niedziela, 23 czerwca 2013

Chapter 10

Po tych słowach wziął mnie na ręce i zaniósł do jego pokoju. Powoli położył mnie na jego łóżku i zaczął szukać czegoś w szafie. Wyjął jego koszulkę i powiedział ,że od teraz jest moja. Nie chciałam nic od niego brać ,a szczególnie jego koszulki.
- Harry ,ja nie mogę jej wziąść. - powiedziałam błagalnym głosem.
- Proszę weź ją. Będę się lepiej czuł wiedząc ,że masz coś mojego.
- Dlaczego?
- Po prostu.
Dyskusja dalej się toczyła i wygrał ją lokowaty. Poprosił mnie ,żebym się w nią przebrała ,ale przy nim. Niechętnie się zgodziłam. Obserwowałkażdy mój ruch. Kiedy zdjęłam swoją koszulę podszedł do mnie i przytulił od tyłu. Zaczął muskać moją szyję. Starałam się jakoś oprzeć pokusie ,ale on był ode mnie silniejszy. Chciał zdjąć moje spodnie ,a wtedy się ocknęłam i oderwałam się od niego. Spojrzał na mnie z zdziwieniem ,ale chyba w końcu zrozumiał ,co chciał zrobić. Przeprosił mnie i powiedział ,że będzie spał na kanapie. Kiedy chciał wyjść złapałam go za rękę. Znów spojrzał na mnie z pytającą miną. Nie wiedziałam nawet dlaczego to zrobiłam. Odparłam ,że nie mogę zasnąć w czyimś domu ,co było nie prawdą. Uśmiechnął się ,chyba wyczuł ,że skłamałam i podszedł do mnie. Złapał mnie w pasie ,podniósł i za chwilę usiadł na fotelu.

Całowaliśmy się z dłuższą chwilę ,nie chciałam jej kończyć. Później przeniósł nas na łóżko. Zaczął zdejmować z nas ubrania i zostaliśmy tylko w bieliźnie. Czułam się trochę niekomfortowo ,bo nie lubiłam swojego ciała. Szepnął mi do ucha ,że jestem przepiękna. Mimowolnie się zarumieniłam ,ponieważ niecodziennie dostaje się takie komplementy. Zakrył nas koudrą i poszliśmy spać.
***
Była dopiero 6.10 ,a obudziłam się pierwsza. On był wtulony we mnie. Może bał się ,że w nocy wyjdę z jego domu. Strałam się wstać,ale z każdą próbą on mocniej przytulał mnie do siebie. Leżałam tak z 20 min ,aż w końcu mi się udało. Do domu wróciłam pieszo. Muszę odpocząć i przyszykować się do szkoły.
Nie wszystko jest takie proste. Usłyszałam wibracje telefonu. Ach no tak ,zostawiłam go. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam 41 nieodebranych połączeń ,w tym 40 od Niall'a i 1 Harry'ego oraz 10 SMS od blondyna. Przejrzałam wiadomości "Rose byłem pijany ,przepraszam. Wybaczysz mi?"i podobnej treści. "Sorry ,ale nie. To było ... straszne. "Nic Tobie nie zrobiłam ,a mnie oskarżyłeś." - odpisałam. 6.50 już ,więc trzeba się ogarnąć i spakować. Wzięłam prysznic i ubrałam się w odpowiednie ciuchy. Jeszcze tylko przejrzeć wiadomości na twitterze i mogę iść. Odpisałam dziewczynom i dodałam 3 tweety. Wzięłam pendrive i wyszłam na autobus. Odałam nauczycielowi prezentacje i poszłam na wykłady. W szkole nie było Sue. Zdziwiło mnie to trochę i na przerwie między wykładami zadzwoniłam do niej. Powiedziała ,że to nie jest sprawa na telefon i powiedziała ,że mam przyjść do kafejki po zajęciach.
***
- Hej ,Sue.
- Rose.- przytuliła mnie i usiadłyśmy przy wybranym stoliku.
Zamówiłyśmy razem po kawie i rogaliku.
- Dlaczego nie było Cię na wykładach?
- Rose , nie wiem ,jak to przyjmiesz ,ale muszę ci to powiedzieć ... Przerwałam studia.
- Co ?!
- P-przerwałam studia.
- Dlaczego ?!
- Po prostu nie mogę już się skupiać na wykładach i nie interesuje mnie ten rodzaj studiów.
- Czyli się wyprowadzisz z internatu? - zapytałam ,z małą nadzieją ,że powie "nie" ,ale niestety znam prawdę.
- Tak. Będę mieszkała u kolegi ,przepraszam. Gniewasz się ?
- Nie ,no coś ty. To twój wybór ,ale mam nadzieję ,że mnie nie opuścisz i będziesz mnie odwiedzać.
- Hahaha jasne ,że będę cię odwiedzać , kiciu.
Rozmowa toczyła się dalej. Rozmawiałyśmy o jej "nowym rozdziale życia".
***
Potrzebuję chwili wytchnienia dla siebie. Ten wieczór ,ta cisza są moje. Czas ,by znaleźć sens życia ,nowe motta. Po prostu potrzebuję kogoś. Poszukuję powodu ,by żyć. Chciałabym ,żeby tym moim powodem był ...
***
Wstałam wypoczęta. Te wczorajsze łzy sprawiły ,że poczułam się oczyszczona z negatywnych emocji ,ale ktoś musiał ten błogi stan przerwać. Po pokoju rozległy się dźwięki pukania do drzwi. Nie miałam ochoty sprawdzać ,kto to był ,ale mus to mus. Wolnym krokiem przeszłam się do wejścia. Otworzyłam drzwi.
- Dzień Doo... - nie skończyłam ,bo ktoś złożył na moich ustach przyjemny pocałunek.
- Dzień Dobry ,Rose. - przwitał mnie Harry.
I znów wracam do szarej rzeczywistości. I znów wszystko stało się skomplikowane.
- Idź się przebrać ,a zbiorę cię w takie jedno miejsce.
- Miejsce ?
- Tak. No już idź się przebrać. - pośpieszał mnie.
Za jego prośbami poszłam się przebrać. Ubrałam białą bokserkę ,czerwoną bejsbolówkę i czarne spodnie. Włosy upiełam w kok. Wszystko w miarę jakoś wyglądało.
- Wow ,postarałaś się.
- Postarałam w czym?
- Wyglądasz pięknie- podszedł do mnie i znów złożył na moich ustach pocałunek. - Jedźmy już. - szepnął mi do ucha. W odpowiedzi tylko skinęłam głową.
Jechaliśmy mało znaną mi drogą ,aż skręcił w leśną dróżkę. Las wyglądał przepięknie. Wsiadliśmy z samochodu ,a on wziął mnie na ręce.
- Co robisz?
- Próbuję być romantyczny. - uśmiechnął się ,ukazując szereg białych zębów.
Niósł mnie ,przez leśną ścieżkę. Wtuliłam się w niego i nie wiadomo ,kiedy zasnęłam.
*perspektywa Harry'ego*
Starałem się być romantyczny. Przyjechałem po nią i zawiozłem w moje ulubione miejsce. Zasnęła w moich ramionach. Niosłem ją dalej ,aż doszłem do domku nad małym jeziorem. Zawsze byłem tu sam ,ale uznałem ,że ona musi to zobaczyć.
Weszłem do domku i położyłem ją na łóżku. Usiadłem koło niej i patrzyłem w jej słodką twarz. Później poszłem na moje małe molo. Patrzyłem się bezczynnie w wodę i myślałem o swoim życiu.
*perspektywa Rosalie*
Obudziłam się w sypialni. Raczej nie należała do mnie. Zobaczyłam drzwi ,więc wyszłam na świeże powietrze. Na molo zauważyłam Harry'ego. Usiadłam koło niego i spojrzałam się na jego zasmuconą twarz.
- Co się stało? - zapytałam ,a on odwrócił twarz w moją stronę.
Dopiero teraz zobaczyłam jego łzy. Otarłam je moją ręką.
- Myślałem nad moją przyszłością. Co będę robił ,czy znajdę kogoś i tak dalej. Nie ważne.
- Nie ważne? Harry to twoje życie i ono jest ważne. Nie potrafię odpowiedzieć na twoje pytania ,ale... ono jest dla milionów fanów najważniejsze. Życzę ci z całego serca ,żebyś znalazł kogoś z kim będziesz dzielił życie. - po mojej przemowie ,przytulił mnie i przeciągnął mnie tak ,żebym usiadła na jego nogach.
Spojrzał mi prosto w oczy i szepnął :
- Chyba ją znalazłem. Chyba...


Przepraszam ,że tak długo czekaliście na ten rozdział ,ale miałam duuużo problemów prywatnych. Jeszcze nie mogę powiedzieć ,kiedy dodam nowy post ,ale w piątek MOŻE znajdę czas na napisanie go. Liczę na wasze komentarze i branie udziałów w ankietach. Na razie mam pomysł na skończenie tego opowiadania ,ale jeszcze daleeeko do niego. I jeszcze raz przepraszam ,że tak długo czekaliście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz