi. Starałam się ,by nikt mnie nie usłyszał. W kuchni byli Niall i Sarah. W pewnym momencie kobieta krzyknęła :
- Powiedz jej to ! Ile chcesz czekać ?!
- Chyba wiesz ,jakie to trudne. - Irlandczyk starał się zachować spokój. Przynajmniej starałam się to wywnioskować po jego głosie.

I oto mam nowy rozdział. Nowy bohater to Dave Hodgman. W dalszych losach Rose wprowadzi większe zamieszanie niż możecie się spodziewać. Nie chcę was rozpieszczać ,niektórymi sprawami ,które wyjdą w nowym rozdziale. Ups ... chyba możecie coś sobie skojarzyć. Więc ... mam pomysł ,ale go wam nie zdradzę :) Liczę na szczere komentarze z waszej strony.

piątek, 17 maja 2013

Zwiastun bloga - niespodzianka!



Dziękuje za wykonanie @team_Harry_S ! Jest taki piękny. Mogłabym go ogladać cały czas. Mam nadzieję ,że nie sprawiłam dużego problemu z wszystkim ,ale filmik wyszedł naprawdę cudowny. Możecie u niej sładać zamówienia na zwiastuny waszych blogów. Praca z nią jest naprawdę miła ! Znajdziecie ją na twitterze :)

czwartek, 16 maja 2013

Chapter 6

Obudziłam się rano. Byłam przytulona do irlandczyka. Spojrzałam na zegarek była już 8.20 ,czyli mieliśmy 30 min. ,by dojechać na lotnisko i zdążyć na samolot. Szturchnęłam go mocno ,aż spadł na podłogę.
- Niall ! Hahaha zaspaliśmy!
- I to był powód zwalenia mnie z łóżka ?
- Tak . Mam 30 min. na dojazd.
- Ile ? Tak mało.
- Śpiochu ,zapomniałeś nastwić budzika!
- Ty też.
- Prawda. Zbieraj się. Przepraszam za pobudkę.
Przebrałam się przy nim w normalne ciuchy i poszłam uszesać włosy w kok. Niall też zmienił ubiór przy mnie. Było mało czasu. Bo 5 minutach byliśmy gotowi i szybko pojechaliśmy na lotnisko. Ledwo zdążyliśmy na samolot.

                                                                                ***
Ahh ... ten stary dom, tyle tu wspomień. Tata z Niallem wyjeli bagaże i weszliśmy do domu. Rozejrzałam się i łzy napłynęły mi do oczu ,gdy zobaczyłam koło bibloteczki krzesło bujane. Pamiętam jak babcia szyła na drutach szaliki a mama siedziała obok niej czytając książki. Podeszłam do siedzenia ,przejechałam opuszkiem palców po oparciu i usiadłam na podłodze. Chłopcy razem rozmawiali w kuchni a ja poszłam sprawdzić mój stary pokój. Wszystko było takie same odkąd wyjechałam ,pościel ,książki ,piłki ,czy szafki. Później weszłam do pokoju mamy. Na półce zobaczyłam stare zdjęcie mnie ,mamy i babci na polanie. Tata wtedy obsługiwał aparat. Przeleciałam wzrokiem resztę pokoju ,ale moją uwagę przykuła podarta książka. Nie możliwe ,żeby zrobiła to mama. Ona kochała czytać a nawet napisała 3 książki. Tylko ja o nich wiedziałam. Nie wiem co to znaczyło ,a obok porwanego papieru leżała pusta butelka po whiski. Nie piła alkoholu ! Co to do cholery znaczy ?!
Zeszłam na dół ,chyba im przerwałam pogawędkę a po chwili poczułam chłodny wzrok ojca.
- Czego tam szukałaś ? - zapytał surowym głosem.
- Anne nie piła alkohlou. Więc skąd pusta butelka w jej pokoju ? I jej sypialnia była zamknięta zawsze na klucz a teraz była otwarta. Wyjaśnisz mi to ?
- Zaczęła pić odkąd wyjechałaś.
- A drzwi ?!
- Dostałem od niej klucz przed śmiercią i zapomniałem zamknąć.
- Klucz miałam ja i ona. Poza tym nie oddała ,by ci go z własnej woli.
- Rose ,co masz na myśli ?
- Nie nic. Tylko ja wiem więcej od ciebie o mamie mimo faktu ,że mieszkałam w innym kraju.
- Zamknij się ! - wrzasnął na mnie i uderzył zaciśniętą pięścią w blat kuchenny. - Nawet nie wiesz ,że nocami płakała za tobą!
- Nie płakała za mną! Wmawiała to tobie. A prawda jest taka ,że płakała tylko dla tego ,że cię nie kochała a ty ją zmusiłeś do małżeństwa. Potem musiała wychować mnie i Dylan`a a ty zcząłeś pić w barach ze striptizem i ją zdradzałeś z dziwkami! - wykrzyczałam mu to w twarz.
Podszedł do mnie szybkim krokiem i z całej siły strzelił mi w twarz otwartą dłonią. Pod wpływem uderzenia ,upadłam na ziemię. Pojedyńcze łzy zaczęły mi spływać po twarzy. Blondyn chciał podejść do mnie i mi pomóc ,ale zatrzymał go mój ojczym.
- Piłem tylko dlatego ,że traktowała mnie sucho i trzymała mnie z dynstansem! A i Dylan odwrócił się od ciebie. Nie wiem ,czy pamiętasz dlaczego ?!
- Pamiętam. - wyszeptałam. - Ty też się ode mnie odróciłeś ,gdy przyłapałam was obojga na pieprzeniu dziwek!
- Widzisz. Nie trzeba było tam jechać!
- Matka cię szukała od 4 dni! Ktoś z Mullingar powiedział nam ,że widziano się koło tego baru! Anne nie mogła w to uwierzyć i kazała MI pojechać i sprawdzić ,czy to prawda !
- Te striptizerki były lepsze w łóżku od niej !
- One robią to tylko dla pieniędzy.
- Kurwa Rose ! Matka się zabiła z tęsknoty do ciebie. Mogłaś ją wziąść ze sobą !
- Myślisz ,że nie pytałam się ,czy chce pojechać ze mną ?! PYTAŁAM I WIESZ CO MI ODPOWIEDZIAŁA !
- Co ?
- Że nie zostawi cię !
W tym momencie przyszła do domu sąsiadka. Zobaczyła mnie na podłodze płaczącą a obok Roba i kolegę przyglądającemu się całej wymianie zdań.
- Rosalie! Co się stało ?
- Nie ważne.
- Pomogę ci wstać. - podeszła do mnie i wyciągnąła w moją stronę dłoń. Przyjełam jej próbę pomocy. - Przytul się. Wiem ,że ci teraz ciężko. - powiedziała to tak spokojnie. Odwzajemniłam jej uścisk.
- Mogłabyś nie wtrącać się w nasze sprawy rodzinne ! - krzyknął na nią Rob.
- Nie rozumiem cię. Przychodzę po Rose a nie do ciebie. - powiedziała - Lepiej ,żeby mieszkała u mnie na te 3-4 dni i Niall też. Idźcie zabrać bagaże. Chłopcze weź klucze a ja z nim sobie pogadam.
Poszłam z nim po bagaże i poszedliśmy do domu Sarah. Dała nam klucze do osobnych pokoji. Poszliśmy się rozpakować.
                                                                            ***
Ostatnią noc przepłakałam. Pokłóciłam się z Niall`em. Według mnie powinien stanąć w mojej obronie przy ojcu ,ale nie chcę teraz mieć nic z tą dwójką wspólnego. Muszę zająć myśli czymś innym. Dzisiaj ma być odczytany testament Anne. Nie wiem czego się spodziewać. Najgorsze jest to ,że spotkam brata i ojczyma. Rob jest moim ojczymem. Mój prawdziwy tata zginął w szeregach armii. Pracował w Afganistanie. Na swoje oczy zobaczyłam go z ... 5 razy ,ale wiem ,że naprawdę kochał mamę ,bo gdy tylko mógł dzwonił do niej. Nazywał się Anthony. Tęsknię za nim. Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam.
- Rosalie ... samochód czeka. Idziesz ? - powiadomiła mnie Sarah. Była dla mnie kimś więcej niż sąsiadką. Jej mąż pracował razem z moim. Też już nie żyje.
- Idę. Weznę jeszcze pare rzeczy i przyjdę do was.
- Czekamy.
Stresowałam się bardzo mocno. Nie wiem co mama napisała testamencie a co dopiero w liście pożegnalnym. Nie czuje się na siłach. Zabrałam torbę i pojechaliśmy do notoriusza.
Nowy rozdział jest! Mam ,jak zawsze nadzieję ,że wam się podobał. W kolejnym rozdziale pojawi się nowa osoba ,która wprowadzi niezłe zamieszanie w kolejnych miesiącach życia Rose. Najbliższe 2-3 rozdziały ,Rose spędzi w Mullingar wraz z Niall`em. Taką tajemnicę mogę Wam zdradzić. Niedługo zrobię dla was małą niespodziankę! Jeszcze nie wiem ,kiedy ją Wam dam ,ale napewno ją dostaniecie :)

sobota, 11 maja 2013

Chapter 5


- Masz skłócić Rose z tym jej ... chłopakiem.
- Nie ma mowy. Nie zrobię jej tego.
- Nie masz wyjścia.
- Niestety ,ale mam.
Pochałam go w bok i pobiegłam do pokoju.
* perspektywa Rosalie *
Obudziłam się. Nie było nikogo w pokoju. Zobaczyłam ,że na moim laptopie jest kartka. Wzięłam ją .
"Rose przepraszam ,ale zadzwonił do mnie Paul i musiałem pojechać udzielić wywiadu. Słodko spałaś :D Na dodatek przytulona do mnie. Zabieram Cię dzisiaj o 18 na randkę. Ubierz coś ładnego. Twój Niall xx "
Uśmiechnełam się i poszłam się przebrać. Po porannej toalecie wzięłam laptopa i odpisałam paru ludziom na tt ,gdy do pokoju wbiegła zdyszana Susane.
- Co się stało? - spytałam.
- Kieran ... chciał ,żebym skłóciła Ciebie i Nialla.
- Dlaczego ?
- Jestem mu winna przysługę ,ale odmówiłam mu.
- On coś wie ?
- Widział was ,gdy wchodziliście do internatu.
- Żeby nic nikomu nie powiedział? On wie kim jest Niall?
- Raczej nie.
- Mam nadzieję. Dziękuje ,że mu się postawiłaś.
- Nie ma sprawy. Nie mogłabym ci tego zrobić.
- Najlepsza przyjacióła na świecie - Podeszłam do niej i ją przytuliłam. - A gdzie byłaś dzisiaj wieczorem?
- U Josha.
Po tym jeszcze rozmawiałyśmy i zjadłyśmy kanapki kupione przez nią. Sue wyszła na korepetycje do nauczyciela. Koło 13 musiałam zadzwonić do mamy do Mullingar. Nikt nie odbierał. Zadzwoniłam do sąsiadki matki. Nic nie wiedziała ,ale poszła do niej. Później zauważyłam ,że mój telefon wibruje odebrałam.
- Rose ... tak mi przykro.
- Co się stało ?
- Twoja matka ... ona .... ona nie żyje.
- Słucham! Nie możliwe. Nie to nie ... to nie prawda - mój głos powoli zaczynał się łamać i a łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Tak to prawda. Ona ... ona się pocięła i ... wzięła tabletki.
- Nie.
- Zostawiła dla ciebie list. Najlepiej jakbyś przyjechała do nas. Pogrzeb odbędzie się za może 4 dni ,ale ksiądz jeszcze musi ustalić. Wyrazy współczucia. Cała dzielnica składa ci szczere kondolencje.
- Dziękuje ... Postaram się przyjechać jutro.
Po tym się rozłączyłam. Skuliłam się i zaczęłam szlochać. Po godzinie płaczu zaczęłam się pakować na jutrzejszy wyjazd. Wyjmując torbę straciłam pudełko z starymi zjęciami. Zdjęcia rozleciały się po całej podłodze.Postawiłam torbę na łóżku i zaczęłam zbierać fotografie. Moją uwagę przykuło zdjęcie jeszcze młodej mamy i malutkiej mnie. Łzy znów zaczęły męczyć moją skórę twarzy. Kolejne zdjęcie to było moje i Nialla ,gdy byliśmy w piekarni mojej babci. Wspomnienia do 16 roku życia były najlepsze ,później się wszystko zniszczyło. Zaczęłam zwkładać wszystkie przedmioty do pudełeczka. Zostawiłam to drugie ,bo miałam pewien pomysł. Pudeło położyłam na swoim miejscu. Gdy się spakowałam ,wyszłam do fotografa. Chciłam zrobić kopię tego zdjęcia dla Nialla. Zrobił to co chciałam i w krótkim czasie powróciłam do domu. Miałam mało czasu więc ubrałam to :

Zapakowałam prezent. Później pomyślałam ,dlaczego mama to zrobiła. Miała przyjaciół , rodzinę ,męża ,córkę ,syna. Jak z nią rozmawiałam przez telefon lub skype zawsze była pogodna. Nie rozumiem tego. Tata nie pił. Miała dobrą pracę ,była raczej spełniona zawodowo. Pewnie się jutro dowiem. Nie wiedziałam ,czy powiedzieć to Niallowi. Usłyszałam dzwonek SMS. Podeszłam do telefonu i przeczytałam "Czekam na Ciebie. Twój blondyn xx :)" Wzięłam kurtkę dżinsową i wyszałam. Dał mi na przywitanie całus w usta. Poszliśmy pieszo do jakiejś reustauracji. Chyba nazywała się Nados. Wchodzą złapał mnie w tali ręką i podszedł do kelnera. Zaprowadził nas do stolika bardziej na uboczu. Idąc wszyscy się na nas patrzyli i wyjmowali telefony i robili nam zdjęcia ukradkiem. Wszystko widziałam i on chyba też ,bo się uśmichnął do mnie i przytulił bardziej. Nie byłam przyzwyczajona do tego i czułam się nie swojo. Wieczór był raczej nie w moim typie a Niall chyba już się do szumu i dużego zainteresowania nim przyzywaił. Starałam się śmiać z jego żartów. Byłam bardziej w myślach o śmierci mojej matki. Nawet nie zauważył mojego sztucznego uśmiechu. Chyba jestem niezłą aktorką. Pod koniec poszliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce. Z tamtąd widać było London Eye. Zapadł szybko wieczór i zapalono już latarnie. Objął mnie ręką a przytuliłam się do niego. Wpatrywaliśmy się na ludzi czekających na przejażdżkę. Rozmawialiśmy o naszej przyszłości i tym podobnych. Przypomniało mi się ,że mam dla niego zdjęcie. Zaczęłam szukać to w torebce.
- Czego szukasz ? - spytał mnie.
- Mam coś dla ciebie. - wyjęłam ramkę z fotografią i dałam mu ją.
- Na prawdę nie trzeba było.
- Znalazłam to zdjęcie w moim albumie.
- Dziękuje.
W ramach podzękowań pocałował mnie namiętnie w usta. Zaczerwieniłam się i on też a po chwili zaczeliśmy się z tego śmiać. Musiałam mu powiedzieć o śmierci mojej mamy.
- Niall ?
- Tak?
- Jutro pojadę do Mullingar.
- Dlaczego ?
- Dzisiaj dzwoniłam do Anne i nie odbierała ,więc postanowiłam zadzwonić do jej sąsiadki. Poszła sprawdzić co się stało i ... zobaczyła moją mamę ... w wannie całą ... we krwi a obok niej były tabletki. Ona ... ona popełniła samobójstwo ,Niall. - zaczęły spływać łzy po moich policzkach. Jego po prostu zatkało.
- Niall ?
- Przepraszam - szepnął.
- Za co ? To nie twoja wina.
- Powinnienem ... powinienem być przy Tobie.
- Jesteś.
- Wcześniej nie byłem ,ale jestem i nie opuszczę ciebie. Pojadę z tobą.
- Nie musisz.
- Nie zostwię cię w takiej trudnej sytuacji. Pojadę.
- Dziękuje.
- Pójdziesz ze mną do mnie? Spakuje się i pojedziemy do ciebie.
- Dobrze.
Wstaliśmy i poszliśmy do jego domu. Spakował się i pojechaliśmy jego samochodem do internatu. Postawił swoją torbę koło drzwi. Ja wyjęłam telefon i zadzwoniłam do profesora prosząc go o zwolnienie a później do taty informując go o tym ,że przyjadę z blondynem do niego. Niall zrobił to samo ,zadzwonił do Paula i chłopaków inforumując ich o wyjeździe. Byłam wzruszona faktem ,że Niall się o mnie troszczy. Wzięłam piżamę i poszłam się przebrać. On zrobił to po mnie. Położyłam się na łóżku i przykryłam się koudrą. Chwilę później wtulił się we mnie ,całując mnie po szji. Zasneliśmy przytuleni do siebie.

Ta dam ! Wiem smutne ,że mama Rose ,czyli Anne popełniła samobójstwo. Dlaczego ? Dowiecie się w następnych rozdziałach. Proszę komentujcie ,bo nie wiem dla ilu osób to piszę xx . Z góry dziękuje !

czwartek, 9 maja 2013

Chapter 4

Rozmawialiśmy tak jeszcze z chwilę. Później pojechał do chłopaków. Zostałam sama. Postanowiłam zrobić szablon prezentacji a później wypełniłabym tylko luki od wywiadów. Gdy skończyłam postanowiłam przejść się do pani Isabelli. Przed tym jeszcze poszłam po zakupy dla niej. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi jej zalotnik. Nie wiem czy powinam tak mówić.
- Przepraszam ,że przeszkadzam ,czy jest pani Isabella w domu?
- Proszę wejdź. Jest u siebie w pokoju.
- Dziękuje.- Weszłam po schodach i weszłam do pokoju. Bella siedziała na swoim krześle i dzierkała na drutach.
- Dzień Dobry - powiedziałam.
- Rosalie. Kochaniutka dawno cię nie widziałam.
- Ja pani też. Jak zdrowie ?
- Oj ,ostanio jest gorzej. Starość nie radość.
- Wiek to tylko liczba. Ważne jest to jak młodo czujemy się duchem.
- Święta racja.
Rozmawiałyśmy jeszcze tak z godzinę ,ale postanowiłam nie przeszkadzać już nikomu. Wróciłam do internatu i przebrałam się na cieplejsze ciuchy ,bo pogoda była nieciekawa. Usłyszałam trąbienie samochodu ,więc spojrzałam przez okno. Tak ,to był Niall. Szybko chwyciłam mój telefon ,jakieś drobne i pobiegłam na dół.
- Hej ,Rose wsiadaj do samochodu. - powiedział.
- Hej.- weszłam do samochodu a na przywitanie dostałam buziaka w policzek.
- Jak życie ?
- Jak w naszym Londynie - ciekawe i tajemnicze.
- Widzę ładnie wyglądasz. - w tym momencie przekręcił kluczyk i ruszyliśmy ,ku ich domu.
- Dziękuje ,ty też.
- Widzę ,że poznałaś już resztę zespołu.
- Tak.
- Co was łączy z Liamem i Harrym ?
- To jakieś przesłuchanie ?!
- Tak się pytam. Odpowiedz.
- Liam kiedyś był w Mullingar. Nasze mamy są przyjaciółkami. A z Harrym nic.
- Aha. Trochę dziwne ,bo mówił o tobie dużo rzeczy.
- Co?! A jesteś zazdrosny ,rozumiem.
- Nie jestem zasdrosny.
- Oj. Nie wiem ,nie wiem.
- Hahaha pamiętam jak się droczyliśmy w dzieciństwie.
- Też ,ale nie chcę wracać teraz do wspomnień.
- Jasne ,rozumiem.
W tym momencie zatrzymaliśmy się przed domem ,raczej willą. Podejrzewałam ,że to dom Liama i Danielle. Był bardzo duży i piękny. Weszliśmy razem do domu a Niall złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Usłyszałam kroki na schodach. Harry spojzał na irlandczyka złowrogim spojrzeniem i za chwilę przeniósł wzrok na mnie. Podszedł do nas i zaprowadził do ogrodu. Przy małym stawie bawili się Loki i Hatchi. Przy palenisku stali Zayn i Perrie. A rzeszty nie było na moim polu widzenia. Niall powiedział ,że pójdzie do kuchni. Zostałam sama ,więc podeszłam Zerrie. Porozmawiłam z dziewczyną Malika a on rozpalił ognisko i się do nas przyłączył. Po około 30 minutach przyszła reszta z kiełbaskami. Louis zajął się Elounor i inni chłopacy swoimi dziewczynami. Ja i blodyn rozmawialiśmy z Harrym. Póżniej zjedliśmy upieczone kiełbaski. Po posiłku irlandczyk zaczął grać na gitarze. Chłopcy się do nas dołączyli i każdy śpiewał WMYB. Jak zaśpiewaliśmy z 5 piosenek Liam poprosił mnie o zaśpiewanie solo dowolnej piosenki. Zaprzeczałam ,ale inni zaczęli mnie błagać ,więc sie zgodziłam. Wzięłam gitarę i zaczęłam śpiewać Bruno Marsa "When I Was Your Man". Gdy skończyłam swoją solówkę ,wszczscy wmawiali mi ,że powinnam wiąść udział w X-factorze. Opierałam się długo ,kiedy Niall powiedział - Bez opaw. Ja ją zapiszę na castingi do programu. Szturchnęłam go i wszyscy zaczeli się śmiać. Śpiewaliśmy jeszcze pare piosenek i zaczeliśmy sprzątać. Kiedy skończyliśmy poprosiłam blondyna o odwiezienie mnie do internatu. Po 20 mintach dojechaliśmy. Zaprosiłam go do mojego pokoju. Znów nie było Sue.
- Ładnie tutaj masz - powiedział z uśmiechem.
- Dzięki. Usiądź - pokazałam mu na miejsce na łóżku obok mnie.
- Jasne. To jak tam z Liamem ?
- A może dokładniej mi powiesz o co ci chodzi.
- Znasz się z nim od dawna i chyba do ciebie coś czuje tak jak Harry. A poza tym patrzał się na ciebie cały czas.
- Zabawny jesteś. A co do Harrego nie znam go dobrze.
- OK. Masz jakieś filmy ,bo czuje się zazdrosny?
- Wiedziałam ,że jesteś zazdrosny! Mam na laptopie.
- No bierz go i oglądamy.
Wzięłam laptopa i ułożyłam się wygodnie obok niego. Zaczęliśmy oglądać film. Był taki nudny ,że w połowie jego zasnęłam.
* perspektywa Nialla *
Oglądaliśmy film ,kiedy Rose zasnęła. Była wtulona w mój tors. Tak ślicznie wyglądała. Zamknęłem laptopa i położyłem go na szafce nocnej. Wzięłem koc ,który był na krześle i okryłem nim Rosalie i mnie. Zasnęłem patrząc w jej uroczą twarz.
* perspektywa Susane *
Całą noc byłam u Josha. Rano przyjechałam do internatu i zobaczyłam w pokoju ,jak Niall i Rose są w siebie wtuleni. Pięknie razem wyglądali. Postanowiłam im nie preszkadzać ,więc poszłam na stołówkę. Kupiłam 3 zestawy kanapek i 3 wody dla naszej trójki. Gdy wychodziłam drogę zagrodził mi Kieran.
- Gdzie się wybierasz ? - spytał swoim wkurzającym tonem głosu.
- Jak byś nie wiedział gdzie ,do mojego pokoju.
- A może byś tak mi powiedziała ,z kim Rose ostatnio kręci ?
- Jeżeli chcesz wiedzieć to sam się jej zapytaj.
- Ha ha ha przecież wiesz ,że mi nie powie. Jesteś mi winna przysługę ,pamiętasz?
- O co ci chodzi ?
- Dobrze wiesz. 2 tygodnie temu byłaś odpytywana. Nic nie wiedziałaś a ja ci podpowiadałem. Należy mi się.
- Co mam zrobić ?


Taa dam ... nie wiem jak wam ,ale według mnie beznadziejnie wyszło. Starałam się bynajmniej. OK. Mam do was prośbę ,możecie komentować ;)  Przepraszam ,że tak późno dodałam ,ale szkoła i te wszystkie poprawki. Będę starała się dodawać je sytematycznie ,czyli co tydzień. Pożyczczycie mi wenki :3 Bardzo was proszę.

sobota, 4 maja 2013

Chapter 3

Wtedy dopiero się na mnie popatrzał. Poczułam jego wzrok więc też się spojrzałam na niego i zamurowało mnie.
- Rosalie ... Rosalie Cullen z Mullingar ?!
- Niall - przytuliłam go. Nie wiem dlaczego. Byłam za bardzo podeksctyowana. Po paru sekundach się od niego oderwałam.
- Rose nie wiesz jak za tobą tęskiniłem.
- Wiem ... chyba. - uśmiech z mojej twarzy zniknął. Nie chciałam go znać po tym jak wyjechał.
- Przepraszam cię. Nie chciałem cię zranić.
- Coś się nie udało ... mogłeś wtedy sam mi powiedzieć ,że wyjeżdżasz to ,by było mniej dołujące ,ale nie. Dowiedziałam się dopiero od Grega. Przez rok byłam załamana ,ale uświadomiłam sobie coś .
- Przepraszam ... chciałem skończyć to wszystko ,ale co by się stało z chłopakami. Nie chciałem zniszczyć naszej przyjaźni.
- Mogłeś chociaż dzwonić ... nie mam ochoty na dalsze rozmowy.
Nie chciałam zacząć kłótni więc pobiegłam w stronę internatu ,ale nie wiedziałam nawet gdzie jestem. Biegłam przed siebie a łzy same zaczęły mi spływać po twarzy. Zatrzymałam się w parku przed internatem. Usiadłam pod jakimś drzewem i zaczęłam płakać. Nie miałam ochoty wracać do wspomnień i jeszcze musiałam go spotkać. Dlaczego mi się muszą przytrafiać takie rzeczy ?! Wolałam się wypłakać niż dusić to w sobie.
Schwałam twarz w dłonie i zaczęłam szlochać. Przypomniały mi się nasze wspólne wypady ,czy to nad jezioro ,czy do piekarni mojej zmarłej babci. Usłyszałam jak ktoś ,krzyczy moje imię. Spojrzałam się w stronę tej osoby.
- Rose ... przepraszam byłem cholernym dupkiem ,ale o tobie pamiętałem. Codziennie mi się śniłaś ,bez wyjątku ... każdej nocy. I przyrzekłem sobie ,że jak cię spotkam to już nie odpuszczę ... będę walczył. Nie płacz ,bo mnie to strasznie boli.
Po tych słowach przytuliłam go. Później mnie pocałował. Chociaż nie ,musnął tylko moje usta. Ja odwzajemiłam pocałunek. Cały czas byliśmy przytuleni. Nie miałam ochoty kończyć tego ,ale kiedyś to musiało się skończyć.
- Przepraszam - wyszepnał.
- Wybaczam ci. - odpowiedziałam.Spojarzłam na staw. On wytarł moje łzy.
- Jesteś taka piękna kiedy płaczesz.
- Szkoda ,że nie widziałeś mnie na pogrzebie babci. - Nikt się nie zaśmiał ,bo to nie było śmieszne. Usiadł koło mnie i objął ramieniem. - Tęskniłam - powiedziałam szeptem a na odpowiedź pocałował mnie w czoło. Siedzieliśmy tam z dłuższą chwilę wtuleni w siebie. Później odprowadził mnie do internatu. Na pożegnanie dałam mu buziaka w policzek. I poszłam do swojego pokoju.
* perspektywa Nialla *
W końcu ją znalazłem a raczej ona mnie. Jestem taki szczęśliwy i nie pozwolę jej już odejść. Raz popełniłem taki błąd ,ale nie popełnię go drugi. Ona jest najwspanialszą dziewczyną pod słońcem i wybaczyła mi. Kocham ją nad życie. Skoczyłbym dla niej z mostu w przepaść.
* perspektywa Rosalie *
Weszłam do pokoju. Byłam tylko ja. Pewnie Sue będzie nocowała u Josha. Wzięłam prysznic i ubrałam piżamę. Poszłam spać. Rano nadal jej nie było ,więc postanowiłam pograć sobie na mojej gitarze. Najpierw poszłam się przebrać i zrobić poranną toaletę. Wyjęłam zakurzone nuty ,mój instrument i zaczęłam grać Summer Love. Gdy skonczyłam swój występ ktoś zapukał do mojego pokoju. Drzwi się lekko otworzyły.
- Liam! Co ty tu robisz? - krzyknęłam schodząc z łóżka.
- Przyszedłem do ciebie.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam ?
- Od Josh`a dostałem adres. Harry chciał ze mną przyjść ,ale później się rozmyślił.
- Aha.
- Emm ... ładnie śpiewasz.
- Podsłuchiwałeś ?!
- Może.
- Dureń - rzuciłam w niego poduszką a on ją zręcznie złapał - Ale dziękuje.
- Myślałem ... czy nie chciałabyś ... przyjść do nas na grilla dzisiaj?
- Nie wiem ,miałam dzisiaj zacząć robić podstawy projektu .
- Będą jeszcze nasze dziewczyny więc wiesz ... - Podszedł do mojego łóżka i usiadł koło mnie. Nasze uda się stykały. - ... nie będziesz się dziwnie czuła.
- O której miałabym przyjść ?
- Przyjedzie po ciebie Niall lub Harry pod dom. O 19 więc będziesz miała czas na rozpoczęcie prezentacji.
- Jasne.
- Powinaś się zgłosić do programu muzycznego.
- Błagam. Kolejna osoba ,która będzie mi to wmawiała. Ja nie mam talentu.
- Masz go.
- Nie mam. Dasz mi spokój.
- OK.
- Dziękuje. Jak tam sprawy z Danielle?
- Dobrze. A ty znalazłaś kogoś ?
- Nie. Miłość nie jest raczej mi pisana.
- Nie rozśmieszaj mnie. Jeszcze poprostu nie trafiłaś na niego.
- Oby.

MAMY 3. Przepraszam że tak późno. Mam nadzieję (z resztą jak zwykle) iż się spodobał. Komentujcie i głosujcie. Chcę wiedzieć dla kogo piszę. Dziękuje każdemu z komentujących.. KOCHAM WAS WSZYSTKICH :D